W tym rozdziale proponuję czytać powoli i wszystko dokładnie sobie wyobrażać. Ja mam bujną wyobraźnię, i dosłownie ręce mi się trzęsły jak pisałam ten i poprzedni rozdział. Wyobrażajcie sobie wszystko dokładnie i po kolei. Wyobrażanie wizerunku Harry'ego pomorze wam zamieszczone zdjęcie ;))
Proszę, przeczytaj ważną notkę pod rozdziałem.
Miłego czytania ;)
__________________________________________________________________________Gdy się obudziłam od razu zobaczyłam rozczulający widok. Przy oknie stał Harry z małą na rękach. Ostatnio nie myślałam nad tym jakie miałam szczęście. Harry był niesamowicie przystojny i czuły, niezwykły. Wiem, że mnie kocha. Mimo to, że jestem potwornie obolała nigdy nie byłam szczęśliwsza.
Gdy zobaczył, że nie śpię uśmiechnął się, odłożył Destiny do łóżeczka i podszedł do mnie.
- Teraz wszystko będzie idealne, zobaczysz. - odparł pochylając się nade mną i całując delikatnie w usta.
- Wiem. - uśmiechnęłam się.
- Boli cię jeszcze? - spytał z troską.
- Trochę... - odpowiedziałam wymijająco.
- Gabby nie kłam, wiem że bardzo cię boli. Jak spałaś i próbowałaś się poruszyć widziałem że nie mogłaś...
- Teraz to nie jest ważne. Za ten ból jest Destiny, moje największe szczęście. - uśmiechnęłam się patrząc w stronę łóżeczka.
- Myślałem że ja jestem twoim szczęściem.... kochasz mnie? - spytał stykając nasze czoła ze sobą.
W odpowiedzi złączyłam nasze usta, przygryzając jego dolną wargę. Przeniósł moje ręce w swoje włosy.
- Przez 9 miesięcy musiałem się powstrzymywać żeby cię nie przelecieć. Dojdziesz do siebie i będziemy robić to codziennie. - wymruczał do mojego ucha, na co ja tylko się zaczerwieniłam.
- Harry pojedziesz do domu i przywieziesz kilka rzeczy? - spytałam wplatając palce w jego loki.
- Oczywiście że tak. - uśmiechnął się.
- Weź dla Destiny kilka par śpioszek i czapeczkę, bo ta jest za duża. Dla mnie weź jakieś ciuchy w miarę normalne. Dasz radę? - spytałam.
- Postaram się. - roześmiał się. Podszedł do szpitalnego łóżeczka i schylił się nad nim. Roześmiał się, pożegnał i wyszedł.
*Harry's pov*
Szczęśliwszy niż kiedykolwiek opuściłem szpital. Od razu w oczy uderzyły mnie liczne błyski fleszy. ochrona stojąca przy wejściu zaczęła torować mi drogę między paparazzi. Po raz pierwszy nie musiałem udawać, że jestem uśmiechnięty. Śmiałem się, robiłem sobie zdjęcia z fanami. Powiedziałem ochroniarzom, że dam sobie radę, a oni kiwnęli głowami i wrócili do drzwi szpitalnych.
- Harry czy Gabrielle już urodziła? - słyszałem wiele takich pytań.
- Tak. - roześmiałem się robiąc kolejne zdjęcia.
Gdy odpowiedziałem rozległy się piski, brawa i jedno wielkie *awwwwwwwww*
- Dziewczynka czy chłopiec? Jak się nazywa? Ale to nie będzie koniec One Direction? Z nimi wszystko dobrze? - rozpoczęły się kolejne pytania.
- Chwila chwila, powoli. Mam córeczkę, Destiny. One Direction się nie kończy i nigdy nie skończy! - zażartowałem. - Destiny jest wcześniakiem, więc musi być na obserwacji. Z Gabby wszystko dobrze.
Wszystko wydawało się takie idealne, radosne...
- Cieszysz się?
- Jak nigdy. - uśmiechnąłem się. Powoli zbliżałem się do mojego samochodu. Gdy już wszystkim rozdałem autografy, odpowiedziałem na pytania wsiadłem do samochodu.
Odpaliłem samochód i ruszyłem szybko. Dzisiaj nie denerwowały mnie nawet korki. To uczucie nie do opisania. Jestem ojcem! Mam córkę! Nie mogę w to uwierzyć!
Przed domem również czekali paparazzi.
Na pytanie ,,Gdzie teraz idę, i dla czego nie jestem w szpitalu" odpowiedziałem tylko, że przyjechałem po kilka rzeczy i zaraz tam wracam. Na rozmowy z paparazzi nie mam za dużej ochoty. Fani to fani. Ich kochamy. Ale paparazzi zawsze uprzykrzają nam życie. Po zatrzaśnięciu za sobą drzwi od domu głośno wypuściłem powietrze. Ta noc jeszcze była w mojej głowie. Gabby jęcząca z bólu i ja nie mogący ani trochę jej ulżyć. Ocierałem tylko jej łzy, głaskałem po głowie, wycierałem spływający po twarzy pot, ale to nie znaczyło nic w porównaniu do tego co ona musiała wytrzymać. 12 godzin cierpiała, i teraz muszę ją traktować jak księżniczkę. Jest wyjątkowa i na to zasługuje. Ślub weźmiemy niedługo. I już zawsze wszystko dobrze.
Usiadłem na kanapie i zadzwoniłem do Gabby.
- Coś się stało? - spytała z telefonu.
- Nie, chciałem po prostu się upewnić czy wszystko dobrze. - uśmiechnąłem się.
- Przecież wiesz że Destiny jest zdrowa. Przed chwilą po raz drugi płakała. - odparła roześmiana.
- Wiedziałem że nie mogę jechać... załatwię wszystko i wracam do was. A ty jak się czujesz?
- To nie jest ważne Harry... nadal jestem słaba, obolała, ale to minie. Najważniejsza jest Des. - powiedziała.
- Prześpij się. Wrócę niedługo. Kocham Cię, i jesteś dla mnie z Destiny najważniejsza. - powiedziałem i się rozłączyłem. Wziąłem możliwie jak najszybszy prysznic, ogarnąłem się i wszedłem do naszej sypialni. Z szafy wyjąłem czarne legginsy i szarą bluzę Gabby. Uśmiechnąłem się przekraczając próg pokoiku Destiny. Jeszcze jej tu nie było, ale i tak w głowie mam obraz jej leżącej w łóżeczku, bawiącej się licznymi zabawkami
Przez 3 tygodnie męczyliśmy się z chłopakami nad urządzeniem tego pomieszczenia. Mieliśmy już co prawda doświadczenie, bo razem robiliśmy pokój dla Brian'a, syna Lou i El, więc pokój Destiny był idealny, taki jaki sobie wyobrażałem. Zawsze myślałem nad tym, że gdy będę dorosły urodzi mi się córka i syn, będę mieć duży dom i piękną żonę. Udało mi się wszystko, dodatkowo mam 4 najlepszych przyjaciół. Nad synem popracuję później, jeśli Gabby się zgodzi. Otworzyłem białą szafę i wyjąłem kilka różowych i białych ubranek.
Gdy zaparkowałem przed szpitalem znów zebrał się w okół mnie tłum. Śpieszyło mi się do moich skarbów, więc przeszedłem szybko nie wdając się z nikim w rozmowę.
Szybko przemierzyłem szpitalne korytarze, i w końcu stanąłem przed drzwiami od sali. Bez wahania nacisnąłem klamkę.
Gabby siedziała i przeglądała coś w laptopie. Destiny spała obok w łóżeczku.
- Już się stęskniłem. - powiedziałem podchodząc do niej i całując w usta.
Wydawała się być zmęczona albo smutna.
- Coś się stało? - spytałem zaniepokojony.
- Niee... Tylko może to teraz głupio zabrzmi, ale ciężko będzie mi wrócić do sylwetki przed ciążą i nie wiem czy ty... - zawahała się.
- Wiem do czego zmierzasz. Gabby zawsze będziesz dla mnie atrakcyjna. Zawsze będziesz najpiękniejsza i jedyna. Kochanie, ty już jesteś chuda. - mówiąc to odchyliłem lekko jej kołdrę i starałem się jak najdelikatniej masować jej brzuch. Moja wypowiedź nie była kłamstwem, Gabby znów była bardzo chuda.- Nie wiesz jak trudno mi jest teraz powstrzymać się od tego, żeby tutaj na tym łóżku zrobić wiele rzeczy. - uśmiechnąłem widząc jak jej policzki się zaróżowiły. - I już więcej tak nie myśl jesteś cholernie seksowna i pociągająca, i kocham cię nad życie. Jesteś moim skarbem, narkotykiem, moim wszystkim, rozumiesz?
Kiwnęła głową spuszczając wzrok. Musnąłem jej usta i uśmiechając się wstałem. Wtedy dopiero zauważyłem, że ciśnienie w moich spodniach się powiększyło. Chyba rzeczywiście brakuje mi tego, jeśli podniecam się przy samym głaskaniu jej po brzuchu. Przez dokładnie 8 miesięcy tego nie robiłem. To jest mój rekord!
Gabby widząc to tylko się zaśmiała i wróciła do przeglądania czegoś na laptopie.
Podszedłem do łóżeczka.
Destiny leżała i wkładała do buzi własną stopkę.
- Ona zjada sobie nogę. - zacząłem się śmiać.
- Zapewniam cię kochanie, że ty też tak robiłeś. - odparła Gabby.
Wziąłem ją delikatnie na ręce. Była taka leciutka! Wpatrywała się we mnie swoimi szarymi oczkami.
Pogłaskałem delikatnie jej jasne, puszyste włoski. Czułem dziwne ukłucia w sercu. Biło z szaleńczą prędkością. Krew w moich żyłach płynęła pod dużym ciśnieniem a z oczu pociekło kilka łez. To była moja córka. Destiny Styles....
____________________________________________________________________________
No więc tak prezentuje się 33 rozdział.
Często zadajecie mi pytania, tu macie odpowiedzi na te zadawane najczęściej:
1. Breathe skończy się niedługo, czy będziesz to kontynuować?
Breathe się NIE KOŃCZY, nie wiem czemu myślicie że narodziny dziecka to inaczej koniec opowiadania ;) Będzie się jeszcze dużo działo, gdy Destiny będzie miała kilkanaście lat planuję zrobić częściową narrację także przez nią, ona będzie opowiadać, ale oczywiście wciąż głównymi bohaterami byli by Gabrielle, Harry i reszta One Direction. Planuję zrobić to jakby ,,po latach" w sensie że chłopcy mają po trzydzieści parę lat, ale i tak jeszcze nie jestem zdecydowana i opowiadanie będzie miało nadal taką formę jeszcze dłuuuuuuuugo ;)
2. Ty masz koncerty? Studio nagrań? O co chodzi?
Po prostu amatorskie śpiewanie. Na początku roku pani od muzyki kazała każdemu ze szkoły coś zaśpiewać, i na końcu wybrała 6 osób które jej zdaniem jak sama to ujęła ,,mają to coś do muzyki".
Niestety znalazłam się w nich ja. Dyrektorka jak nas usłyszała się zachwyciła, załatwiła pierwszy koncert w teatrze i po nim dostawaliśmy pełno zaproszeń na inne, nawet na jeden po za Polską.
W studiu nagrań nagrywamy piosenki na płytę, którą potem rozsyłają w różne miejsca.
Niestety.
3. Gdzie mieszkasz (ty i Ola) ? Podaj chociaż rejon, jeśli nie daleko jakiegoś dużego miasta to napisz chociaż odległość od niego proooszę ;> Chcę wiedzieć czy blisko mieszkam, ja w Opolu ;)
Ja mieszkam w woj. wielkopolskim około 50 km od Poznania.
Ola mieszka w Londynie xd Wcześniej mieszkała w Olsztynie w woj. warmińsko-mazurskim.
Super rozdział. Czekam na następny ;)alutka<3
OdpowiedzUsuńNo to tak. Ja teraz susze ząbki;-):-P:-) rozdział znakomity:-* jestem ciekawa jak to wszystko bd wyglądać. <3<3<3:-*:-*
OdpowiedzUsuńsuuuper
OdpowiedzUsuńnext next !!!!