Jane podbiegła i mocno mnie przytuliła.
- On nie przeżył. - szepnęłam.
- Co ty pierdolisz? On przeżył, jasne? Masz wierzyć! - wrzasnęła Jane.
- Bez niego moje życie nie ma sensu. - jęknęłam.
- Gabby! - usłyszałam męski krzyk dobiegający zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Paul'a.
- Paul! Ty...żyjesz... - szepnęłam. Myślałam, że on też zginął... też był dla mnie ważny. Dla wszystkich. On podtrzymywał ekipę, troszczył się o nas wszystkich. Mnie, Danielle, Eleanor i chłopców traktował jak własne dzieci...
- Wyszedłem do sklepu po wodę, gdy wracałem zobaczyłem tylko...to... - powiedział. Jego oczy były czerwone i zaszklone.
- Chodźcie do tego wieżowca. Jest tam już Eleanor... - powiedział cicho.
- Wiadomo coś?! Paul ja...powiedz mi, czy w ogóle są jakieś szanse że przeżyją? - histerycznie załkałam.
- Gabby...jest szansa...rozmawiałem ze strażakami...ściany runęły tak jakby tworząc na oko małe ,,pomieszczenie" w okolicach sceny... podobno tam jest najwięcej gruzu, ale jeśli zostali na scenie to mogli przeżyć...przede wszystkim uspokój się...wracamy do Eleanor, nie może w tym stanie się denerwować. - powiedział i objął mnie ramieniem kierując do budynku. Jane wędrowała zszokowana za nami.
- Ja tu zostaję...- wyszeptałam.
- Gabby nie możesz tu stać, przeziębisz się...
- Paul czy...czy rodzice Harry'ego też byli na arenie? - spytałam.
- Nie wiem...byli, ale podobno mieli wyjechać do centrum gdzieś na zakupy... nie wiem nawet czy chłopcy tam byli! Gabby wiem jedno, Harry zabiłby mnie gdyby dowiedział się że pozwoliłem ci stać w deszczu! - jęknął Paul.
- Wiesz jak cholernie chciałabym żeby MÓGŁ cię zabić? - załkałam.
- Wiem Gabby...ja też bym chciał. - westchnął ocierając załzawione oczy.
***********************************
2 miesiące później
**********************
Osunęłam się po ścianie na podłogę.- Gabby...El...Dani...spokojnie - szepnęła Jane klękając przy mnie.
Danielle rzuciła się na łóżko płacząc w poduszkę, a Eleanor blada i w bez ruchu stała przy oknie.
- Jadę tam. - powiedziałam szybko i zerwałam się na równe nogi. Wybiegłam z domu, wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę szpitala. Za mną biegła Danielle.
Operacja trwała już 3 godziny. Wiem że to nie wróży nic dobrego. Wiedziałam, że ta operacja nie będzie pomyślna. Ale z drugiej strony, bez niej by nie przeżył...
Jadąc do szpitala myślałam nad tym wszystkim. Tamtej nocy, która poprzedzała wypadek leżałam wtulona w niego, rozmyślając nad jego pięknem, charakterem, opiekuńczością. To był sen. Harry był jedyną dobrą rzeczą, która mi się przytrafiła. Byłam tak szczęśliwa! A następnego dnia wszystko się zburzyło. Dosłownie. Harry i Zayn byli w śpiączce. Z tym że Zayn obudził się już po tygodniu, a Harry leżał w bez ruchu przed prawie półtora miesiąca. Niall wyszedł z najmniejszą szkodą, utknął pod gruzem w miejscu, gdzie mógł chodzić, nie został nawet przygnieciony. Był tylko odwodniony i wygłodzony. Liam miał wstrząs mózgu, a Louisowi groziła amputacja nóg i rąk. Na chwilę obecną Niall załatwiał wszystkie formalności, jeździł ze szpitala do studia i tak z powrotem, bez odpoczynku. Zawsze był wrażliwy. Teraz płakał nawet przy fankach czy paparazzi. Harry miał uszkodzone kręgi kręgosłupa, mógł umrzeć gdyby nie ta operacja. Louis leży połamany, ale wyzdrowieje, czeka go tylko jeszcze rehabilitacja. On przejmuje się podwójnie - Eleanor jest w 3 miesiącu ciąży, a denerwuje się 24 godziny na dobę. Liam dochodzi do siebie, bardzo powoli. Wczoraj zaczął ledwo mówić. Malik ma złamany kark i rzebra, leczenie trwa powoli. Najgorzej z Harrym nie rusza się. Nie może nawet ruszać ustami. Ma całkowity niedowład.
Pchnęłam drzwi szpitala, i pokierowałam się na krzesła przy sali operacyjnej. Siedziałam tam może z 2 godziny. Dani nic nie mówiła. Wiedziała, że nie ma jak mnie pocieszyć, z resztą sama by tego potrzebowała. Nagle z sali wyszedł lekarz.
Westchnął widząc mnie.
Poderwałam się z miejsca.
- Co mu jest? - spytałam szybko.
- Żyje... za parę minut powinien się wybudzić, może pani do niego wejść.
- A czy on...czy będzie mógł się ruszać? - spytałam cicho.
- To jest kwestia czasu, i siły organizmu. Na pewno będzie ruszał rękami i górną częścią ciała, jednak na razie ma niedowład nóg... Proszę się nie martwić...za kilka tygodni wszystko będzie jasne. Obawiam się tylko... że nawet jeśli będzie mógł się poruszać, może mieć małe problemy z płodnością... - spojrzał na mnie ze smutkiem.
Serce zabiło mi szybciej. Nie myślałam o dziecku teraz...ale za kilka lat? To było marzenie Harry'ego...
- Mogę do niego już wejść? - spytałam łamiącym głosem.
- Tak... zrobi pani jak uważa. Ale ja radziłbym mu tego na razie nie mówić. Wszystko się może jeszcze zdarzyć. Wszystko może się naprawić. Kwestia czasu. - odparł odchodząc wolno.
Spojrzałam na Danielle.
Przytuliła mnie mocno. Weszłam do sali.
Harry leżał nie ruchomo na łóżku. Dawniej opalone ciało było blade jak ściana, miejscami nawet sine.Umięśnione ramiona spoczywały wzdłuż pokrytego gipsem tułowia. Na szyi miał kołnierz usztywniający. Niegdyś uśmiechnięte, różowe usta miały zimny, lekko fioletowy kolor. Po dołeczkach w policzkach nie było ani śladu. Powieki przykrywały zielone oczy. Brązowe loki były niechlujnie odgarnięte z twarzy. Klatka unosiła się miarowo. W sali pachniało lekami, i słyszałam głośne pikanie - bicie serca mojego życia. Siedziałam długo, wsłuchując się w miarowe dźwięki. Modliłam się żeby nie ustały. Wiedziałam, że jeśli rozległa by się cisza, skończyło by się też moje życie. Trzymałam jego białą rękę, patrząc na twarz Harry'ego. Nie mogę go stracić!
______________
Wiele osób pytało mnie, dla czego w opowiadaniu nie ma Perrie. To nie jest tak że nie uznaję Zerrie. Ubóstwiam ją i Zayna. Po prostu, aż wstyd mi się przyznać zapomniałam wprowadzić ją do opowiadania xd Pytaliście się też, dla czego dziewczyną Liama w fanfiction jest Danielle, a nie Sophia. Właśnie dla tego, że pomysł o ,,Breathe" miałam przed związkiem Sophie, w czasach kiedy jeszcze nikt o niej nie wiedział, zaczęłam spisywać rozdziały dawno. Mogła bym zmienić, ale o Sophii właściwie nic nie wiemy, a Dani jest tancerką, mają psa, i w ogóle ;)
Ycycycycyc fajny czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
UsuńHykfbjklmkhhkgfhg! Boski!! Oł... Harry bezpłodny:O:-*:-*
OdpowiedzUsuńhahah nie wiem czemu czytając twoje komentarze zawsze się śmieję xd hahahah dziękuję :D
Usuń