niedziela, 6 października 2013

Rozdział XXII

 Przeczytaj notkę pod rozdziałem ;)
Pomysł na wymianę zdań (4-7 linijka) pochodzi z fanfiction ,,Black".
~~~~
@JuliaMalik
_____________________________
Blondynka pewnie wyszła z budynku, nie czekając na mnie.
- Długo będziesz się opierać? - warknąłem.
- Tak. Wyjeżdżam od razu do Londynu. - odpowiedziała pewnie.
- Prędzej tobie dziecko zrobię. - odparłem szorstko. Nie puszczę jej samej.
- Ciekawe czym? - spytała unosząc brwi.
- Penisem. Chcesz zobaczyć? - zaśmiałem się złośliwie.
- Przykro mi, nie mam lupy. - odgryzła się.
- Co sugerujesz?! - stałem się co raz bardziej nakręcony i wkurzony. Ostatnio za łatwo się denerwuję.
- To co słyszysz. - rzuciła obojętnie.
- Wiesz dobrze, że nie jest mały! - krzyknąłem. Każdy facet jest przewrażliwiony na punkcie wielkości swojego ,,przyjaciela"!
- W takim razie ty dobrze wiesz że z tobą nie pójdę! - zaprotestowała.
- W takim razie ty NIE wiesz, że ja się nie poddam! - westchnąłem podkreślając słowo ,,nie".
Zanim zdążyła mi się w jakiś sposób ,,odwdzięczyć" wziąłem ją na plecy i zaniosłem do samochodu. Okładała mnie pięściami, ale nic mi to nie robiło.
- Marnujesz energię. Wiesz dobrze że jestem od ciebie znacznie silniejszy. - mruknąłem wpychając ją siłą do samochodu.
Dobrze, może trochę potraktowałem ją jak przedmiot, ale to w 100% dla jej dobra.
Obrażona nie odzywała się do mnie przez całą drogę.
- Gabby... - nie dokończyłem.
- Pierdol się. - przerwała mi.
- Tylko z tobą. - zaśmiałem się.
- Zapomnij. - odcięła.
Cisza. Męcząca cisza. Jak bardzo wszystko się zmieniło?
Kilka miesięcy temu przytulałem ją, całowałem i obejmowałem w talii cały czas, byłem gwiazdą i idolem milionów dziewczyn. Teraz jestem przestępcą, a ona nie chce mnie znać. Spieprzyłeś sobie życie, Styles.
Zatrzymałem samochód przed moim domem. Podbiegłem i otworzyłem drzwi od strony Gabby, jednak ona nie drgnęła.
- Gabby co ja do kurwy jasnej ci zrobiłem? - spytałem zrezygnowany.
- hmm...niech pomyślę. Czekaj, może spierdoliłeś życie? - spytała sarkastycznie.
- Przepraszam.  - odparłem cicho, jednak bez większych nadziei na poskutkowanie tym.
- Zostaję w samochodzie. - uparła się nie patrząc na mnie.
- Zmarzniesz. - odparłem.
- Wolę to niż przebywać z tobą. - wypluła.
Auć...zabolało.
Westchnąłem i bez słowa wziąłem ją na plecy. Zatrzasnąłem za sobą drzwi od samochodu a potem ogrodzeniową bramę i podążyłem wzdłuż wąskiego chodnika do domu. Wyjąłem z kieszeni klucze. Ciężar Gabby w ogóle mi nie przeszkadzał. Była za lekka. Za chuda. Znowu się głodziła.
Postawiłem ją na nogach już w korytarzu mojego domu. Oparła się o ścianę wbijając wzrok w ziemię.
- Będziesz się zachowywać jak głupie, naburmuszone dziecko?  - spytałem znudzony.
- Jeśli jestem głupia, to po co mnie tu ściągałeś? - odparła pytając.
Pokręciłem głową bezradnie i miałem zamiar iść do kuchni, ale przypadkowo otarłem się o jej ciało. Te dreszcze, przeszywające moje ciało! Doprowadzała mnie do podniecenia jednym, przypadkowym dotykiem. Jednak na tym się teraz nie skupiłem. Była cała zimna.
- Znajdę ci jakieś ciuchy, i zrobię herbaty. Przeziębisz się! - zaniepokoiłem się.
Wbiegłem po schodach do sypialni. W szafie znalazłem szare dresy i czarny T-shirt. Porównując moją i Gabby posturę, można wnioskować że to wszystko będzie na niej ,,wisieć", ale co poradzę?

Znów siedzieliśmy w ciszy. Patrzyłem jak delikatnie sączy gorącą herbatę, jak oplotła kubek swoimi małymi palcami. Podziwiałem jej urodę. Bez ostrego makijażu jaki zazwyczaj miała była jeszcze piękniejsza.
- Czyli jestem teraz twoją niewolnicą tak? - spytała szorstko.
- Nie, skąd ten pomysł? - byłem zaskoczony.
- Może stąd, że muszę tu siedzieć! - odparła chłodno.
- Gabby co ja ci zrobiłem? Staram się jak idiota żebyś tu się dobrze poczuła, a ty jesteś taka! - krzyknąłem.
Cisza.
- Idziesz dzisiaj ze mną na imprezę? - spytałem.

Gabrielle's pov.
No błagam! Może mam być mu wdzięczna, że się stara żeby było mi dobrze w JEGO DOMU,  w którym przebywam pod pszymusem?
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, którego o dziwo nie zabrał mi Noah.
- halo? - spytałam do słuchawki ignorując Harry'ego.
- Gabby! Matko Boska na reszcie odebrałaś! Gdzieś ty była?! - usłyszałam wrzask Louis'a w słuchawce.
- Ja...musiałam...yy... - spojrzałam na Harry'ego.
Wiedział z kim rozmawiam. Kiwał przecząco głową. Z jego ruchów warg wyczytałam, żebym nie  mówiła o porwaniu...
- Wyjechać! Wyjechać musiałam i....tak jakby...Harry mnie spotkał..yy i teraz jestem u niego tak ale....w sensie bo on mnie nie chce wypuścić. - co ja gadałam? Moja wypowiedź w ogóle się  nie kleiła...
- Jesteś w Holmes Chapel?! - spytał jakby mile zaskoczony.
- Tak... - powiedziałam niepewnie.
- To się świetnie składa, bo my z chłopakami i El też się tu znaleźliśmy. Gdzie dokładnie jesteście? - spytał, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że tego nie wiem.
- Ja...u Harry'ego.. - wybełkotałam.
- Podasz mi go do słuchawki? - spytał.
- Jasne. - odparłam krótko i obojętnie podążyłam do chłopaka który skradł mi serce...złamał je.
Usiadłam na krześle na przeciwko bruneta i kontynuowałam sączenie herbaty.
Po jakichś 10 minutach ostrej wymiany zdań, której się nie za bardzo przysłuchiwałam, odłożył mój telefon.
- Dla czego aż tak ci tu źle? - spytał wściekły.
- Harry, nienawidzę cię, rozumiesz? - krzyknęłam ocierając łzę.
Znowu zapadła cisza.
- Chcesz iść na imprezę? Będą chłopaki? - zadał pytanie, na które odpowiedziałam bez wahania.
- Tak.
- Tylko...jest problem z ciuchami dla ciebie, bo w moich ubraniach raczej nie pójdziesz. - odparł dokładnie się mi przyglądając.
- Przecież mam swoje ubrania.  - odparłam krótko.
- One są za cienkie, zmarzniesz! - zaprotestował.
- Od kiedy to pan Styles się mną przejmuje? - odgryzłam się.
- Od zawsze... - szepnął.

***
- Jesteście razem? - spytała pusta blondyna pożerając wręcz wzrokiem Harry'ego.
- Nie. - odparłam szybko, odsuwając się od bruneta.
- uum...Alice, możesz na chwilę zostawić nas samych? - Styles zwrócił się do brunetki.
- Jasne kotku. Ale nie na długo. - uśmiechnęła się i zahaczyła palcem o jego pasek od spodni.
Zagotowało się we mnie.... ale dla czego?
- Wracasz na noc do mojego domu, jasne? - syknął.
- Zastanowię się. - zaczęłam się z nim droczyć.
- Gabby do kurwy jasnej! Co z tobą?! - ścisnął lekko moje ramię.
- To samo co z tobą. - odparłam i odeszłam.
Impreza była w małym pomieszczeniu, chyba stworzonym tylko do tego, bo wyposażone było w barek, 2 łazienki i kilka pokoi dla...zakochanych par....nie chcę wnikać.
Było może 10 osób. Wszyscy już się przedstawili, i swobodnie z nimi rozmawiałam. Wśród tych 10 byli oczywiście Lou, Zayn, Liam i Niall, którzy ciągle starali się mnie rozśmieszyć...cóż, nie wychodziło im to.
Siedząc przy stole i rozmawiając z Beatrice (znałyśmy się godzinę, a miałyśmy tyle tematów!) obserwowałam jak Hazza flirtuje z Alice. Boli, i to bardzo. Debil sprawia mi ból nawet gdy z nim nie jestem.
- Gramy w butelkę! - krzyknął Mike, jeden z tych cudownych przystojniaków przy barze. Wszyscy byli podpici, więc nikt nie protestował. Jaka to idiotyczna gra! Usiedliśmy w kółku. Ja między Zayn'em a Josh'em. Serce ściskało mi się co raz mocniej, gdy patrzyłam jak Harry obmacuje udo Alice, trzymając ją na kolanach. To ja powinnam być na jej miejscu!
- Ok,zaczynamy. Ja kręcę. - wybełkotał najbardziej  chyba pijany Louis.
Wypadło na Zayn'a. Kochany Lou bez ładu i składu oświadczył, że ma na 10 minut zabrać mnie do pokoju.
- To głupie. - oświadczył nagle Harry.
Wymieniliśmy z Malikiem porozumiewawcze spojrzenia, i zamknęliśmy się w jednym z pomieszczeń.
- Przykro mi. Harry to dupek. - powiedział nagle.
- Nawet nie wiesz jak bardzo przez niego cierpię! Znowu, nawet gdy nie jesteśmy razem! - odparłam z rozpaczą.
- Powinniście być razem. Nawzajem siebie potwornie potrzebujecie. - wyszeptał przytulając mnie mocno.
Staliśmy w uścisku bardzo długo, ale ktoś nam przerwał.
- Zmierzacie się jeszcze tam długo pieprzyć? - wrzasnął zachrypnięty głos Harry'ego.
- Tak. - odkrzyknęłam, wiedząc że to go jeszcze bardziej wkurzy.
Od kluczyliśmy drzwi  i wyszliśmy do głównego pomieszczenia.
Brunet nabuzowany siedział na kanapie.
Przysiadłam na podłodze z satysfakcją z osiągniętego celu.
Gra trwała dalej, i w końcu wypadło na Harry'ego. Josh nie wiedząc o tym, co było między mną a Stylesem kazał pocałować jemu Alice. Nie zrobiłby tego, gdyby wiedział że mnie to cholernie zrani.
Wniebowzięta blondynka wpiła się w jego usta, łaknąc kolejnych pocałunków których nie szczędził jej Harry.
- Przepraszam, źle się czuję. - odparłam szybko i wybiegłam na dwór.
Zaczęłam płakać jak dziecko. Debil, idiota, wszystko co najgorsze. Dziwka jedna. Gdybym mogła zabić tą szmatę! Boże, co się ze mną dzieje?
-Gabby! - usłyszałam krzyk. Zachrypnięty głos był mi bardzo znajomy. Stanęłam przodem do drzewa, tym samym obracając się do niego plecami.
- Dla czego płaczesz? - spytał.
- Bo lubię. - wyjąkałam.
- Gabby proszę! - wyszeptał.
- O co ty mnie prosisz? - zaśmiałam się gorzko.
- Powiedz mi, czemu ty taka jesteś? Zmieniłaś się... - odparł cicho.
- Zmieniłam się przez ciebie, idioto. - powiedziałam jeszcze bardziej płacząc.
- Nie mów tak na mnie! - warknął.
- Mogę mówić jak chcę. Ty też. Mów, co o mnie myślisz. - obróciłam się do zbitego z tropu wysokiego chłopaka. Był wyższy prawie o głowę.
- Jesteś beznadziejna. - syknął.
- Debil. - wyszeptałam z goryczą.
- Idiotka. - odgryzł się.
- Cham! - odbiłam.
- Nie chcesz słyszeć dalej.
- Chcę. - szepnęłam pewnie.
- Szmata. - wysyczał.
- Pięknie. Chuj. - uśmiechnęłam się i dałam mu w twarz.
- Dziwka. -warknął.
- Pedofil. - syknęłam. W jego oczach było widać dziwny blask. Nasze twarze były co raz bliżej. Ulżyła mi ta dziwna wymiana zdań.
- Suka.
- Pojebany kutas.
- Kocham Cię. - z całej siły wessał się w moje usta. Zamknęłam oczy.
_____________________________________________________
PRZECZYTAJ, TO WAŻNE.
Ola właśnie wyjechała z Poski. Nagle. Z dnia na dzień. Straciłam osobę, na którą zawsze mogłam liczyć...
Pod jej ostatnim postem z waszych komentarzy mam wrażenie że mnie nie lubicie ;/
Nie wiem, może myślicie że jestem wredna? Myślę, że  nie jestem. To ja pisałam na blogu przez ostatnie parę tygodni, i komentarze były miłe, więc tak tylko mówię żebyście nie mieli uprzedzeń ;)
Nie wiadomo kiedy wróci, nie wiadomo CZY wróci. Wiem jedno: laptopa zostawiła w Polsce, co wiąże się z tym że nie będę z nią mogła nawet pisać...
Nie zawiedziemy jej, blog będzie żyć, i wy mi w tym pomożecie, prawda?
Przede wszystkim:
    Ja jestem teraz jedna do pisania, proszę więc was o wyrozumiałość co do dodawania rozdziałów (obiecuję że nie będą dodawane rzadziej niż 3 dni, chyba że zabiorą mi laptopa xd)
Następna sprawa, to twittery. Jeśli możecie, podajcie mi je w komentarzach, będzie nam się łatwiej komunikować. Myślę też nad założeniem twitterów bohaterów, zobaczymy co i jak.
Następna sprawa:
   Nie mam teraz łatwo, jak już Ola pisała przeżywam pewne....dziwne sytuacje z moim przyjacielem, wracam późno ze szkoły itp. Także teraz każdy wasz komentarz jest NA WAGĘ ZŁOTA.
Ostatnia sprawa:
   Wiem, że niektórzy z was woleliby powrócić do formy opowiadania w której Harry jest sławny. Bez obaw, za kilka rozdziałów znów tak będzie, po prostu niektórzy prosili o zwroty akcji typu ,,Dark", a staram się zadowolić wszystkich.
To tyle w skrócie ;)
Resztę napiszę jutro, jest północ a jutro o 6.00 wstaję xd
Do następnego!





1 komentarz:

  1. Świetny rozdział.
    I chcę cie przeprosić. Ponieważ to mój komentarz mógł cie urazić. Jak pisałam ten komentarz to byłam wkurzona bo miałam dzień do dupy. I mogłaś pomyśleć że cie nie lubie. Ale ja cie bardzo lubie. Pozdrawiam xx:-*

    OdpowiedzUsuń