Wsparłam się na łokciach, trochę speszona.
Harry uklęknął na łóżku, nogi miał po obu stronach moich bioder. Przeczesał ręką włosy.
- Kontynuujemy. - uśmiechnął się pochylając się nade mną.
Odepchnęłam go lekko.
- Jak ja teraz będę normalnie rozmawiać z twoją mamą? - odparłam z uśmiechem, jednak byłam zrozpaczona.
- Kotku to ja na tobie leżałem i cię całowałem. - uśmiechnął się.
- Ale mogła zobaczyć moje ręce pod twoimi bokserkami. - zaśmiałam się.
- Przecież ona wiedziała wcześniej, że my śpimy razem. - powiedział wstając z łóżka. Zakluczył drzwi i z błyskiem w oku się na mnie patrzył.
Wstałam i podeszłam do szafy.
- Co robisz? - spytał obejmując mnie od tyłu. Odwróciłam się i delikatnie musnęłam jego usta.
- Ubieram się, zimno mi. - odparłam.
- Zaraz będzie ci gorąco. - wymruczał przenosząc swoje duże dłonie na moje piersi.
- Nie Harry. Nie chcę....zrozumiesz? - spytałam cicho.
Westchnął zrezygnowany i rozłożył się na łóżku.
Położyłam się obok niego, włączając laptopa.
- Kochanie...nie jesteś obrażony? - spytałam wtulając się w jego umięśnione ramię.
- Nie kochasz mnie.- mruknął.
- Harry nie mów tak! - wyjęczałam.
- Idę się wykąpać - podniósł się z łóżka ignorując mnie.
- Przecież myłeś się pół godziny temu. - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie potrzebnie się podnieciłem. - mruknął.
- Czyli tak się nazywa teraz uciekanie przede mną gdy jesteś obrażony? - spytałam.
Machnął ręką. Usłyszałam trzask drzwi. Wyszedł.
Oparłam się o poduszkę.
- Idiota. - wysyczałam.
Weszłam na twittera.
@NiallOfficial: ,,Byliście świetni! Tak trzymać! Świetne show, Crazy Mofos! <klik>"
Odruchowo weszłam w linka. Harry jak zwykle zniewalająco przystojny, z tym swoim głosem... Westchnęłam. Traciłam głowę. Jak można być tak idealnym? Patrzyłam się jak zahipnotyzowana w ekran. Gdy śpiewał, jego szczęka stawała się wydatna, a szyja naprężona.
Do pomieszczenia wszedł Styles. Wycierał ręcznikiem mokre od wody włosy. Jego umięśnione, wytatuowane ciało nie było niczym zakryte, nie miał nawet bokserek.
- Załóż coś. - powiedziałam nie spuszczając wzroku z...na pewno nie z tego, na co nie powinnam patrzeć. Po prostu gapiłam się na jego krocze. Oby tego nie zauważył.
- Nie. Masz wiedzieć co tracisz. - odparł szorstko.
- W domu są twoi rodzice, jak przeszedłeś z łazienki tutaj idioto? - spytałam przeglądając twittera.
- W ręczniku. - wzruszył ramionami. Ze swoją obrażoną miną, nadal nagi położył się na łóżku.
- Na prawdę masz zamiar obrażać się na mnie za to, że nie chcę się pieprzyć? - jęknęłam.
- Nie widzieliśmy się od miesięcy. - warknął.
- I dla tego musisz to psuć? Nie musimy od razu tego robić, żeby miło czas spędzić! Rzadko się widzimy, a ty to do cholery psujesz! - krzyknęłam. Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Gwałtownie wypuszczając powietrze z płuc zbiegłam na dół do kuchni.
Woda. Teraz tylko tego mi trzeba. Zanurzyłam wargi w napoju.
Co mu się stało? Dawniej nie nalegał na to jeśli nie chciałam....dobra, nie oszukujmy się - chciałam, i chcę tego cholernie mocno, ale gdy nakryła nas jego matka to...poczułam się dziwnie.
- Nie przeszkadzam? - spytał damski głos.
Wzdrygnęłam się, i obróciłam w stronę kobiety. Anne uważnie się na mnie patrzyła.
- N..nie... - wyjąkałam. Przed oczami nadal miałam sytuację, gdy stanęła zdziwiona w drzwiach podczas gdy ja i Harry byliśmy bardzo blisko.
- Nie chcę Gabby żebyś czuła się nie zręcznie...przez tą sytuację...ja uważam że mogę się tylko cieszyć, że się tak kochacie. - uśmiechnęła się.
- Ale my nie... na prawdę, dzisiaj nic...i od dawna w ogóle... - spróbowałam złożyć sensowne zdanie, ale się nie udało, jednak ona chyba zrozumiała.
Uśmiechnęła się tylko.
- Cieszę się Gabby, że Harry ma kogoś takiego jak ty. - powiedziała cicho i powoli wyszła z kuchni.
Westchnęłam i udałam się na górę. Ciekawe czy Harry'emu przeszło...
Delikatnie uchyliłam drzwi. Leżał na łóżku z laptopem, tyle że teraz jego ciało przykrywał biały T-shirt i dresy.
- Wyjdź, Gabrielle. - odparł szorstko. Chyba się przesłyszałam!
- Co ty powiedziałeś?
- Masz wyjść. Nie będę już powtarzał. Masz do kurwy jasnej wyjść! - wysyczał.
- Tak? A dowiem się dla czego? - spytałam zła.
- Kurwa, nie chcesz żebym się na tobie wyładował! Ja też tego nie chcę, więc wyjdź! - wrzasnął.
- Najpierw powiedz mi dla czego. - odparłam stanowczo.
- Ja pierdole, nie chcę zrobić ci krzywdy, ale mnie do tego zaraz zmusisz! Wyjdź! - jęknął zaciskając szczękę. Pewnie weszłam do pomieszczenia.
- Nie rozumiesz w normalnym języku? Masz wyjść, jasne? - syknął.
Trzasnęłam drzwiami.
Coś mnie ukłuło w sercu. Rozpłakałam się. Dla czego on taki jest?
Dom w Californii nie był taki duży jak w Londynie. Miał dwie sypialnie, salon i jeden pokój w którym...w zasadzie nic nie było, po za jednym regałem i małą kanapą. W salonie nie będę spać, bo będzie to dziwnie wyglądało dla Anne i Robina...
Pokoik był bardzo mały, na samej górze domu. Białe ściany i ciemne panele dodawały surowości pomieszczeniu. Na środku stała mała, beżowa kanapa, z boku przy ścianie mały, ciemny regał i jeden, na prawdę mały stoliczek obok wielkiego okna.
Do niego nie wrócę na pewno. Przyjechałam tu, żeby odpocząć od Londynu, i po prostu mieć Harry'ego cały czas. Jak na razie, tylko californijska pogoda dopisuje.
Wyszłam na mały balkonik. Spojrzałam w dół, do ogromnego okna od naszej...Harry'ego sypialni. Tamten taras jest znacznie większy... Światła nadal się paliły i odbijały się w kafelkach balkonowych tak, że mogłam dostrzec ruszający się cień sylwetki. To Harry...
Co mu się nagle stało?Dla czego on tak się zmienił? Tęsknię za czasami, kiedy byłam dla niego kimś ważnym. Teraz wydaje mi się że jestem normalnością, iskra wygasła a to co niezwykłe stało się normalnością... W ogóle, dla czego powiedział do mnie Gabrielle? Wie, że tego nie lubię!
Obraz jego na koncercie pozostawał przed moimi oczami...
Oparłam się o poręcz balkonu. Gdy chwytałam ją ręką brzęknął metal. Pierścionek. Po policzku spłynęła mi łza. Zdjęłam go z palca i położyłam na małym stoliku. Jeśli dalej tak się mają sprawy toczyć, to wolę wracać do deszczowego Londynu niż być tutaj...
Już miałam wracać do pokoju, gdy nagle zobaczyłam Harry'ego na tarasie. Trzymał w ręku papierosa...on pali? Czyli że dużo nie wiem...
W drugiej ręce trzymał telefon.
Cisza panująca na zewnątrz skutkowała tym, że słyszałam słowo w słowo z rozmowy.
- Louis, postaw się kurwa w mojej sytuacji! - wysyczał do słuchawki.
- Harry, spieprzyłeś sprawę! Jestem 1 km od ciebie, a ty już masz problemy! Zapierdalaj do jej pokoju, i błagaj o przebaczenie nawet na kolanach! To że on powiedział ci te rzeczy, to nie znaczy że musisz wyżywać się na Gabby! Do cholery, nie pamiętasz że dzisiaj prawie ją straciłeś?
Po dość długiej odpowiedzi znów odezwał się Styles:
- Stary, wiem.... - jęknął.
Wyrzucając papierosa na trawnik ogrodu wrócił do pokoju.
Uczyniłam to samo, podbiegłam do drzwi od pomieszczenia i je zakluczyłam. Tak...na wszelki wypadek, gdyby tu przyszedł...
Skuliłam się na kanapie. Nie miałam nawet żadnego koca, ale dam radę.
- Gabby otwieraj. - usłyszałam doskonale znajomy mi, ochrypły głos.
- Nie. - oparłam podnosząc się z posłania.
- No dobrze. Ale informuję cię tylko, że dawno tam nie było sprzątane, i kiedy dzisiaj rano tam wszedłem zobaczyłem dużego pająka. - odparł ze śmiechem.
- Zabiłeś go?
- Nie, on też ma prawo żyć. Ciągle tam jest. Przykro mi, że wolisz już nawet pająki ode mnie. - zaśmiał się Styles.
Pisnęłam, szybko od drzwi i wybiegłam z pomieszczenia. Pająki to zło!
- Ja mogłeś mi o tym nie powiedzieć? - krzyknęłam z wyrzutem.
- Skąd miałem wiedzieć że tam pójdziesz? - zaśmiał się znowu.
- To chyba logiczne, nie mam gdzie spać, i nie ma innego miejsca w tym domu!
- Przepraszam, Angel...
- Jak ty do mnie powiedziałeś? - byłam zaskoczona.
- Angel...jesteś moim aniołkiem, i dla tego tak będę cię nazywać. - szepnął.
- Dla czego byłeś taki chamski? - spytałam opierając czoło o jego tors.
- Noah wyjechał z Holmes Chapel do Londynu. Nie wiem skąd ma mój numer, ale zadzwonił i powiedział że mi cię zabierze, że...że będziesz rodzić dla niego dzieci....
- I dla tego taki byłeś? Facet ma coś nie tak z głową, gdybyś był poważny to wiedziałbyś że to nie możliwe. - odparłam znudzona chorą zazdrością Hazzy.
- Eleanor jest w ciąży. - powiedział nagle.
- To super! Muszę do niej jutro zadzwonić. - odpowiedziałam. - mogę wejść do sypialni?
- Angel...proszę cię, bez żartów... - powiedział rozkładając się na łóżku.
Usiadłam okrakiem na nim.
- mmmm czym sobie na to zasłużyłem? - wymruczał ściskając moje biodra.
- Może tym, że jesteś potwornie seksowny... - odpowiedziałam cicho.
Podniósł się do pozycji siedzącej i zaczęliśmy się całować. Siedziałam okrakiem na jego kroczu,co powodowało że czułam cholernie podniecające uwypuklenie w jego dresach na moim wnętrzu.
Obrócił mnie na plecy, a jego głowa prawie od razu znalazła się
między moimi nogami. Pocałował mnie delikatnie w najczulsze miejsce.
Złapałam go za włosy i pociągnęłam jego głowę w dół. Zaśmiał się
powodując wibracje na mojej kobiecości. Poczułam w sobie jego palce w
sobie i już nie mogłam nie krzyczeć.
- Uwielbiam to jak jesteś dla mnie mokra.. Uwielbiam jak smakujesz.
Chcesz trochę ? - pokręciłam przecząco głową, ale jego palce znalazły
się w moich ustach. - Ssij kochanie. - złapałam go za nadgarstek i
robiłam co mi karze. Postanowiłam być mu uległą tej nocy. - Grzeczna
dziewczynka.. - podciągnął się na rękach i wpił w moje usta. - Jesteś
pyszna prawda ? - kiwnęłam głową zapatrzona w jego rozszalałe zielone
głębiny.
-Kocham cię do szaleństwa, Gabby! - jęknął i w przewrotnym tempie zaczął obcałowywać moje ciało.
Zaśmiał się, gdy zobaczył że mam gęsią skórkę.
- Kocham Cię Harry. - powiedziałam składając głęboki pocałunek na jego ustach.
_____________________________
Moja zdolność do pisania scen 18+ jest mała, więc wybaczcie xd
Jeśli już wam zależy żebym napisała w następnym rozdziale to napiszcie w komentarzu, poświęcę się dla was, ale nie wiem co z tego wyjdzie xd
Pisz 18+ :* Jak chcesz mogę ci pomóc ale musiałabym się z tobą jakoś skontaktować :)
OdpowiedzUsuńto wbijaj na mojego aska: http://ask.fm/He3He3He3 i po prostu napisz nawet z anonima a ja nie odpowiem na to pytanie, byłabym bardzo wdzięczna xd
UsuńZajefajny!!!
OdpowiedzUsuń