poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział XXV

 Uwagi dla czytających ;)

W rozdziale będzie dużo filmików, żeby to w miarę sprawnie grało z tekstem tu macie wskazówki jak to czytać.

<przykład bez linku>

,, Poszedł, zerwał kwiatka i go powąchał xd

<klik>

Od 2.22 minuty widzimy że kwiatem tym jest róża.

Następnie zaniósł go i włożył do wazonu."

wiem, głupawy przykład ale skup się! xd

Czytasz zdanie i gdy widzisz napis ,,klik". Jeśli pod tym napisem pochyłą czcionką coś jest napisane, czytaj to, będą to wskazówki np. w jakiej części filmiku zwrócić szczególną uwagę na coś. Następnie klikasz na linka, oglądasz i gdy się skończy wracasz do tekstu i czytasz dalej.

Proszę o wyrozumiałość co do długości treści rozdziału, spędziłam masę czasu szukając odpowiednich filmików.

Oczywiście wszystkie te podpisy to tylko wyobraźnia stworzona do fanfiction, w pierwszym filmiku na przykład Harry macha za pewne fance xd

W komentarzach napisz, czy podoba ci się ,,forma filmikowa" xd

Miłej lektury.

_____________________________________
- Rozumiem. - odparłam cicho, przygryzając wargę. Wtuliłam się w jego umięśniony tors. Poczułam ten charakterystyczny zapach jego perfum.
- Kocham cię. - powtórzył.
- Ja Ciebie też, Harry. Mam najprzystojniejszego chłopaka pod słońcem. - odparłam lekko muskając jego usta.
- Możesz coś dla mnie zrobić? - spytał nagle.
- Co?
- Możesz powiedzieć, że masz najprzystojniejszego przyszłego męża? - wyszeptał delikatnie chwytając moją dłoń.
Podniosłam na niego wzrok
Boże, jaki on jest przystojny! Idealny kształt szczęki, kształtne różowawe usta i zielone oczy, współgrające z brązowymi lokami zaczesanymi niedbale do góry.
- Nie będziemy się z tym śpieszyć. Chcę tylko mieć pewność, że jesteś moja i nikt mi cię nie zabierze... - szepnął.
Uśmiechnęłam się i pozwoliłam mu włożyć na palec pierścionek.
- Przeee....szkodziłem w czymś? - zawahał się zdezorientowany Liam.
- Nieee... - uśmiechnęłam się. - to ja już może pójdę do twoich rodziców. - zwróciłam się do Harry'ego. Odwzajemnił uśmiech.
Na arenie było już dużo osób. Zajęłam miejsce obok Anne.
- Co chciał Harry? - spytała się.
- uumm...nic, chciał mnie wyciągnąć na scenę. - zaśmiałam się.
- On nigdy tak nikogo nie kochał. Nawet mnie.  - powiedziała cicho.
- Bez przesady. - uśmiechnęłam się trochę speszona.
- Gabby nie zaprzeczaj, cieszę się że dałaś Harry'emu szansę. On ma wady...liczne, ale jesteś dla niego najważniejsza. - chwyciła moją rękę i chciała ją uścisnąć, ale jej wzrok zatrzymał się na...pierścionku.
Bojąc się jej reakcji spuściłam głowę.
- Tego tu wcześniej nie było. - zaśmiała się.
- Taak...bo...my...ja...uummm... - nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Nie tłumacz mi się, bo nie masz z czego! Nie wiesz jak bardzo się cieszę! - krzyknęła zadowolona.
Piski fanek były już bardzo głośne. Światła zaczęły mrugać i rozległa się znajoma muzyka.

<klik>
0.45 minuta Harry patrzy się na Gabby i jej macha.

Uśmiechnęłam się do niego. Jego głos....mogłam się w nim godzinami rozpływać...
Cała arena przepełniona płaczącymi dziewczynami, pełno plakatów ,,I love Louis" , ,,I love Zayn" , ,,I love Liam" , ,,I love Niall" i tymi najgorszymi dla mnie ,,I love Harry" wiem, że Harry jest mój, ale mimo wszystko jestem zazdrosna nawet o to.
Moja ulubiona piosenka chłopców - ,,Teenage Dirtbag" się zaczyna. Hazz doskonale wie, że podczas jego solówek tracę jeszcze bardziej głowę, więc pozostaje możliwie jak najbliżej mnie, i patrzy się uważnie na moją twarz...

<klik>
1.52 taniec Harry'ego - oczywiście żeby popisać się przed Gabby xd

Taki idealny, piękny, cudowny, a jednocześnie z dużymi wadami...
Jednak moja miłość do niego jest ogromna. Zbyt silna, by zrazić się na przykład tym, że potrafi się zmienić w jednej chwili w oziębłego i obojętnego.

Gdy zszedł ze sceny razem z chłopakami, nie mogłam się doczekać aż będę mogła znów go dotknąć.
Gdyby nie fakt, że obok szli jego rodzice, rzuciłabym mu się na szyję.
Harry uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Na jego czole widniały kropelki potu, a loki były mokre od wody. Koszulka lepiła się do umięśnionego torsu. Jego perfumy wymieszały się teraz z zapachem potu, mimo to gdy ujął mnie w ramionach czułam się cudownie.
Chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
- Wy myślicie że ja młoda nie byłam? Całujcie się, przecież wiem co wy robicie, tez byłam w waszym wieku. - zaśmiała się Anne.
- Mamo, ja jestem potwornie zmęczony, już jest późno, jutro spotykamy się na śniadaniu tak? - spytał obejmując mnie w talii i ruszając w kierunku samochodu.
- Taak synku. Ja wam coś przygotuję, Gabby jest zmęczona podróżą, ty koncertem, przyda wam się odpoczynek.

Powoli rozczesałam włosy, pachnące moi ulubionym, różanym szamponem. Twarz i ręce nasmarowałam kremem. W swojej długiej koszulce powędrowałam z powrotem do pokoju. Harry leżał rozciągnięty na łóżku w samych bokserkach. Przeglądał coś w telefonie. Gdy mnie zobaczył poderwał się i chwycił leżącą na szafce obok swój T-shirt.
- Załóż. - uśmiechnął się.
- Hazz to jest koszulka z koncertu, jest cała przepocona! - zaprotestowałam śmiejąc się.
- Mówiłaś że lubisz mój zapach... - zrobił smutną minkę.
- No bo...oooohh no, daj to już! - uległam.
Oddaliłam się parę kroków od łóżka, i ściągnęłam koszulkę.
- Kurwa! - przeklął Harry. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wstał i powoli podążył do mnie.
- o cholera... - jęknął patrząc na moje ciało. - dla czego nie widziałem jeszcze tej bielizny? - spytał ogarniając wzrokiem mój koronkowy, czerwony stanik.
- Okazji nie było. - przygryzłam wargę patrząc na napięty materiał na jego bokserkach.
- Wiesz...w sumie nie zakładaj tej koszulki. Nie będzie nam już potrzebna. - przyparł czołem do mojego.
Mruknął z zadowoleniem wodząc palcami po brzegu mojego stanika. Odchyliłam do tyłu głowę.
Położył mnie na łóżku i uklęknął na czworaka. Mogłam poczuć jego narastającą erekcję przy moim wnętrzu.
- Nawet trudno mi jest zdecydować, czy mam to zdjąć, czy może zostawić... - wyszeptał całując mój brzuch, powodując gęsią skórkę. Co raz bardziej przylegał członkiem do mojego krocza.
Powoli wsunęłam palce pod pasek jego bokserek. Z jego ust wydał się gardłowy jęk.
Nagle drzwi od pokoju otworzyły się.
Stanęła w nich Anne, robiąc wielkie oczy.
- Przepraszam ja...powinnam pukać... - szybko uciekła, gwałtownie naciskając klamkę.
_____________________
Kocham awarie prądu, zwłaszcza gdy usuwają mi 2 razy całkowicie napisany rozdział gotowy do publikacji -,-
Brawa dla elektrowni!
xd







6 komentarzy:

  1. Świetny! Już się spodziewałam że na końcu oni ten teges, a tu taki szok i taki śmiech xD

    OdpowiedzUsuń
  2. genialnie!!! czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za to że czytasz, i za ten komentarz! Chyba czytasz mojego bloga od nie dawna prawda? :))

      Usuń