poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział XII

- Dobrze. Rozumiem. Zawiodłem. Ale będę o ciebie walczył, rozumiesz?   - w jego oczach było widać złość, zacisnął szczękę a żyły na szyi były widoczne.
Rozpłakałam się i wyrwałam z jego objęć. Wzięłam torebkę i wybiegłam z budynku. Szybkim krokiem przemierzałam ulice Londynu. Było już ciemno więc nikt nie mógł zobaczyć że płaczę. W jednej chwili zburzył się mój świat. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście: znalazłam kogoś kto...no właśnie. On w ogóle mnie kochał? Biegłam przez  uśpiony Londyn. Po 40 minutach dotarłam na obrzeża, do domu. Rzuciłam klucze na komodę i położyłam się na kanapie w salonie. Płakałam i nie mogłam przestać. Ostatniego wieczoru, spałam tu czekając na kolację Z NIM, przykryta kocem PRZEZ NIEGO i śniłam O NIM...
Wszystko prysło jak bańka mydlana. Zadzwoniła moja komórka. Dzwonił Chris! Cud, nie odzywał się przez 2 tygodnie!
- Halo? - spytałam.
- Przepraszam że nie dawałem znaku życia, ale razem z Paulem wymyślaliśmy co by tu zrobić jeszcze żeby paparazzi myśleli że jesteście razem ze Styles'em. - odpowiedział.
 Chris mam tego dosyć. Nie będę się spotykać z tym idiotą! - zaprotestowałam.
W końcu stanęło na tym, że jednak będę...

------3 DNI PÓŹNIEJ------------------
Usiadłam na fotelu ignorując wzrok Harry'ego.  Od dnia pokazu nie rozmawialiśmy. Źle się czułam, zaniedbałam dietę i nosiłam wysokie obcasy. Harry o tym nie wiedział, bo dopiero dziś mieliśmy wymuszoną ,,randkę" dla mediów.
- Coś do picia chcecie? - spytał z uśmiechem Paul.
- Ja poproszę. - odpowiedziałam równo z Harry'm. Nasze spojrzenia się spotkały. Odchrząknęłam nerwowo.
- To co tam u was? - spytał tym razem Chris.
Milczeliśmy. Harry zagapił się we mnie, a ja patrzyłam w podłogę.
- Czyli po staremu... - mruknął Paul podając nam drinki.
- A...co z twoim wyjazdem do Nowego Jorku? - zwrócił się do mnie Chris.
- Jeszcze nie wiem. Mam podjąć decyzję do końca tygodnia. - wymusiłam uśmiech.
- A kiedy byś wyjeżdżała? - spytał Chris.
- za miesiąc, w listopadzie. - odpowiedziałam.
- Totalnie nam się związek rozwali. My wyjeżdżamy dokładnie 1 listopada, trasa się zaczyna. - powiedział Paul.
- Czyli przez ten czas musicie się częściej pokazywać. - stwierdził Chris.
- Tak, słuchajcie my na chwilkę wyjdziemy, na 5 minut. Gabrielle, mogę cię prosić na słówko? - odezwał się Harry.
Wzdrygnęłam się. O co mu chodziło?
- Tak... - odparłam cicho.
To co nas łączyło, ta noc, to było za dużo. Byliśmy za blisko, żeby teraz być obojętnym. Widzieliśmy się nawzajem nago, i teraz po prostu nie umiem normalnie go traktować. Moje obcasy uderzały o panele. Nie lubiłam tego dźwięku. Wyszłam za nim z pomieszczenia.
- Dla czego znowu to robisz? - spytał surowym tonem.
- Ale co? - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Obcasy! Założę się też że nic nie jesz. Dla czego mi to robisz? -  szeptał, ale widziałam że był zdenerwowany.
- Tobie?!  - zaprotestowałam.
- Tak, bo ty jesteś moim sercem! Kiedy to wreszcie zrozumiesz? - jego żyły na szyi były widoczne. Oparłam się o ścianę, a on mocno ściskał moje nadgarstki.
- Tak?! A gdy po prostu zdradzałeś mnie z Taylor to wszystko było dobrze? - wysyczałam krzywiąc się z bólu.
Z każdą chwilą uścisk był mocniejszy.
- To był błąd. Największy błąd w moim życiu! Byłem głupi, chcę to wycofać, wynagrodzić, ale ty nie dajesz mi szansy! - powiedział zaciskając szczękę.
- Harry puść mnie, to boli! - syknęłam.
Natychmiast puścił. Wyglądał na zszokowanego.
- Przepraszam... -wyszeptał.
Pocierałam bolące miejsce.
- Przepraszam...ja...po prostu bardzo mi na tobie zależy! - jego oczy się świeciły. - wybacz mi... - wyszeptał.
Chciałabym mu zaufać. Ostatni raz. Troszczył się o mnie, a bez niego moje życie było rutyną i szarą codziennością.
Oparłam głowę na jego torsie. Poczułam jak jego ręce głaszczą moje plecy, rozpalając przy tym moje plecy i powodując dreszcze.
- Kocham Cię. Ale obiecaj że nigdy już... - nie mogłam dokończyć.
- Nigdy, obiecuję. - przerwał mi.
Podniósł mój podbródek do góry, i złączył nasze usta w długim pocałunku.
Nagle usłyszeliśmy kroki. Harry  ode mnie odskoczył.
- Kochani, ja rozumiem że musicie sobie jakieś sprawy ustalić, ale powoli musieli byście wyjechać na miasto. - zasugerował Paul pojawiając się w korytarzu.
- Dobrze. Już wychodzimy. - odparłam już nieco łagodniej. Chwyciłam torebkę, pożegnaliśmy się i wyszliśmy.
Przebiliśmy się przez tłum paparazzi i po chwili siedzieliśmy w samochodzie.
- To...gdzie jedziemy? - spytał Harry kładąc swoją rękę na moim biodrze. Zapuszczał się co raz wyżej, aż w końcu włożył ją pod moją sukienkę.
- Harry... - wyjęczałam. Brakowało mi tego dotyku. Dotyku który rozpalał moją skórę.
Odpiął swoje pasy i przysunął się do mnie.
- Chcę Cię tu i teraz. - wyszeptał jeżdżąc ręką po mojej kobiecości.
- Harry...nie tu. - odpowiedziałam.
- Dobrze, w takim razie jedziemy do mnie. - powiedział i odpalił silnik. - podjadę jeszcze do bankomatu, dobrze kochanie? - spytał uśmiechając się.
- Dobrze. - odpowiedziałam patrząc się w szybę. Jak zwykle padało. Miałam już dosyć Londynu. Może wyjazd do Nowego Jorku nie jest złym pomysłem? Ameryka jest inna. Nie lubię Anglii. Zwłaszcza gdy chce mi się płakać, tu zawsze jest szaro i pada deszcz...
Po kilkunastu minutach przebijania się przez miasto Harry zaparkował.
- Zaraz wracam. - powiedział cmokając mnie w policzek.
Przez szybę patrzyłam jak wypłaca pieniądze. Przygryzłam wargę. Wyglądał tak pociągająco! Moje serce biło bardzo szybko, i na sam jego widok byłam podniecona. Ja jego też pragnę. Jest nieziemski przystojny. Zaczęłam szybciej oddychać. Czemu mój organizm tak na jego widok reagował? Proste: urok Harry'ego. Miliony dziewczyn krzyczą na jego widok, a ja mogę mieć go całego. Popatrzyłam jak się obraca. W rozwianym płaszczu wraca do samochodu. Robi mi się gorąco. W zaczesanych do góry lokach, skupionej twarzy i tym charakterystycznym ubiorze, Harry Styles był co najmniej kosmicznie przystojny.
_____________________________________
Sorki że krótki, ale nie miałam czasu. Jula pisała przez prawie miesiąc, więc teraz ja muszę pisać. Ciężko jest, bo zaczyna się szkoła. Nie wiem czy jutro się wyrobię, ale postaram. Jula tak samo, na dowód mam mój plan i Juli, żeby nie było że się obijamy ;)
Ja:
8.00 - 16.30
1. j. ang.
2. j. ang.
3. w-f
4. w-f
5. j. polski
6. chemia
7. fizyka 
do tego jeszcze czekanie na tramwaj 30 minut -,- w domu będę koło 18.00

Jula:
8.00 - 15.55
1. Matma
2. Matma
3. Informatyka
4. Imformatyka
5. Chemia
6. gzw (godzina z wychowawcą)
7. j. ang.
8. w-f
9. w-f
i tradycyjnie przebijanie się przez miasto, czyli koło 17.30 będzie w domu.
Dodatkowo obie mamy po jutrze test diagnostyczny z angielskiego, więc będzie wkuwanie ;(
BIEDNE MY
Dla tego potrzebujemy wsparcia, czyli komentarzy!

Przeczytałaś/eś - komentuj, proszę!






2 komentarze:

  1. Boski! Witam w klubie mam też lekcje do 16.35 otyle że od 8.50

    OdpowiedzUsuń
  2. next next !!! ja tez jutro mam test z angielskiego :D

    OdpowiedzUsuń