- Synku my na prawdę nie chcemy wam przeszkadzać! - zaprotestowała matka Harry'ego siedząc przy stole w jadalni.
- Mamo, wy na prawdę nie przeszkadzacie, i nie pozwolę wam mieszkać w takich warunkach! Ja mieszkam w apartamencie, a wy w wilgotnej, rozwalającej się ruderze tak? - powiedział ostro loczek.
- Ty sobie na to zapracowałeś. Zasłużyłeś. Włożyłeś w to wysiłek. - odrzekła cicho.
Atmosfera była napięta. Ja i Gemma próbowałyśmy pogodzić obie strony, ale nam to nie wychodziło. Teraz siedziałyśmy na przeciwko siebie w ciszy, którą przerywał jedynie surowy i stanowczy ton Harry'ego, i ciche wypowiedzi Anne.
- Ty też dałaś mi wszystko wychowując mnie, utrzymując. Daj mi się odwdzięczyć! - odrzekł zdenerwowany.
- Harry...nie krzycz. - powiedziałam kładąc rękę na jego dłoni. Wiedziałam że go to uspokaja.
Jego matka spojrzała na mnie wdzięcznym wzrokiem.
- Mamo...proszę cię. Zostańcie tu! Chcę mieć was przy sobie. Nie przeszkadzacie ani trochę, musicie mieć lepsze warunki. - powiedział już nie co spokojniej.
- To...może ja zmyję naczynia. - odchrząknęłam i wstałam.
- Ja to zrobię. - powiedział Harry trzymając moją rękę. Wymieniliśmy się uśmiechami.
- Porozmawiajcie sobie. - powiedziałam zbierając talerze.
- To ja tobie pomogę. Musimy się jakoś odwdzięczyć. - odparła z uśmiechem Gemma.
Poszłyśmy razem do kuchni.
Harry's pov.
- Przepraszam Harry. - powiedziała cicho mama.
- Mamo, kocham cię, i nie chcę po prostu żebyś tak żyła. - powiedziałem mocno ją przytulając.
- Zmieńmy temat. Ona jest prześliczna. - powiedziała z uśmiechem. Wiedziałem, że mówi o Gabby.
Uśmiechnąłem się.
- Wiem. - odpowiedziałem. - jest cudowna.
- Mam nadzieję, że to jest ta jedyna... - powiedziała nieśmiało. Zmarszczyłem brwi. Wiem, że mamie nie podobają się te moje przelotne związki. Sam też zrozumiałem, że wszystko było błędem. Wszystko prócz Gabby.
- To jest ta jedyna mamo. Gabby jest niezwykła, i na prawdę mi na niej zależy. - odparłem.
- A...wybacz że pytam. Masz zamiar podejmować jakieś kroki...no wiesz...zaręczyny? - spytała.
Spuściłem głowę.
- Gabby miała trudne dzieciństwo. Ma traumy, strachy, nadal nie do końca mi chyba ufa. Bardzo dużo przeszła, na prawdę. Na razie nie chcę naciągać jej możliwości...powiedzmy psychicznych. Ona na prawdę, wszystko bardzo przeżywa. Zwykłe śniadanie było dla niej czymś nowym, a to że jest ze mną to po prostu cud. Jeszcze muszę pracować na jej zaufanie. Pewnie, najchętniej bym jej się teraz oświadczył, ale wolę dać jej trochę czasu. - powiedziałem.
- Opowiedz mi o jej przeszłości... - poprosiła.
- W skrócie jej ojciec był narkomanem, matka...sprowadzała do domu różnych typów. Gdy Gabby miała 6 lat zostawili ją w zimie na dworcu. Była tam przez kilka dni, i dla tego miała potem przez długi czas problemy zdrowotne, wychowywała się w domu dziecka, a potem wplątała się w niezbyt ciekawe towarzystwo. - odpowiedziałem trochę ciszej.
- Taka...radosna dziewczyna?! - spytała znów z niedowierzaniem.
- Tak. Na prawdę nie wiesz, jaka ona jest silna, zaradna. Właśnie dla tego jest niezwykła. Wiem, że mówiłem to już o Caroline, Taylor i tych innych, ale w Gabby jest coś....nie wiem jak to nazwać. - uśmiechnąłem się.
Wstała i podeszła do mnie. Mocno mnie przytuliła.
- Mój synek jest już dorosły... - powiedziała i ujęła moją twarz w dłonie. W jej oczach było widać łzy.
- Jesteś taki przystojny...nie mogę uwierzyć że jesteś moim synem. Nie wiesz jaka ja jestem z ciebie dumna... Ten cały twój sukces jest....niemożliwy! Tak się cieszę... - wyszeptała.
Teraz to ja mocno się w nią wtuliłem.
- I dzięki temu sukcesowi, mam tyle, że wy na pewno nie będziecie żyć w takich warunkach. Zawsze mieliśmy ciężko, i teraz chcę, żeby tamte czasy zostały wynagrodzone. - powiedziałem, na co ona pogładziła mnie po policzku.
Gabrielle's pov.
Uważnie przyglądałam się Gemmie. Była idealna. Blond włosy idealnie spadały na jej ramiona, idealną sylwetkę podkreślały dobrane ubrania, a na twarzy miała ten sam olśniewający uśmiech co Harry.
Właśnie wkładała talerze do szafy, a mi kazała usiąść.
- Traktujesz mnie jakbym była w ciąży! - zaśmiałam się. - nic nie mogę zrobić!
- Po prostu chcę się jakoś odwdzięczyć. I gdybyś była w ciąży z Harry'm, to bardzo bym się cieszyła. - odrzekła z uśmiechem.
- Na razie nie ma o tym w ogóle mowy! - powiedziałam wciąż śmiejąc się.
- Daj spokój! To powiedz mi chociaż, czy spaliście ze sobą? - spytała cicho.
Spojrzałam się na nią jak na wariatkę.
- Nie patrz się tak na mnie. No proszę! Chce wiedzieć czy mój mały braciszek już...dorósł. - uśmiechnęła się, a w jej oczach pojawił się błysk.
Zaczęłam się śmiać.
- No dobra, raz, czy dwa, może trzy. - powiedziałam cicho.
Zrobiła wielkie ze szczęścia oczy i zakryła ręką usta.
- O mój Boże! - zaczęła się śmiać.
- No co? - uśmiechnęłam się.
Nagle mocno mnie przytuliła.
Potem jeszcze długo gadałyśmy, tak jak najlepsze przyjaciółki, które znają się od przedszkola. Gemma była taka otwarta, radosna i pozytywnie nastawiona na wszystko.
Przez ten czas zrobiło się już późno. Harry musiał na chwilę jechać do studia. Ja przerażona zostałam z nimi sama, ale na szczęście nie było tak źle.
Siedziałyśmy w sypialni, w której miała spać jego mama.
- Gabby ja sama to zrobię. - powiedziała z uśmiechem odbierając z moich rąk pościel i kołdrę.
- Ale dla mnie to nie problem. Niech pani sobie usiądzie. - zaśmiałam się.
- Nie mów do mnie ,,pani". Najlepiej bym się czuła, gdybyś mówiła do mnie po prostu ,,mamo". - powiedziała z uśmiechem.
- Dobrze... - powiedziałam lekko speszona. W tym momencie do sypialni wszedł Harry. Przytulił się do mnie od tyłu, przez co się zarumieniłam. Zabiję go za to, że zrobił to przy jego matce i siostrze.
- Ja to zrobię, a ty idź już się połóż. Jesteś zmęczona. - wymruczał. Głośno westchnęłam, pożegnałam się z nimi i podążyłam do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i głośno odetchnęłam.
Weszłam pod prysznic. Pozwalałam spływającej wodzie rozluźnić moje spięte mięśnie. To był ciężki dzień, ciężki tydzień, miesiąc. Moje życie było skomplikowane. Było okropne i ponure, ale na szczęście mam Harry'ego. No właśnie. Harry wnosi do mojego życia kolor, śmiech, radość, ale gdzieś tam głęboko w środku, daje mi też obawy. Nie oszukujmy się: jest przystojny, czarujący, idealny, utalentowany....a o tym wszystkim świadczy na przykład ilość jego związków. Głośniejsze, czy też te o których nie wiedzą media. Jednak były. Z modelkami, piosenkarkami, znajomymi. Harry miał ogromne powodzenie, i właśnie l dla tego się boję. że kiedyś po prostu ta bańka mydlana pryśnie, Harry zniknie, a ja zostanę sama.
Z rozmyślań wyrwał mnie nagle czyjś dotyk. Kto inny mógł mi wejść do łazienki, jak nie Harry.
- Przyszedłem się umyć. - uśmiechnął się, po czym zaczął ściągać spodnie.
- Nie dzisiaj Harry. - powiedziałam ze śmiechem.
- Ale ja dzisiaj potrzebuję trochę... - powiedział ze smutną minką.
- Ale ja dzisiaj nie mogę. - zaśmiałam się.
- No niee....nie mów że znowu! - krzyknął udając oburzonego.
- Jak to znowu! Powinieneś się nauczyć, że co miesiąc, i tyle. Możemy się zamienić jak tak bardzo ci zależy. - powiedziałam śmiejąc się i jednocześnie go odpychając.
- Jeśli to było by możliwe, wiesz że przejąłbym cały ból na siebie. - powiedział czule.
- Też Cię kocham, ale teraz wyjdź kotku. - odrzekłam. Bez dalszych oporów zostałam sama w łazience. Dokończyłam mycie się, załatwiłam potrzebne środki higieniczne związane z tym przeklętym okresem i przebrałam w piżamę. W ,,te dni" wolałam czuć się bezpieczniej, dla tego założyłam dłuższe spodnie.
Wyszłam do sypialni. Na łóżku leżał Harry. Zajmował sobą całą swoją powierzchnię.
- Eej! Dla mnie też musi być miejsce! - zaśmiałam się, i zaczęłam go przesuwać, niestety on ani drgnął, był o wiele silniejszy.
- Taka pchła się wszędzie zmieści! - roześmiał się, na co ja mocno uderzyłam go w ramię.
- To ty jesteś taki wielki! - krzyknęłam ze śmiechem.
Nagle podniósł się i niespodziewanie chwycił mnie za nadgarstki.
Teraz on leżał na mnie a ja nie mogłam się ruszyć. Śmialiśmy się na cały głos, nie do końca myśląc o tym że oprócz nas jest jeszcze w domu jego matka i siostra.
- Nie ma takich słów, które by opisały to jak bardzo cię kocham. - włożył głowę w zagłębienie między moją szczęką a ramieniem.
Uśmiechnęłam się. Zaczął mnie łaskotać, a ja nie mogłam się bronić bo nadal mnie przytrzymywał.
Powoli zaczął językiem masować moją szyję, aż doszedł do dekoltu. Właśnie gdy miał wsunąć rękę pod moją bluzkę ktoś zapukał do drzwi. Harry podniósł się i z komicznie zniechęconą miną na mnie spojrzał. Zaśmiałam się. Zmierzwił ręką rozczochrane włosy. Już miał otworzyć, gdy przypomniałam sobie o jednym fakcie.
- W samych bokserkach? Oszalałeś?! - szepnęłam. On wzruszył ramionami i nacisnął na klamkę.
W drzwiach stała Gemma. Na jej widok Harry zrobił facepalm.
- Przeszkodziłam w czymś? - spytała powstrzymując śmiech.
Chciałam już powiedzieć że nie, ale Harry odparł szorstko:
- Tak.
Spojrzała to na mnie siedzącą na łóżku, to na Harry;ego w samych bokserkach, i wiem już co sobie myślała.
- Zajmę....sekundkę...macie całą noc braciszku. - powiedziała i walnęła go lekko w ramię.
- Do czego? - zapytał śmiejąc się. - w nocy ludzie śpią.
- Oo, śpią. Ale zakochani niekoniecznie. Tak czy inaczej, Gabby, chciałam ci bardzo, bardzo podziękować za tą agencję. Na prawdę bez ciebie nie dałabym rady. - powiedziała wdzięcznym głosem.
- Nie ma sprawy. - odparłam z uśmiechem.
- Pogadamy jutro. - uśmiechnęła się. - powodzenia, spisz się braciszku! - krzyknęła i uciekła do swojego pokoju, zanim Harry zdążyłby jej coś zrobić.
- Nie mów tak na mnie! Ja mam imię! - krzyknął ze śmiechem.
- Dobrze Edward, nie będę już. - zza drzwi było słychać jej śmiech.
- Przeklęte drugie imię... - wysyczał pod nosem zamykając drzwi.
Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.
- Na czym skończyłem? - spytał z cwaniackim uśmieszkiem.
- Na niczym Hazzuś. Za 2-3 dni, teraz nie. Na razie mam do ciebie kilka pytań. - uśmiechnęłam się siadając na niego okrakiem.
- Słucham kochanie. - powiedział i rozłożył ręce na łóżku.
- Z iloma kobietami spałeś? - spytałam cicho.
On zamarł.
- Gabby nie uważam że to pyt.... - nie dokończył bo mu przerwałam:
- Chcę wiedzieć. - odparłam stanowczo.
- 7... - wyjęczał cicho.
Nie powiem żeby ta odpowiedź mnie satysfakcjonowała. Byłam zazdrosna.
- Gabby ale na prawdę nic mnie już z nimi nie łączy. Jesteś tylko i wyłącznie ty. - wymruczał. - a właśnie, czytałaś już ten list od matki? - spytał starając się zmienić temat.
Zeszłam z niego.
- Nie mam odwagi. Nie chcę. - wyszeptałam.
- Ale ja tu jestem. Pamiętaj że zawsze będę cię wspierał. - szepnął.
- Czyli...mam przeczytać? - spytałam upewniając się.
Kiwnął głową, na co wstałam i sięgnęłam z szafki kopertę. Drżącymi rękami zaczęłam rozdzierać papier, i dostałam się do kartki.
Londyn, 20 października, 2013 rok.
,,Kochana, najdroższa córeczko!"
Wiem, że listy są starodawne, ale co ja ci na to poradzę. Nie wiem gdzie mieszkasz, nie mam twojego numeru, nie mam żadnego kontaktu, tylko adres Domu Dziecka. Na prawdę źle się z tym czuję. Wiem, że pewnie mnie nienawidzisz. Ale przeczytaj to chociaż. Na tej kartce postaram się wytłumaczyć całą historię.
Ludzie popełniają liczne błędy. Moim największym było związanie się z twoim ojcem. Nie wiem czy pamiętasz. Gdy byłaś mała, przyznaję, owszem nie byłam dobrą matką, powiem więcej: nie byłam w ogóle matką. Bo tak mnie nie można nazwać. Nienawidzę siebie. Wiele razy sprowadzałam do domu różnych mężczyzn. Wiem. Ale w ten sposób zarabiałam na utrzymanie, a te pieniądze i tak szły na alkohol i narkotyki ojca. Wszystko co zarabiałam zabierał mi. A wiesz mi, że ta praca była okropna. Jesteś już właściwie dorosła, ostatnio w mediach słyszałam że masz partnera, ale nie wiem czy to prawda. Nie chcę zmyślać różnych rzeczy ale wiem jak to jest: na pewno uprawiałaś już z nim seks. I co wtedy czułaś? Założę się że przyjemność. Może odrobinę bólu, gdyby był to twój pierwszy raz. A gdy robisz to z obcym mężczyzną, bez miłości...brzydzisz się siebie, i wszystkiego dookoła. Mam nadzieję że ciebie nie spotkał taki los. Broniłam cię zawsze przed ojcem. Czasem nie miałam wyboru, musiałam zostawiać cię samą. I wtedy.........nie mogę dopuścić myśli, co twój ojciec robił. Ale gdy ja byłam, tobie nic się nie stało. Byłaś dla mnie skarbem, najdroższym skarbem, i czymś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Pewnie teraz się zastanawiasz, dla czego cię zostawiliśmy....
Ojciec uciekał przed policją, i zmuszeni byliśmy uciekać. Jego przyjaciel miał ,,bazę" w pakistanie. Chcąc nie chcąc, musiałyśmy jechać z nim. Ale wiedziałam, że ty nie przeżyjesz długiej podróży w tragicznych warunkach, panującego tam głodu i wojen. Umówiłam się z moją ,,przyjaciółką" że ona zabierze cię z dworca, i wychowa jako swoją córkę, ojcu wmówiłabym że lepiej będzie jak cię zostawimy. Ale wszystko wyszło inaczej. TO NIE MIAŁO TAK WYJŚĆ, GABBY. Ona jak widać się nie pojawiła. Oszukała mnie, choć powierzyłam jej największe szczęście jakie miałam. Dalej już nie miałam na to wpływu.
Życie w Pakistanie było tragiczne. Każdej nocy słyszałam strzały, krzyki ludzi. Mieszkaliśmy tam przez 12 lat. Interesy, a właściwie przekręty skusiły ojca do powrotu Londynu. Gdy wróciliśmy ojciec po kilku dniach został pojmany i skazany na 20 lat, a ja zostałam sama. Wielokrotnie byłam na twoich pokazach, Gabby. Byłam sprzątaczką. Czyściłam też wielokrotnie twoją garderobę. Nawet raz się mijałyśmy. Nie wiesz jakie to było dla mnie szczęście, widząc cię zdrową, szczęśliwą i w pełni sił. Jesteś piękna, Gabrielle. I nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje.
Jeśli czytasz ten list....
Cóż, prawdopodobnie ja już nie żyję, albo jest ze mną bardzo źle. W Pakistanie nałapałam chorób. Ale to już nie ważne. Ważne jest twoje życie. Proszę cię, nie opowiadaj swoim dzieciom, kim była ich babcia. Mów po prostu, że już nie żyje. Szczęścia ci życzę kochanie. Kocham cię.
(nie)mama.
Wargi zaczęły mi drżeć. Styles patrzył się na mnie zdezorientowany, a ja nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. W głębi serca zawsze miałam ,,resztkę" miłości do rodziców. Każde dziecko tak ma: kocha ich, choćby nie wiem jacy byli. Harry poderwał się z łóżka i delikatnie wyjął list z mojej ręki, rozpłakałam się, a on mocno mnie przytulił.
_______________________________________
Wybaczcie że tak późno, ale dzisiaj miałam test diagnostyczny z geografii, jutro mam z chemii i pojutrze z biologii, więc trochę nauki jest...
@JuliaMalik
Cudo! Czekam nn:-*
OdpowiedzUsuńzajefantastycznie !!!!! czekam na nastepny <#
OdpowiedzUsuń*o* wow!
OdpowiedzUsuńAnn