Rozdział zawiera nie wielką ilość wulgaryzmów.
_______________
~~ 3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ ~~
- Jane, weź się ogarnij! - powiedziałam do przyjaciółki. Była dokładnie godzina 17.34, 21 stycznia.Właśnie niejaki Harry Styles robił twitcam'a dla fanów.
Nie mogłam tego przegapić.
Czy jesteśmy razem? Nie. Oczywiście że nie. Skrzywdził mnie, potwornie i na zawsze. Przez jeszcze jakiś miesiąc dobijał się do mnie, dzwonił. Przez następny miesiąc leżał w szpitalu bo groziła mu amputacja ręki, za Chiny nie wiem czemu. A 3 miesiąc był cichy.
Media donosiły jak to bardzo się zmienił, wydoroślał, wypoważniał. One Direction istnieje nadal, odnoszą ogromne sukcesy. W życiu chłopców zmieniło się też dużo: Zayn jest zaręczony, Liam z Danielle* są małżeństwem.
A u mnie? Wyjechałam do Nowego Jorku , miałam parę przelotnych romansów z Markiem Twinsonem. Nie szanuję już po prostu siebie. Jestem nikim. Skrywam sekret, o którym nie wie nawet Jane czy Alice.
Teraz jak głupia gapiłam się w monitor przed którym siedział mój były. Nie wiedział że teraz to oglądam. Nie wiedział że tu jestem.
Od chyba pół godziny pieprzył o tym jak bardzo jest zadowolony z sukcesów zespołu, jednak z grobową miną.
Poprosił żeby zadawali pytania. w minutę pojawiło się ich pełno.
Zaczął czytać.
,, Czy...wrócisz do Gabrielle? hmm nie wiem czy powinniście zadawać te pytanie ja po prostu... - westchnął i przeczesał włosy. - to nie jest takie łatwe jak się wydaje."
Chwilę potem odczytywał następne pytania. Po jakichś 5 minutach znów zadali mu pytanie związane ze mną.
,, Dla czego ostatnio jesteś taki przygnębiony? Powiem po prostu, że jeśli nie ma przy was kogoś potwornie dla was ważnego, to nie możecie być szczęśliwi... Pewnie was to nie interesuje, ale nie wiecie jak to boli gdy ten ktoś nie chce się z wami widzieć, zrywa wszelkie kontakty po tak cudownych chwilach..."
Nie minęła chwila, a znów przeczytał kolejne pytanie.
,,Czy chodzi o Gabrielle? ....n..nie, nie powiem wam. Nie chcę żeby to wyglądało na jakieś tanie romansiki czy coś. Zmieńmy temat: jutro koncert, kto się cieszy? Będę już kończył, powtórzymy to jeszcze w tym tygodniu." uśmiechnął się i połączenie zniknęło.
Gapiłam się trochę zszokowana na monitor, Jane trąciła mnie łokciem.
- On chyba serio tęskni... - powiedziała cicho.
- W dupie to mam. - odparłam krótko podnosząc się z kanapy. - skrzywdził mnie potwornie!
Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.
Westchnęłam. Jane spojrzała na ekran.
- Odbierz...co ci szkodzi! - powiedziała moja przyjaciółka.
- Nie, Jane. - powiedziałam naciskając czerwoną słuchawkę.
- I co? I tak zawsze już będziesz zachowywać się jak dziecko z przedszkola? Dobrze, zdradził cię, ale próbuje nawiązać z tobą kontakt, stara się! - odparła Jane.
- Zdradził mnie i mu wybaczyłam. Dostał swoją szansę? Dostał. Ale on wolał mnie znowu skrzywdzić, i znowu to zrobił! - krzyknęłam.
Ona tylko pokręciła głową. Przepraszam Cię, ale muszę już lecieć. Dała mi buziaka w policzek i zniknęła za drzwiami. Zaczęłam się rozklejać. Ostatnio często płakałam.
Wspięłam się po schodach i pobiegłam do łazienki. Przy małej świeczce usiadłam na skraju wanny i sięgnęłam po kosmetyczkę. Pewnie już każdy wie po co. Po moją przyjaciółkę, żyletkę.
Od kiedy się cięłam? Nie wiem. Straciłam kontrolę nad swoją psychiką już dawno. Nikt tego nie zauważył, potrafiłam to ukryć i cięłam się tylko po wewnętrznych częściach nadgarstka. W tym miejscu ból i krwotok był największy, dawał jednocześnie niemożliwie dziwną ulgę.
Zrobiłam jedną, ale za to głęboką linię. Nie patrzyłam na cieknącą krew. Zamknęłam oczy, odchyliłam głowę do tyłu i skupiłam się na bólu. Tak wiem, to nudne, głupie, beznadziejne. Wszyscy słabi się tną. Ale wy mnie nie zrozumiecie. To trzeba przeżyć. Urodzić się jako nie chciane dziecko, mieć spieprzone dzieciństwo, być regularnie bitą i głodzoną, zostawioną na dworcu w mrozie, być nie chcianą i tą najgorszą, potem pomiataną przez obleśnych napalonych facetów. A gdy już poznasz ,,tego kogoś" i zaufasz mu bezgranicznie, ten rozwali twoje serce.
Wytarłam rękę i poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku. To tu, w tym pokoju ten jeden jedyny raz robiłam ,,to" z Harry'm. Tu z nim spałam, przytulałam, rozmawiałam, wygłupiałam. I nie spodziewałam się wtedy że będę tak samotna.
Tęsknię za Harry'm. I rozważam jedną opcję. Harry słynie z przelotnych romansów, milionów dziewczyn i bawieniem się kobiecymi sercami. Ale czemu nie być chociaż ten jeden miesiąc szczęśliwa? Wiem że nie potrafi dochowywać wierności ale z nim czułam się jak w niebie...
NIE! Gabby, o czym ty do kurwy jasnej myślisz....
Ale...gdyby tak zadzwonił to na pewno bym odebrała!
I nagle poczułam wibracje w kieszeni. Podskoczyłam. Nagle mam cholerne szczęście?!
Nie...dzwonił Mark. Gdy wyjechałam do NY coś mnie z nim łączyło...ale na pewno nic więcej po za łóżkiem.
- Halo? - spytałam do słuchawki.
- Koteczku ja.. - nie dokończył.
- Nie mów tak do mnie. - przerwałam mu.
- Ale dla czego kochanie... - nie rozumiał.
- Mark tamto...co kiedyś już się skończyło! Z resztą nie było nic prócz seksu! Ty masz 48 lat, ja 20! - krzyknęłam do słuchawki i się rozłączyłam.
Potem zasnęłam.
*Harry's pov*
Zamknąłem laptopa i rzuciłem się na łóżko, nadal trzymając w ręce komórkę. Jednak nie wiem czy to dobrze, że przeprowadziłem się do swojego domu. Ale to i tak nie to samo co kiedyś. Jeśli ,,domem całego zespołu" można nazwać dom w którym został już tylko Niall a reszta się wyprowadziła.
Spotykamy się codziennie, siedzimy razem całe dnie. ale każdy chciał też być ze swoją drugą połówką, co w przypadku Niallera i mnie się nie sprawdza. On w ogóle się nie zajmuje tym tematem. Jest szczęśliwy tym co ma, i tyle. A ja nie mogę być przy Gabby, bo ona mnie nie chce. Ale gdybym tak zadzwonił jeszcze raz...
Wiem że to już jest chyba milionowa próba, ale muszę jeszcze raz spróbować.
W co ja wierzę? Skrzywdziłem ją, ma mnie dość, i co gorsze: jest z tym całym Markiem Twinsonem....
Nie wytrzymałem i po prostu wybrałem jej numer.
*Gabrielle's pov.*
Obudził mnie sygnał komórki.
- Kogo kurde niesie o tej porze! - krzyknęłam do siebie i chwyciłam telefon. Zrobiłam wielkie oczy, a moje serce przyśpieszyło do szaleńczego tempa.
- H..Halo? - spytałam cicho.
- Gabby! Odebrałaś! - powiedział nie dowierzając, śmiejąc się prawie.
- Tak, ale właśnie...się rozłączam. - postanowiłam jednak nie męczyć mojego skruszonego serca powrotem lub samym spotkaniem ze Stylesem.
- Nie! Gabby nie! - wydarł się.
Znów westchnęłam.
- Co chcesz? - spytałam.
- Spotkajmy się,proszę! - zaczął błagać.
- O której i gdzie? - spytałam znudzona.
- U mnie, albo u ciebie... - powiedział po chwili namysłu.
- Oooo nie nie nie,tylko w miejscu publicznym. - odparłam.
- Przecież Cię nie zgwałcę, nic ci nie zrobię, nigdy bym cię nie skrzywdził! - odrzekł cicho.
- Już mnie skrzywdziłeś. O której? - spytałam hamując płacz.
- O 16.00...może być? - powiedział
- Tak. - rozłączyłam się.
Była 14.00. No to czas już się szykować.
Zamaskować blizny na nadgarstku, umalować się, wybrać idealny strój, a tak mało czasu.
Podeszłam do szafy z ubraniami. Nie muszę się dla niego stroić. Nienawidzę go. Wybrałam obcisłe białe rurki, czarną obcisłą bluzkę na na ramkach i sweterek w kwiaty. Do tego moje ulubione, czarne szpilki na koturnach.
Szybko wzięłam kosmetyczkę i zaczęłam nakładać warstwę makijażu. Rozczesałam włosy i na lewy nadgarstek założyłam bransoletki, tak aby nie było widać blizn. Powoli wyszłam z domu. Postanowiłam iść na pieszo, nie chciało mi się znowu wyprowadzać samochodu z garażu.
W oknie restauracji od razu go zauważyłam. Otoczony był przez tłum fanek.
Moje serce zabiło szybciej. Skrzywdził mnie, ale to nie znaczy że przestał być potwornie przystojny i seksowny...
Z grobową miną podeszłam do stolika. Wzrok wszystkich fanek spoczął na mnie.
- Jesteście razem? - spytała jedna z nich z podekscytowaniem.
Chciałam się do nich uśmiechnąć, ale to wyszło jak bym posłała im coś w rodzaju kaprysu.
- Nie... - powiedziała cicho. - i nigdy nie będziemy. - dodałam.
- Ale...Harry! Jesteś moim idolem, zawsze walczyłeś dla zespołu, to teraz walcz o Gabrielle! - krzyknęła nie mal błagając druga z dziewczyn.
- To nie takie łatwe jak wam się wydaje...na prawdę ją skrzywdziłem... - odparł uważnie się mi przyglądając.
- Ale nadal się kochacie? - spytała kolejna.
Zarówno ja, jak i pewnie Harry nie wiedzieliśmy co mamy im powiedzieć. Westchnęłam i spuściłam głowę na dół.
- Czyli nie mówicie też, że się nie kochacie! - zaśmiała się jedna z fanek.
- Ja nadal kocham Gabrielle... - wyszeptał Hazz.
Dał się słyszeć odgłos, coś jakby fanki robiły *aaawwww*
- Jesteście dla siebie stworzeni! My nie będziemy wam przeszkadzać, dzięki za autografy Harry. - podziękowały i z uśmiechem na ustach wyszły z budynku.
Usiadłam na przeciwko niego.
- To po co mieliśmy się spotkać? - spytałam chłodno.
- Dobrze wiesz po co. - odparł cicho przyglądając mi się.
- Wybacz, ale nie jestem tak domyślna jak Harry Styles. - syknęłam.
- Kocham Cię... - powiedział.
- Jeśli o tym chciałeś porozmawiać, to wybacz ale mam ważniejsze sprawy na głowie. - odparłam krótko.
- Dla czego to robisz? -spytał przenikliwie.
- Co? - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Gabby, ja widzę więcej niż inni. Znam Cię lepiej, kocham cię jak nikt inny na świecie. Widzę że znowu schudłaś, znowu chodzisz na szpilkach, i przede wszystkim: dla czego ty do kurwy jasnej się tniesz?! - szepnął zaciskając szczękę.
- Nie twoja zasrana sprawa! - syknęłam powstrzymując płacz i wybiegłam z budynku.
Zaczęłam biec, ale on nie odpuszczał. Doganiał mnie, ja musiałam biec w szpilkach.
Wbiegłam w cichą, niezamieszkaną ulicę.
- Gabrielle! Cholera, poczekaj! - wrzasnął za mną. Nie mogłam już dalej biec. Zatrzymałam się.
- Czego chcesz? - spytałam ocierając łzę.
- Ciebie chcę! Jeśli mi odmówisz, to obiecuję ci: zabiję się! - warknął ściskając mój nadgarstek. Zmienił się. Zmienił się ogromnie.
Rozpłakałam się. Tusz do rzęs kompletnie mi się rozmazał.
- Nie płacz Gabby! Błagam! - wyszeptał.
- Harry nie wiesz ile przez ciebie płakałam! - odparłam roztrzęsiona.
- Czyli mam odejść? Zabiję się. - powiedział.
Odsunął się w tył.
- Harry... - wyszeptałam.
- Zależy Ci na mnie? - spytał odwracając się do mnie.
- Tak!....Cholernie mi na tobie zależy! Ale nigdy, przenigdy z tobą nie będę, bo boję się że znowu mnie zdradzisz! - krzyknęłam.
Oddaliłam się od niego szybkim krokiem.
_____________________
Wiem że kiepski....ale następne będą lepsze.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
Świetny. sory że tamtego rozdziału nie skomentowałam ale byłam zajęta. Wczoraj miałam urodziny i też nie mogłam. Pozdrawiam xx.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego xd
Usuń