Obudził mnie budzik. Spojrzałam na zegarek. 5.30?! Chyba jakieś żarty, na pewno się zepsuł. Właśnie z przyjemnością zamknęłam oczy, i miałam zamiar znów powrócić do krainy snów...ale sobie przypomniałam. Zerwałam się z łóżka, i zauważyłam że wciąż jestem naga. W panice chwyciłam ręcznik wiszący na krześle, i owinęłam się nim. Dzisiaj pokaz! Mark Twinson chce mnie widzieć jako modelkę główną na wybiegu! W panice straciłam głowę. Spojrzałam na Harry'ego, który również był nagi. Zrzucając kołdrę z siebie, odkryłam też jego, i teraz jego męskość była widoczna. Przejechałam rękami po twarzy, i głęboko wypuściłam powietrze. Przypomniałam sobie tą noc. To niezwykłe uczucie, kiedy on był przy mnie.
Mój pierwszy raz miałam mając 16 lat. Tak, wiem że za wcześnie. Ale pochodząc z domu dziecka łatwo zboczyć na niezbyt dobre ścieżki. Pierwszy raz był ze starym facetem. Tak, byłam dziwką, prostytutką. Nikt po za Jane i Alice o tym nie wie.
Kolejne razy były również z ,,klientami", a ostatni raz to był...gwałt.
Po raz pierwszy robiłam to z miłością, bez obrzydzenia. Wiedziałam że go kocham, wiem że mogę mu zaufać, wiem że mogę się przed nim rozebrać bez wstydu. Nie żałuję tego. Po raz pierwszy ktoś był dla mnie tak delikatny...gdy robił szybsze ruchy, najpierw się mnie pytał, obserwował czy chociaż w najmniejszym stopniu mnie to nie boli. Nie byłam w ogóle obrzydzona. Wiem, że jestem z właściwą osobą.
Poszłam do łazienki, i wzięłam porządną kąpiel. Zawinęłam z powrotem ręcznik i stanęłam przed lustrem.
Zaczęłam nakładać makijaż, i do łazienki wszedł Harry : cały goły.
- Tak wcześnie wstałeś? - zaśmiałam się.
- Mówiłem że cię zawiozę, i muszę zrobić ci śniadanie. - uśmiechnął się. Przetarł oczy i odgarnął rozczochrane loki do góry.
- Nie jestem dzieckiem, dam sobie radę. - odwzajemniłam uśmiech w lustrze.
- Dasz sobie radę tak, ze nic nie zjesz. Opuścisz jeden posiłek i już wróci ci choroba. I tak...ta noc... - zaśmiał się. - też jeszcze raczej nie miała być, ale nie mogłem się powstrzymać. Jesteś potwornie pociągająca. - wyszeptał.
Uśmiechnęłam się.
- Puder! Gdzie jest mój puder! - krzyknęłam i w panice zaczęłam przeszukiwać wszystkie możliwe miejsca.
- Po co Ci puder? Moim zdaniem bez makijażu jesteś o wiele ładniejsza! - zaprotestował Harry.
W końcu znalazłam, na dnie mojej kosmetyczki. Wróciłam do lustra, a loczek nadal stał za mną.
W chwili gdy nie trzymałam ręcznika, odwinął go i z zadowoleniem na mnie spojrzał.
- To już nie będzie potrzebne. - stwierdził.
- Będzie potrzebne! - zaprotestowałam zasłaniając ręką piersi.
- I tak widziałem cię nago. - uśmiechnął się.
- Ale to nie znaczy że teraz musisz kochanie. - powiedziałam i wyrwałam mu ręcznik. Owinęłam się nim i z powrotem wzięłam się do nakładania mascary.
- Mogę być na tym pokazie? - spytał nagle.
- Oczywiście, ale....po co? - roześmiałam się.
- Nigdy cię jeszcze nie widziałem na wybiegu. - wymruczał.
- Nic specjalnego. - zaśmiałam się znowu.
- Modelki nie mogą wyrażać żadnych uczuć na pokazie, tylko iść i w ogóle jakby nic nie czuły. Wiem bo moja siostra się tym zajmuje. I właśnie dla tego chcę tam iść. Zobaczę jak bardzo jesteś w tym dobra, gdy będę cię rozśmieszał. - powiedział jakby złośliwym głosem.
Pokręciłam głową.
- Ubierz się. - poleciłam.
I nagle zadzwonił mój telefon. Harry poszedł do sypialni, i wkrótce znów był w łazience, tym razem z telefonem w dłoni.
- Kto to Pani Benia? - spytał patrząc na wyświetlacz.
Przestałam się malować.
- Pani Benia dzwoni?! - krzyknęłam i podbiegłam odbierając od niego telefon. - To moja opiekunka z domu dziecka. - wyjaśniłam krótko Harry'emu i odebrałam.
- Halo? - spytałam do słuchawki. W lustrze wciąż widziałam kręcącego się po łazience Harry'ego. Nie mogłam przestać patrzeć się na jego męskość.
- Gabby, przepraszam, nie przeszkadzam? - spytała kobieta.
- Wie pani, że nigdy nie przeszkadza. - uśmiechnęłam się sama do siebie. Pani Benia była jedyną osobą, która poświęcała mi trochę uwagi.
- Wolałam się upewnić, słyszałam ze masz dzisiaj jakiś ważny pokaz. - powiedziała.
- Taak, ale jeszcze mam czas. O co chodzi? - spytałam.
- Przyszedł do nas list, jest zaadresowany na ciebie, od Caroline Minay. - zrobiła przerwę.
- Od....Mamy?! - nie wiedziałam jak zareagować.
- Sama się dziwię. List na ciebie czeka. - powiedziała kobieta.
- Hmmm....nie wiem, czy dam radę dzisiaj przyjechać, za chwilę muszę jechać do agencji, pokaz mam o 18.00 i potrwa dość długo...jutro mogłabym przyjechać? - spytałam patrząc się na odbicie nagiego Harry'ego.
- Przyjeżdżaj kiedy chcesz. Tęsknię za tobą. - zaśmiała się. - Jak ci się układa?
- Mi...dobrze, co raz lepiej. - odpowiedziałam.
- Słyszałam że się z kimś spotykasz. - znów się roześmiała. - Harry Styles. Wszystkie dziewczynki z domu się w nim podkochują. Ma na prawdę świetny głos.
Harry drgnął na dźwięk swojego nazwiska.
- Jeśli uda mi się go namówić, może jutro przyjedzie ze mną, miałyby trochę radości. - uśmiechnęłam się do siebie.
- Byłoby cudownie. Nie przeszkadzam. Do zobaczenia. - pożegnała się i rozłączyła.
- Co jest kochanie? - spytał Harry przytulając mnie od tyłu. czułam jak jego ,,przyjaciel" napiera na mój tyłek.
- Pojedziesz jutro ze mną do Domu Dziecka? Przyszedł list od mojej matki. - poprosiłam.
- Oczywiście. A po co moje nazwisko padło? - zainteresował się.
- Masz tam małe fanki. Wiesz że im jest ciężko, więc pomyślałam ze mógłbyś rozdać parę autografów. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma problemu. Umalowałaś się już? - spytał.
- Tak, Styles. Teraz wyjdź bo chcę się ubrać. - poleciłam.
- Widziałem cię już nago. - zrobił smutną minkę.
Westchnęłam. W sumie było mi już wszystko obojętne.
Mając jeszcze ręcznik założyłam szybko majtki. Widziałam łakomy wzrok Harry'ego w lustrze. Oparł się o ścianę. Zsunęłam szybko ręcznik, i miałam już zakładać stanik, ale Harry przytrzymał mnie za nadgarstki.
Nosem jeździł po moich piersiach i lekko je lizał.
Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu.
- Ha...Harry przestań... - wydusiłam.
- Dobrze, ale dzisiaj w nocy będę mógł zrobić z tobą co chcę. - uśmiechnął się.
- Dziwnie to brzmi.- powiedziałam i szybko założyłam stanik.
Ubrałam się do końca, a Harry zrobił mi śniadanie. Właśnie je jadłam a on ubierał się w łazience.
Wszedł do kuchni.
- Przyjadę na pokaz, ale mamy jeszcze z chłopakami sesję. - powiedział.
Przygryzłam wargę. Był ubrany w prześwitującą koszulę, rozpiętą do połowy, na to marynarkę, i czarne rurki podkreślające jego nogi. Loczki miał już zaczesane do tyłu, a na nogach swoje wytarte, brązowe buty. Gapiłam się na niego, i nie mogłam oderwać wzroku.
- Co jest? - zaśmiał się.
- Nawet nie wiesz, jaki jesteś przystojny. - szepnęłam.
Uśmiechnął się. Nagle zadzwonił sygnał jego komórki leżącej na blacie. Obok leżał też portfel, który sięgnął wraz z telefonem.
- Halo? - spytał i wyszedł z kuchni. Nie zauważył, że upuścił kilka rzeczy.
Zaśmiałam się z mojego niezdary i schyliłam się po przedmioty. Jednak radość z mojej twarzy zniknęła.
W rękach miałam kartkę. Dla czego szczęście zniknęło? Nagłówek i pierwsze zdanie od razu rzuciły mi się w oczy.
Kochany Harry!
Ostatni raz był niezapomniany. Nie rozumiem dla czego nie odbierasz moich telefonów, ale to pewnie przez pracę, i przez tą całą Gabby. Dla tego piszę do Ciebie list. Wiem że starodawnie, ale postanowiłam wprowadzić trochę odmiany do naszego związku. Nie rozumiem, już trochę z nią jesteś, nie możesz teraz zerwać? Jestem szczęściarą, że ciebie mam. Jesteś nieziemski w łóżku. Jeszcze tak nieprzyzwoicie przystojny! To jest aż straszne, co ty ze mną robisz!
Rozumiem, musisz udawać że z nią jesteś, ale nie chciałbyś czasem opuścić pustej modeleczki na jedną noc? Nie chcesz przerwać starania się z pieprzonymi śniadankami, obiadkami?
Z nią nawet się nie zerżniesz, a znam cię od dawna, i wiem jaki jesteś. Wiem przecież kim byłeś przed sławą, nie?
Nie pokoi mnie coś. Dla czego wszystko psujesz? Nie pamiętasz tych upojnych nocy, mówiłeś do mnie ,,księżniczko", i całkowicie ci się oddawałam? Było cudownie. Nadal Cię kocham, i wiem że ty kochasz mnie, a potwierdziłeś to wczorajszym wieczorem.
Kocham Cię
Taylor <3
Zszokowana położyłam list na stół. W rękach miałam jeszcze 4 zdjęcia. Na każdym z nich był Harry (w samych bokserkach) i Taylor. Tak, ta Taylor Swift w samym staniku, zakryta można by powiedzieć Harry'm. Je również odłożyłam obok listu.
Zrobiło mi się niedobrze. Przeleciał mnie ot, tak, a zaraz przed pieprzył się z Taylor. Wykorzystał czas kiedy mnie nie było. Wiedziałam że to sen. To wszystko było by zbyt piękne: przystojny chłopak kochający mnie bez granic...
O wilku mowa. Wszedł do kuchni. Wzięłam z powrotem do ręki zdjęcia i kartkę.
- Przepraszam, księżniczko ale musiałem odebrać. - uśmiechnął się słodko.
- Nie mów tak na mnie. - odparłam chłodno. Zauważył co trzymam w ręce i przyklęknął.
Chwila ciszy. Zdjęcia wypadły mi z ręki, a z oczu poleciały łzy.
- Gabby...kotku...to nie tak....ja... - szepnął jąkając się.
- Wszystko wiem, Taylor doskonale mi wyjaśniła. - odparłam z goryczą. - i teraz też wiem, że nigdy nie brałeś mnie na serio. Co ja sobie myślałam? - rozpłakałam się na dobre i wybiegłam z domu. To nic, że makijaż mi się rozmaże. Alice go poprawi. W dupie miałam teraz cały świat. Nigdy nikt mnie tak nie upokorzył i nie skrzywdził. Wsiadłam szybko do swojego samochodu i pojechałam....nawet sama nie wiem gdzie....
sobota, 31 sierpnia 2013
piątek, 30 sierpnia 2013
Ważne
Niestety mama zabrała mi laptopa na 3 dni ;( jak jej nie ma w domu to piszę, ale następny rozdział będzie dopiero jutro. za to zacznie się dziać, Gabby odnajdzie matkę, Zdrady, Nowe Miłości, Wyjazdy, Rozłąki ;)
Zostańcie ze mną.
P.S
DZISIAJ PREMIERA THIS IS US W POLSCE! JARAAAM SIĘ! IDĘ NA 16.00 *.*
Zostańcie ze mną.
P.S
DZISIAJ PREMIERA THIS IS US W POLSCE! JARAAAM SIĘ! IDĘ NA 16.00 *.*
środa, 28 sierpnia 2013
Rozdział IX ,,Sny się spełniają" 18 +
UWAGA!
ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE PRZEZNACZONE DLA CZYTELNIKÓW POWYŻEJ 18 ROKU ŻYCIA*
* chyba że masz tak zrytą banię że i tak wszystko o tym już wiesz, i przeczytałaś milion takich opowiadań, czytaj, co ci szkodzi? xd
________________________________________________________
Godzinę później pojechałam do agencji. Siedziałam tam chyba do 18.00. Ustalali makijaż, ciuchy, kolejki, fryzurę, salę. Same nudy, a ja jak zwykle byłam tylko laleczką.
Zmęczona jechałam właśnie autobusem na koniec Londynu. Na dworze było już ciemno, w te okolice nikt już nie jeździł zwłaszcza o tej porze, więc byłam sama w pojeździe. 14 dni. Tyle zostało, a potem? Spotykanie się po kryjomu nie ma sensu, wszędzie latają paparazzi albo fani Harry'ego. Na prawdę nie wiem, co wtedy będzie.
Wysiadłam na przystanku, widziałam już w oddali mój dom. W oknach paliły się światła - znak, że Harry już wrócił.
Przed drzwiami zrobiłam coś, czego się nie spodziewałam. Wyciągnęłam z torebki puder, tusz do rzęs i lusterko. Poprawiłam makijaż....dla niego??
Odchrząknęłam, poprawiłam ubranie i lekko nacisnęłam klamkę. Na dworze było zimno, w końcu to już jesień, więc gdy weszłam do przedpokoju ogarnęło mnie przyjemne ciepło. Z kuchni słychać było włączone radio i śpiewanie Harry'ego.
Zdjęłam buty i kurtkę, i po cichu weszłam do kuchni. Nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu.
Harry stał do mnie tyłem, miał na sobie czarne rurki a jego tors zasłaniał za mały, różowy fartuch kuchenny. Loczki miał rozczochrane i w kompletnym nie ładzie. Śpiewał na cały głos i tańczył po kuchni przy okazji coś gotując.
Odwrócił się nagle, i się uśmiechnął.
- W ogóle nie słyszałem jak weszłaś. - powiedział cmokając mnie w czoło.
- Nie dziwię się, taki hałas. - roześmiałam się. - jestem tak zmęczona, że pójdę zaraz spać w ubraniach.
- Noo....a ja ci tutaj kolację robię...prześpij się na kanapie, to ci doda sił, a ja cię obudzę. - powiedział.
- No dobrze...ale wiesz że ja nie lubię jeść? - westchnęłam.
- Ale...ale zjesz, i koniec. - uśmiechnął się. Opłukał szybko ręce i pobiegł do salonu. Rozłożył mi poduszki i przygotował koc.
Ja w tym czasie poszłam do łazienki i przebrałam się w luźny, za duży T-Shirt.
Szybko wskoczyłam pod koc. Nie zwracając uwagi na nic zasnęłam potwornie zmęczona. Po kilku godzinach chodzenia w tą i z powrotem po wybiegu, przymierzania tysięcy strojów...nie miałam siły o niczym nawet myśleć.
*************************SEN*************************
Zerwałam kartkę z kalendarza. 21 września, 2015 rok... Jestem radosna, podekscytowana.
Dziś była moja i Harry'ego druga rocznica związku. Właśnie sam lokaty wszedł do kuchni.
- Gabby, wiesz co dziś jest? - uśmiechnął się szeroko.
- Hmm,...co nie co wiem, ale wytłumacz mi. - zaśmiałam się. Uklęknął i chwycił mnie za ręce.
-Dwa lata temu, w 2013 roku w ten dzień zgodziłaś się ze mną wytrzymywać. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. - dzięki tobie w ogóle tu jeszcze jestem. Rozumiałaś mnie zawsze, poświęcałaś się dla mnie. Kocham cię, tak mocno że nie wiem, jakiego słowa użyć by wyszło tak jak należy. Dziękuję ci za to że zawsze przy mnie byłaś. I dziękuję ci za najważniejsze: za Katty. Przepraszam cię za ten cały ból, który ci wyrządziłem, przepraszam za to co musiałaś wytrzymywać. Proszę tylko, żeby wszystko było tak jak teraz. I...jeszcze jedno. Nie musimy się z tym śpieszyć, ale czy...zostaniesz panią Styles? - spytał cicho a mnie zatkało.
Z oczu poleciały mi łzy.
- T..tak...- wydusiłam.
Założył mi na palec najpiękniejszy pierścionek, jaki w życiu widziałam.
Po chwili usłyszałam płacz dziecka. Harry się uśmiechnął. Razem poszliśmy na górę. Jedne z drzwi prowadziły do różowego pokoiku. Na ścianach widoczne były dziecięce obrazki. Stały małe, śnieżno białe mebelki, na których siedziały uśmiechnięte pluszaki. Przez okno świeciło słońce, a w całym pokoju pachniało kwiatami. Na jasnych panelach leżał puszysty, biały dywan, a po środku niego stało małe, białe łóżeczko z różowawym baldachimem. W nim leżał noworodek, mógł mieć najwięcej 2 miesiące. Ubrany był w czyściutkie, kolorowe śpiochy, przykryty puszystą, pachnącą kołderką. Gdy tylko Harry przybliżył się do posłanka dziecko przestało płakać. Otworzyło szerzej oczka. Widać już było wyraźną, zieloną barwę tęczówek. Różowawe usta kształtowały się w niewyraźnym uśmiechu. Włoski były ciemno brązowe, i mocno kręcone.
- Katty.. - wyszeptał loczek i podniósł ją z łóżeczka. Widać było, jak bardzo świecą mu się ze szczęścia oczy. Oparłam się o ścianę. To był cudowny widok. Wysoki, umięśniony chłopak, ubrany w czarne rurki i niedopiętą szarą koszulę, trzymający małego bobasa w kolorowym ubranku. Już byli do siebie podobni. Ta sama barwa oczu, te same dołeczki przy nawet najmniejszym uśmiechu...
********************KONIEC SNU***********************************
- Kotku.... - usłyszałam łagodny głos. To był loczek. Delikatnie głaskał moją rękę. Ten sen....był....
Otworzyłam oczy.
- Nareszcie się obudziłaś. - uśmiechnął się.
Usiadłam na kanapie, wciąż nie mogąc otrząsnąć się po śnie.
- Wyspałaś się? - spytał z troską.
- Jako tako. - uśmiechnęłam się.
- Zapraszam na kolację księżniczko. - wymruczał.
Podał mi rękę, i delikatnie pomógł mi wstać. Spojrzał się łakomym wzrokiem na moje ledwo zasłonięte krocze. Widząc to szybko naciągnęłam koszulkę jak najbardziej się da i lekko uderzyłam go w ramię.
- Przepraszam. - wydukał.
Szybko podeszłam do stołu w kuchni i usiadłam.
Stół był już nakryty, a w wazonie był bukiet czerwonych róż.
- Masz jakąś okazję że takie...wyjątkowe? - uśmiechnęłam się.
- Ty jesteś wyjątkowa, to mi wystarczy.
Powoli zaczęłam jeść. Harry siedział na przeciwko i mocno się we mnie wpatrywał.
- Zawieść cię jutro? - spytał.
- Chce ci się wcześnie tak wcześnie wstawać? Ja tam muszę być przed 8.00! - uśmiechnęłam się.
- Dla ciebie wszystko. - odrzekł cicho.
Głos miał jakiś dziwny, jeszcze bardziej ochrypły.
- Wszystko dobrze? - spytałam przełykając kolejny kęs kanapki.
- A czemu ma nie być? - roześmiał się. Widziałam jednak, że to jest bardzo sztuczne.
- Jesteś jakiś dziwny. Coś się stało? - spytałam znowu.
- Myślę nad moim snem. - wychrypiał.
To było dziwneee....ja jeszcze nie śpię?
- Tak...to...go opowiedz. - poprosiłam.
- Śniło mi się że jest nasza druga rocznica. - przerwał na chwilę.
Śniło nam się to samo? Ja już zaczynam się bać.W dodatku wolałabym żeby ten sen nie był proroczy. Dziecko? Nie ma mowy.
- I że właśnie ci się oświadczam...i ty powiedziałaś tak. A potem idziemy do pokoju w którym śpi noworodek...i ja biorę go na ręce...a ty stoisz i się uśmiechasz. - powiedział uważnie czekając mojej reakcji.
Wyprostowałam się na krześle.
- Czyli...to chyba wbrew pozorom ....dobry sen dla ciebie...czemu się nad nim zastanawiasz? - odchrząknęłam.
- Bo wcześniej jak ci się oświadczałem przepraszałem cię za to co musiałaś przeze mnie cierpieć. I właśnie zrozumiałem, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. I że przenigdy bym cię nie skrzywdził... - wyszeptał.
- Wiem. - odparłam równie cicho.
Wstał i podszedł do mnie od tyłu. Pochylił się i zaczął całować moją szyję.
- Pozwól mi mieć trochę więcej ciebie. Oddaj mi się. - wychrypiał.
Przełknęłam jedzenie.
- Harry ja... - bałam się, po prostu się bałam.
- Zaufaj mi. Ja to zrobię z miłością. - wyszeptał.
Znów delikatnie całował moją szyję. Nie wiedziałam co robić. Nie chodzi o to, że bałam się pierwszego razu. Robiłam to kilka razy....i bardzo źle to wspominam.
- Będę delikatny. - wymruczał mi do ucha. Delikatnie pieścił moją szyję, zjeżdżał niżej do piersi. Widząc że nie protestuję, wziął mnie na ręce, i nie przerywając pocałunków zaniósł do sypialni.
Położył delikatnie mnie na łóżku. Sam stanął nade mną na czworaka i zaczęliśmy się całować. Składał pocałunki na mojej szyi, w końcu coraz niżej, i dotarł do piersi. Przez bluzkę i stanik zaczął je masować. Jęknęłam cicho. Podniósł się i zdjął swoją koszulkę. Teraz to ja zaczęłam jeździć rękami po jego plecach i torsie. Patrzyłam na jego wszystkie tatuaże, podczas gdy on mnie całował. Nagle poczułam jak lekko zasysa moją skórę na szyi. Odepchnęłam go szybko. Malinka!
- Harry...jak ja to zakryję jutro?! - spytałam przeglądając się w lustrze obok łóżka. Wstałam.
- Przepraszam. Jesteś za bardzo pociągająca. - wymruczał. Przytulił mnie od tyłu i masował moje piersi. Ściągnął moją bluzkę. Odwrócił mnie do siebie.
- Piękny widok. będzie jeszcze ładniejszy, gdy co nieco zdejmiemy. - mówiąc to bez przeszkód rozpiął mi stanik. Odruchowo zasłoniłam się rękami, ale w porę mi je przytrzymał.
- Nie zasłaniaj mi widoku. - wyszeptał.
Językiem zaczął jeździć dookoła moich piersi. Lizał sutki i doprowadzał mnie do szaleństwa.
Znów położył mnie na łóżko i kontynuował działanie. Zacisnęłam oczy i zaczęłam jęczeć. Przez chwilę zobaczyłam, że Harry jest bardzo zadowolony z mojej reakcji.
Nie chciałam być gorsza. Chciałam zrobić coś dla niego.
Wiedział już o co mi chodzi, ściągnął spodnie i znowu usiadł na łóżko. Tym razem ja byłam na górze. Rękami jeździłam po jego umięśnionym torsie. Wreszcie dotknęłam paska od bokserek, i z potwornym łomotaniem serca wolno zaczęłam je z ciągać. Jego erekcja była już bardzo wyraźna. Delikatnie jeździłam po nim dłonią, od góry do jego podstawy. Harry miał zamknięte oczy. Gdy wzięłam jego penisa do ust, usłyszałam głośne jęki. Powoli jeździłam po nim językiem. Loczek wplótł ręce w moje włosy, i mocno je czochrał.
- Gabby...jesteś....cudowna... - wydyszał Harry.
Po chwili przestałam ruchów. Hazz otrząsnął się. Przewrócił mnie do pozycji leżącej. Rozszerzył mi nogi, delikatnie zsunął mi majtki i rzucił je w kąt pomieszczenia. Doprowadzał mnie do obłędu językiem jeżdżąc po mojej kobiecości. Potem podniósł się, ze spodni leżących na podłodze wyjął srebrne opakowanie. Otworzył je i usiadł na łóżku. Założył prezerwatywę, i wrócił do mnie.
- Mogę? - spytał jeszcze raz. Podparł się na rękach rozłożonych między moimi ramionami. Uklęknął między moimi nogami.
Kiwnęłam głową. Loczek lekko pchnął biodrami. Poczułam jak wsuwa swojego członka co raz głębiej.
Powoli wkładał go i wyciągał, i robił to co raz szybciej.
Harry jęczał głośno, a ja ciągle powtarzałam jego imię. Tempo było jeszcze szybsze. Nie wiedząc co zrobić wbiłam paznokcie w jego plecy.
Na moim ciele było już pełno kropelek potu. To było nieziemskie. Harry krzyczał już na cały głos. Zacisnęłam oczy. Oddychałam już potwornie szybko. Moje plecy wygięły się w łuk.
Harry gwałtownie wypuścił powietrze. Poczułam jak gorący płyn wlewa się do prezerwatywy.
Loczek nie wychodząc ze mnie położył się na moim ciele. Czułam jak jego klatka opada i unosi się w szybkim tempie. Musnął moje usta.
- Byłaś cudowna. - wydyszał.
_________________________________________
Boże przebacz za to co napisałam xd Ale muszę was trochę podtrzymywać, zboczuchy wy moje <3
Mogę o coś was prosić? https://www.facebook.com/pages/One-Direction-5-Bog%C3%B3w/306402516149283 lajkujcie i komentujcie na tej str. Podpisuję się jako /Adminka Misialik.
ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE PRZEZNACZONE DLA CZYTELNIKÓW POWYŻEJ 18 ROKU ŻYCIA*
* chyba że masz tak zrytą banię że i tak wszystko o tym już wiesz, i przeczytałaś milion takich opowiadań, czytaj, co ci szkodzi? xd
________________________________________________________
Godzinę później pojechałam do agencji. Siedziałam tam chyba do 18.00. Ustalali makijaż, ciuchy, kolejki, fryzurę, salę. Same nudy, a ja jak zwykle byłam tylko laleczką.
Zmęczona jechałam właśnie autobusem na koniec Londynu. Na dworze było już ciemno, w te okolice nikt już nie jeździł zwłaszcza o tej porze, więc byłam sama w pojeździe. 14 dni. Tyle zostało, a potem? Spotykanie się po kryjomu nie ma sensu, wszędzie latają paparazzi albo fani Harry'ego. Na prawdę nie wiem, co wtedy będzie.
Wysiadłam na przystanku, widziałam już w oddali mój dom. W oknach paliły się światła - znak, że Harry już wrócił.
Przed drzwiami zrobiłam coś, czego się nie spodziewałam. Wyciągnęłam z torebki puder, tusz do rzęs i lusterko. Poprawiłam makijaż....dla niego??
Odchrząknęłam, poprawiłam ubranie i lekko nacisnęłam klamkę. Na dworze było zimno, w końcu to już jesień, więc gdy weszłam do przedpokoju ogarnęło mnie przyjemne ciepło. Z kuchni słychać było włączone radio i śpiewanie Harry'ego.
Zdjęłam buty i kurtkę, i po cichu weszłam do kuchni. Nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu.
Harry stał do mnie tyłem, miał na sobie czarne rurki a jego tors zasłaniał za mały, różowy fartuch kuchenny. Loczki miał rozczochrane i w kompletnym nie ładzie. Śpiewał na cały głos i tańczył po kuchni przy okazji coś gotując.
Odwrócił się nagle, i się uśmiechnął.
- W ogóle nie słyszałem jak weszłaś. - powiedział cmokając mnie w czoło.
- Nie dziwię się, taki hałas. - roześmiałam się. - jestem tak zmęczona, że pójdę zaraz spać w ubraniach.
- Noo....a ja ci tutaj kolację robię...prześpij się na kanapie, to ci doda sił, a ja cię obudzę. - powiedział.
- No dobrze...ale wiesz że ja nie lubię jeść? - westchnęłam.
- Ale...ale zjesz, i koniec. - uśmiechnął się. Opłukał szybko ręce i pobiegł do salonu. Rozłożył mi poduszki i przygotował koc.
Ja w tym czasie poszłam do łazienki i przebrałam się w luźny, za duży T-Shirt.
Szybko wskoczyłam pod koc. Nie zwracając uwagi na nic zasnęłam potwornie zmęczona. Po kilku godzinach chodzenia w tą i z powrotem po wybiegu, przymierzania tysięcy strojów...nie miałam siły o niczym nawet myśleć.
*************************SEN*************************
Zerwałam kartkę z kalendarza. 21 września, 2015 rok... Jestem radosna, podekscytowana.
Dziś była moja i Harry'ego druga rocznica związku. Właśnie sam lokaty wszedł do kuchni.
- Gabby, wiesz co dziś jest? - uśmiechnął się szeroko.
- Hmm,...co nie co wiem, ale wytłumacz mi. - zaśmiałam się. Uklęknął i chwycił mnie za ręce.
-Dwa lata temu, w 2013 roku w ten dzień zgodziłaś się ze mną wytrzymywać. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. - dzięki tobie w ogóle tu jeszcze jestem. Rozumiałaś mnie zawsze, poświęcałaś się dla mnie. Kocham cię, tak mocno że nie wiem, jakiego słowa użyć by wyszło tak jak należy. Dziękuję ci za to że zawsze przy mnie byłaś. I dziękuję ci za najważniejsze: za Katty. Przepraszam cię za ten cały ból, który ci wyrządziłem, przepraszam za to co musiałaś wytrzymywać. Proszę tylko, żeby wszystko było tak jak teraz. I...jeszcze jedno. Nie musimy się z tym śpieszyć, ale czy...zostaniesz panią Styles? - spytał cicho a mnie zatkało.
Z oczu poleciały mi łzy.
- T..tak...- wydusiłam.
Założył mi na palec najpiękniejszy pierścionek, jaki w życiu widziałam.
Po chwili usłyszałam płacz dziecka. Harry się uśmiechnął. Razem poszliśmy na górę. Jedne z drzwi prowadziły do różowego pokoiku. Na ścianach widoczne były dziecięce obrazki. Stały małe, śnieżno białe mebelki, na których siedziały uśmiechnięte pluszaki. Przez okno świeciło słońce, a w całym pokoju pachniało kwiatami. Na jasnych panelach leżał puszysty, biały dywan, a po środku niego stało małe, białe łóżeczko z różowawym baldachimem. W nim leżał noworodek, mógł mieć najwięcej 2 miesiące. Ubrany był w czyściutkie, kolorowe śpiochy, przykryty puszystą, pachnącą kołderką. Gdy tylko Harry przybliżył się do posłanka dziecko przestało płakać. Otworzyło szerzej oczka. Widać już było wyraźną, zieloną barwę tęczówek. Różowawe usta kształtowały się w niewyraźnym uśmiechu. Włoski były ciemno brązowe, i mocno kręcone.
- Katty.. - wyszeptał loczek i podniósł ją z łóżeczka. Widać było, jak bardzo świecą mu się ze szczęścia oczy. Oparłam się o ścianę. To był cudowny widok. Wysoki, umięśniony chłopak, ubrany w czarne rurki i niedopiętą szarą koszulę, trzymający małego bobasa w kolorowym ubranku. Już byli do siebie podobni. Ta sama barwa oczu, te same dołeczki przy nawet najmniejszym uśmiechu...
********************KONIEC SNU***********************************
- Kotku.... - usłyszałam łagodny głos. To był loczek. Delikatnie głaskał moją rękę. Ten sen....był....
Otworzyłam oczy.
- Nareszcie się obudziłaś. - uśmiechnął się.
Usiadłam na kanapie, wciąż nie mogąc otrząsnąć się po śnie.
- Wyspałaś się? - spytał z troską.
- Jako tako. - uśmiechnęłam się.
- Zapraszam na kolację księżniczko. - wymruczał.
Podał mi rękę, i delikatnie pomógł mi wstać. Spojrzał się łakomym wzrokiem na moje ledwo zasłonięte krocze. Widząc to szybko naciągnęłam koszulkę jak najbardziej się da i lekko uderzyłam go w ramię.
- Przepraszam. - wydukał.
Szybko podeszłam do stołu w kuchni i usiadłam.
Stół był już nakryty, a w wazonie był bukiet czerwonych róż.
- Masz jakąś okazję że takie...wyjątkowe? - uśmiechnęłam się.
- Ty jesteś wyjątkowa, to mi wystarczy.
Powoli zaczęłam jeść. Harry siedział na przeciwko i mocno się we mnie wpatrywał.
- Zawieść cię jutro? - spytał.
- Chce ci się wcześnie tak wcześnie wstawać? Ja tam muszę być przed 8.00! - uśmiechnęłam się.
- Dla ciebie wszystko. - odrzekł cicho.
Głos miał jakiś dziwny, jeszcze bardziej ochrypły.
- Wszystko dobrze? - spytałam przełykając kolejny kęs kanapki.
- A czemu ma nie być? - roześmiał się. Widziałam jednak, że to jest bardzo sztuczne.
- Jesteś jakiś dziwny. Coś się stało? - spytałam znowu.
- Myślę nad moim snem. - wychrypiał.
To było dziwneee....ja jeszcze nie śpię?
- Tak...to...go opowiedz. - poprosiłam.
- Śniło mi się że jest nasza druga rocznica. - przerwał na chwilę.
Śniło nam się to samo? Ja już zaczynam się bać.W dodatku wolałabym żeby ten sen nie był proroczy. Dziecko? Nie ma mowy.
- I że właśnie ci się oświadczam...i ty powiedziałaś tak. A potem idziemy do pokoju w którym śpi noworodek...i ja biorę go na ręce...a ty stoisz i się uśmiechasz. - powiedział uważnie czekając mojej reakcji.
Wyprostowałam się na krześle.
- Czyli...to chyba wbrew pozorom ....dobry sen dla ciebie...czemu się nad nim zastanawiasz? - odchrząknęłam.
- Bo wcześniej jak ci się oświadczałem przepraszałem cię za to co musiałaś przeze mnie cierpieć. I właśnie zrozumiałem, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. I że przenigdy bym cię nie skrzywdził... - wyszeptał.
- Wiem. - odparłam równie cicho.
Wstał i podszedł do mnie od tyłu. Pochylił się i zaczął całować moją szyję.
- Pozwól mi mieć trochę więcej ciebie. Oddaj mi się. - wychrypiał.
Przełknęłam jedzenie.
- Harry ja... - bałam się, po prostu się bałam.
- Zaufaj mi. Ja to zrobię z miłością. - wyszeptał.
Znów delikatnie całował moją szyję. Nie wiedziałam co robić. Nie chodzi o to, że bałam się pierwszego razu. Robiłam to kilka razy....i bardzo źle to wspominam.
- Będę delikatny. - wymruczał mi do ucha. Delikatnie pieścił moją szyję, zjeżdżał niżej do piersi. Widząc że nie protestuję, wziął mnie na ręce, i nie przerywając pocałunków zaniósł do sypialni.
Położył delikatnie mnie na łóżku. Sam stanął nade mną na czworaka i zaczęliśmy się całować. Składał pocałunki na mojej szyi, w końcu coraz niżej, i dotarł do piersi. Przez bluzkę i stanik zaczął je masować. Jęknęłam cicho. Podniósł się i zdjął swoją koszulkę. Teraz to ja zaczęłam jeździć rękami po jego plecach i torsie. Patrzyłam na jego wszystkie tatuaże, podczas gdy on mnie całował. Nagle poczułam jak lekko zasysa moją skórę na szyi. Odepchnęłam go szybko. Malinka!
- Harry...jak ja to zakryję jutro?! - spytałam przeglądając się w lustrze obok łóżka. Wstałam.
- Przepraszam. Jesteś za bardzo pociągająca. - wymruczał. Przytulił mnie od tyłu i masował moje piersi. Ściągnął moją bluzkę. Odwrócił mnie do siebie.
- Piękny widok. będzie jeszcze ładniejszy, gdy co nieco zdejmiemy. - mówiąc to bez przeszkód rozpiął mi stanik. Odruchowo zasłoniłam się rękami, ale w porę mi je przytrzymał.
- Nie zasłaniaj mi widoku. - wyszeptał.
Językiem zaczął jeździć dookoła moich piersi. Lizał sutki i doprowadzał mnie do szaleństwa.
Znów położył mnie na łóżko i kontynuował działanie. Zacisnęłam oczy i zaczęłam jęczeć. Przez chwilę zobaczyłam, że Harry jest bardzo zadowolony z mojej reakcji.
Nie chciałam być gorsza. Chciałam zrobić coś dla niego.
Wiedział już o co mi chodzi, ściągnął spodnie i znowu usiadł na łóżko. Tym razem ja byłam na górze. Rękami jeździłam po jego umięśnionym torsie. Wreszcie dotknęłam paska od bokserek, i z potwornym łomotaniem serca wolno zaczęłam je z ciągać. Jego erekcja była już bardzo wyraźna. Delikatnie jeździłam po nim dłonią, od góry do jego podstawy. Harry miał zamknięte oczy. Gdy wzięłam jego penisa do ust, usłyszałam głośne jęki. Powoli jeździłam po nim językiem. Loczek wplótł ręce w moje włosy, i mocno je czochrał.
- Gabby...jesteś....cudowna... - wydyszał Harry.
Po chwili przestałam ruchów. Hazz otrząsnął się. Przewrócił mnie do pozycji leżącej. Rozszerzył mi nogi, delikatnie zsunął mi majtki i rzucił je w kąt pomieszczenia. Doprowadzał mnie do obłędu językiem jeżdżąc po mojej kobiecości. Potem podniósł się, ze spodni leżących na podłodze wyjął srebrne opakowanie. Otworzył je i usiadł na łóżku. Założył prezerwatywę, i wrócił do mnie.
- Mogę? - spytał jeszcze raz. Podparł się na rękach rozłożonych między moimi ramionami. Uklęknął między moimi nogami.
Kiwnęłam głową. Loczek lekko pchnął biodrami. Poczułam jak wsuwa swojego członka co raz głębiej.
Powoli wkładał go i wyciągał, i robił to co raz szybciej.
Harry jęczał głośno, a ja ciągle powtarzałam jego imię. Tempo było jeszcze szybsze. Nie wiedząc co zrobić wbiłam paznokcie w jego plecy.
Na moim ciele było już pełno kropelek potu. To było nieziemskie. Harry krzyczał już na cały głos. Zacisnęłam oczy. Oddychałam już potwornie szybko. Moje plecy wygięły się w łuk.
Harry gwałtownie wypuścił powietrze. Poczułam jak gorący płyn wlewa się do prezerwatywy.
Loczek nie wychodząc ze mnie położył się na moim ciele. Czułam jak jego klatka opada i unosi się w szybkim tempie. Musnął moje usta.
- Byłaś cudowna. - wydyszał.
_________________________________________
Boże przebacz za to co napisałam xd Ale muszę was trochę podtrzymywać, zboczuchy wy moje <3
Mogę o coś was prosić? https://www.facebook.com/pages/One-Direction-5-Bog%C3%B3w/306402516149283 lajkujcie i komentujcie na tej str. Podpisuję się jako /Adminka Misialik.
wtorek, 27 sierpnia 2013
Podziękowania + info z gali VMA
Na prawdę bardzo dziękuję stronie na facebok'u ,,Harry, czy ty musisz być aż taki słodki?" za udostępnienie linka do bloga. Dziękuję wam, że to czytacie, dziękuję za przybywające komentarze. Na prawdę nie wiecie jakie to dla mnie ważne, i jak mnie tym motywujecie.
NIE MAM STAŁEJ GODZINY DODAWANIA ROZDZIAŁÓW, ZALEŻY CO MAM W DANY DZIEŃ DO ZROBIENIA, O KTÓREJ SIĘ OBUDZĘ ITP. ALE POSTARAM SIĘ WSTAWIAĆ 1 RODZIAŁ DZIENNIE, JEŚLI NIE WYROBIĘ SIĘ TO WAS POINFORMUJĘ I PODAM POWÓD.
GALA VMA
Czerwony dywan rozpoczął się o 1.00 czasu polskiego, a sama gala o 3.00.
Przede wszystkim rozwalił mnie Harry. Już na dywanie w wywiadach nie ukazywał większego zainteresowania wywiadem, zdjęciami. Na samej gali wpierdzielał cały czas mandarynki, i raz odpisał na sms-a. Tak Harry, nie musisz nam mówić, ze gala była dla ciebie bardzo ciekawa xd
Przy okazji gdy jadł, poruszał głową w rytm muzyki.
Hazza, mój mistrzu <3
Pewnie wiecie już, że gdy nasi chłopcy mówili na scenie, Taylor Swift powiedziała kilka niezbyt przyjemnych słów.
Niektórzy jej bronią, i mówią że zareagowała na buczenie ,,booo!" (no wiecie) nie których osób. Jasne.
Widzimy dodatkowo, jak reaguje na to Selena.
Zszokował wszystkich występ Miley Cyrus. Istne porno na scenie, zaśpiewała z Robinem Thicke. Rozwaliło mnie, jak wytykała swój język, myśląc że będzie fajna, i w skąpym stroju przystawiała się tyłkiem do ....,,tego miejsca" Robina. Zboczony występ = coś świetnego dla naszych chłopców ;) Oto jak zareagowali.
Niall przesiadł się na chwilę obok Ellie Goulding (Niall...<3)
Gdy chłopcy wręczali nagrodę Selenie, wszyscy patrzyli się w jedno miejsce...
Lou pił przez większość gali piwko xd
Lady Gaga rozwaliła ubiorem, właściwie jego brakiem. Ale nie wyśmiewajmy jej, ona broniła chłopców <3 Robili sobie razem zdjęcia, ale najbardziej rozwaliło mnie to:
Liam, Harry i ich ręce ;D Ten męski odruch <3
I na koniec to. Hazza i Tay...no cóż.
TO TYLE. NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUŻ DZISIAJ <3
@JuliaMalik
NIE MAM STAŁEJ GODZINY DODAWANIA ROZDZIAŁÓW, ZALEŻY CO MAM W DANY DZIEŃ DO ZROBIENIA, O KTÓREJ SIĘ OBUDZĘ ITP. ALE POSTARAM SIĘ WSTAWIAĆ 1 RODZIAŁ DZIENNIE, JEŚLI NIE WYROBIĘ SIĘ TO WAS POINFORMUJĘ I PODAM POWÓD.
GALA VMA
Czerwony dywan rozpoczął się o 1.00 czasu polskiego, a sama gala o 3.00.
Przede wszystkim rozwalił mnie Harry. Już na dywanie w wywiadach nie ukazywał większego zainteresowania wywiadem, zdjęciami. Na samej gali wpierdzielał cały czas mandarynki, i raz odpisał na sms-a. Tak Harry, nie musisz nam mówić, ze gala była dla ciebie bardzo ciekawa xd
Przy okazji gdy jadł, poruszał głową w rytm muzyki.
Hazza, mój mistrzu <3
Pewnie wiecie już, że gdy nasi chłopcy mówili na scenie, Taylor Swift powiedziała kilka niezbyt przyjemnych słów.
Niektórzy jej bronią, i mówią że zareagowała na buczenie ,,booo!" (no wiecie) nie których osób. Jasne.
Widzimy dodatkowo, jak reaguje na to Selena.
Zszokował wszystkich występ Miley Cyrus. Istne porno na scenie, zaśpiewała z Robinem Thicke. Rozwaliło mnie, jak wytykała swój język, myśląc że będzie fajna, i w skąpym stroju przystawiała się tyłkiem do ....,,tego miejsca" Robina. Zboczony występ = coś świetnego dla naszych chłopców ;) Oto jak zareagowali.
Hazza przestał żreć mandarynkę. Niall...powiedzmy uśmiech pedofila, Louis jaki zadowoloony xd Zayn speszony (jaki wierny Perrie, o matko O.o) i Liam, widać że się uśmiecha xd
Gdy Taylor Swift odbierała nagrodę , powiedziała:
" [...] chciałabym także podziękować osobie, która
mnie zainspirowała do stworzenia tej piosenki. Ta osoba wie, o kogo
dokładnie chodzi. Ale dzięki niej mam tą nagrodę, dziękuję ! "
Po tych słowach wywnioskować należy, że chodziło o Harry'ego (Taylor odbierała nagrodę za ,,I know you we're trouble" która jak wiemy, jest o Harrym, Taylor sama o tym mówiła) . Tylko
spójrzcie na jego reakcję po tych słowach.
Nie wiem, czy on się uśmiecha? Ku*de, Hazz, musiałeś wpieprzać tą mandarynkę?!Niall przesiadł się na chwilę obok Ellie Goulding (Niall...<3)
Gdy chłopcy wręczali nagrodę Selenie, wszyscy patrzyli się w jedno miejsce...
Ogólnie gdy tylko Taylor i Harry mieli się na oku zachowywali się.... co najmniej dziwnie.
Ja się niczego nie doszukuję, i nie sądzę że oni znowu ten tego xd Ale jednak....
Hazza, ogarnij się i tam nie patrz! xd
Styles jedząc oczywiście zrobił sobie zdjęcie z Rihanną. A co na podłodze, za fotelem Rihanny? Skórki od mandarynki xd
Lou pił przez większość gali piwko xd
Lady Gaga rozwaliła ubiorem, właściwie jego brakiem. Ale nie wyśmiewajmy jej, ona broniła chłopców <3 Robili sobie razem zdjęcia, ale najbardziej rozwaliło mnie to:
Liam, Harry i ich ręce ;D Ten męski odruch <3
Hazza, Edzio i Ellie <3 idealne połączenie (nie do związku, tylko ich kocham po prostu)
Louis William Tomlinson, czy krocze Harry'ego na prawdę tak cię interesuje?
TO TYLE. NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUŻ DZISIAJ <3
@JuliaMalik
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Rozdział VIII ,,Jestem nikim" ,,Gdy tak mówisz ranisz też mnie"
Przepraszam że późno ale wszystko mi się usunęło i musiałam pisać od nowa...Przepraszam że krótki, ostatnio nie mam w ogóle czasu...
________________
- Dobrze, to teraz się ubierz i idziemy na spacer. Może pojedziemy też do chłopaków, chcą cię poznać. - zaproponował Harry z zadowoleniem patrząc na pustą tacę. Wepchnęłam w siebie 3 tosty. Będę gruba jak świnia, trudno, Harry nie odpuści.
- Jak chcesz. - uśmiechnęłam się. - a na razie ubrałbyś się. - powiedziałam patrząc na jego umięśnione ciało. Nadal był w obcisłych bokserkach.
- Ubiorę się jak będziemy wychodzić, tak się czuję wolny. - odpowiedział zbierając naczynia na tacę.
Uszykowałam się i zeszłam na dół. Harry skorzystał z łazienki na dole i też był ubrany.
Przykucnęłam i zajrzałam do mojej szafki z butami.
- Jak ja będę wyglądać w płaskich butach? - spytałam zrozpaczona. Harry oparł się o ścianę. Był już gotowy.
- Jesteś tak piękna, ładnie tobie we wszystkim. - odparł uważnie się mnie przyglądając.
- Błagam cię, nie okłamuj mnie. - westchnęłam wybierając stare, brązowe buty.
Wyszliśmy. Wszędzie było pełno paparazzi, Harry trzymał rękę na moich plecach, przenosząc ja czasem dyskretnie na mój tyłek. Byłam zła, bo nie mogłam nic z tym zrobić, reporterzy od razu by to wychwycili.
Jedni krzyczeli ,,Harrielle", inni zadawali pytania. To był jakiś szał. szybkim krokiem przeszliśmy do samochodu;gdy tylko ochroniarze zamknęli drzwi wbiłam paznokcie w jego ciągle za daleko zapuszczające się ręce.
- To za co?! - krzyknął oburzony Harry przykładając zaczerwienione miejsce do warg.
- Za spuszczanie się za nisko.- zaśmiałam się.
- Moja wina że masz taki tyłek? - spytał ze smutną miną.
- Jaki?!
- No taki...taki ładny, i chcę żeby nikt mi go nie zabrał. - powiedział cicho.
- Jaki ty jesteś zboczony... - odrzekłam starając się zachować poważny ton. Mimo to powstrzymywałam śmiech, spojrzałam się przez okno.
Stało pełno dziewczyn z plakatami ,,I love Harry".
- Widzisz kotku, te cię kochają. - odrzekłam.
- One mnie kochają Harry'ego Stylesa z One Direction. Lubię je, dzięki nim mamy te wszystkie nagrody, ale serce oddałem już tobie. - uśmiechnął się.
Przesunął się na miejsce w środku i objął mnie ramieniem.
- Harry...a jak oni mnie nie polubią? - zaczęłam się bać.
- No co ty...w szpitalu kiedy mogli przyjeżdżali cię odwiedzać, z resztą oni tacy nie są. - odpowiedział spokojnie.
Przez jakiś czas jechaliśmy w ciszy.
- Zostało nam 14 dni. - przerwał ciszę Harry.
- 14 dni do czego? - spytałam nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.
- Paul i Chris mówili, że po miesiącu musimy zerwać... - wyszeptał.
Wzdrygnęłam się.
- Wytrzymasz tyle ze mną? - spytałam.
- Oj Gabby przecież wiesz że nie o to mi chodzi. Oni nie wiedzą że na prawdę jesteśmy razem. I oni powiedzieli, ze nawet jakby coś między nami było to musieli byśmy zerwać... - zacieśnił uścisk na moim ramieniu.
- Nie wiem... - przerwał mi dzwonek mojej komórki.
- Co jest? - spytałam do słuchawki. Dzwoniła Alice. Była kiedyś modelką, ale zaszła w ciążę i jest teraz czymś w rodzaju mojej stylistki.
- Gabby gdzie jesteś? - spytała podekscytowanym głosem.
- Ja...ja jestem z Harry'm... - odpowiedziałam. - co jest?
- Mark Twinson, ten wielki producent przyjeżdża jutro, i agencja wystawia szybko pokaz. Została jeszcze jedna kolekcja, ale to nie wszystko! Twinson wybrał sobie poszczególne modelki które chce zobaczyć, i powiedział że szuka dwóch na New York Manson, ten największy pokaz! I zgadnij kogo chce widzieć w roli głównej! - wykrzyczała do telefonu Alice.
Przypuszczam że Harry wszystko słyszał.
- yyyy... - zaczęłam się śmiać.
- Taką jedną modelkę Gabrielle Minay! - wrzasnęła podekscytowana Alice.
- J...ja...yyyhyyh.. - nie wiedziałam czy się śmiać czy jeszcze gorzej: bać się.
Spojrzałam się nie pewnie na Harry'ego.
Jego oczy świeciły , a na policzkach widoczne były dwa dołeczki. Uśmiechał się.
- Pokaz jest jutro o 18.00, o 8.00 najpóźniej musisz być w agencji! Najlepiej żebyś przyszła też dzisiaj, dasz radę? - spytała Alice.
- Jeśli to jest ważne, chłopaki zrozumieją. - wyszeptał Harry.
- Alice...dobrze, o 12.00 ok? - zaproponowałam.
- Dobrze, będę czekać! Jezu, jutro wielki dzień! - zaczęła znowu wrzeszczeć.
- Tak..pa. - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Głęboko wciągnęłam powietrze.
- Słyszałeś wszystko tak? - spytałam cicho.
- Słowo w słowo. I jestem bardzo dumny. - uśmiechnął się. Spojrzałam na zegarek. 11.00
Samochód się zatrzymał. Wysiedliśmy pod dużym białym domem z wielkimi oknami.
- No, to tu mieszkamy. - powiedział loczek.
- HHaaarrreeeehhh! - wykrzyknął wybiegający z domu człowiek.
- LOooouuuuu! - odkrzyknął Hazz i do niego podbiegł.
Podeszłam do nich powoli.
- Jestem Louis. Gdybyś czasem miała dość Hazzy, polecam swoją sypialnię. - powiedział podając rękę.
Zaśmiałam się.
- Nie będzie takiej potrzeby. - powiedział Harry i szybko chwycił mnie za rękę.
Weszliśmy do domu. Wnętrze było nowoczesne, ale panował straszny bałagan.
- No nareszcie! - krzyknął siedzący na kanapie blondyn, zażerający się kanapką. Przełknął szybko jedzenie, otarł ręce o ubranie i wstał.
- To jest Niall. Pełni funkcję czyściciela lodówki. - powiedział Harry. - Gabby jest twoim totalnym przeciwieństwem blondasku. - zwrócił się do niego.
- Nie lubisz jeść?! - spytał przerażony.
- Nie bardzo. - zaśmiałam się.
- A gdzie reszta hołoty? - zapytał Harry.
- Hmmm...można by się było zastanawiać. Wiesz, Liam się nami nie opiekuje bo znika na całe dnie. Zayn wybył do Perrie na noc, wiadomo po co. A ty też już chcesz się wyprowadzić. - powiedział Louis. - jak oni szybko dojrzewają... - zwrócił się do Niall'a.
- Jak by co, ja go wam nie zabieram, weźcie go sobie. - zaśmiałam się.
- Zboczony, nie? - spytali równocześnie Niall i Louis.
- Bardzo! - krzyknęłam śmiejąc się ze zbitej miny Harry'ego.
Potem Harry załatwiał coś z Louis'em, a Niall przekonywał mnie jakie jedzenie jest pyszne.
Właśnie pokazywał mi zalety makaronu, kiedy do salonu weszli loczek i Lou.
- Mogę spać jeszcze u ciebie przez kilka dni? - wymruczał mi do ucha Harry.
- Ile chcesz. - odpowiedziałam cicho, tak żeby reszta nie usłyszała.
- To ja jeszcze wezmę parę rzeczy z mojego pokoju, chcę jeszcze przez kilka dni zostać u Gabby. Pójdziesz ze mną? - powiedział już normalnym głosem Hazz zwracając się do mnie.
- uuu, będzie się działo. - zabuczał Niall
- Nic się nie będzie działo. - zaśmiałam się wstając z kanapy. Podążyłam z Harry'm po schodach.
Nacisnął na klamkę jednych z drzwi i po chwili znalazłam się w dużej sypialni. Na środku pomieszczenia stało wielkie łóżko, a na nim jak zwykle pełno rozwalonych ubrań.
- Posprzątałbyś tu trochę! - zaśmiałam się.
- Gabby...ten jutrzejszy pokaz jest ważny dla ciebie nie? - spytał nagle.
- Jednocześnie tak i nie. Super, najsłynniejszy projektant na świecie i chce widzieć mnie...ale słyszałeś: wyjazd na stałe do Nowego Jorku, oczywiście JEŚLI by mnie wybrał, co jest nie możliwe ale.. - Harry mi przerwał.
Wbił się gwałtownie w moje usta.
- Nie tylko ja sądzę że jesteś piękna. - wymruczał.
- Modelka nie musi być piękna, tylko raczej nie mieć uczuć i sentymentu do siebie. - odparłam gorzko.
Taka była prawda. Kim była dziewczyna, która nie miała talentu do niczego, nie odznaczała się urodą, mimo to robiła karierę? Proste: sprzedała ciało, i gotowe.
- Dla czego? - spytał zbity z tropu Hazza.
- Na prawdę musisz się nie sznować żeby sprzedawać siebie, przebierać się w ośmieszające czasem ciuchy i pozować nago żeby potem jacyś idioci to oglądali. Modelka jest nikim - odparłam z goryczą oddalając się od chłopaka. Gdy moje plecy dotknęły ściany on się do mnie zbliżył.
- Nie mów tak o sobie. Jesteś piękna! - przyparł moje ciało do zimnych cegieł.
- Harry, taka jest prawda, i tyle. - szepnęłam.
- Gdy tak mówisz ranisz też mnie, a wiesz dla czego? Bo jesteś dla mnie życiem. I jeśli mówisz że jesteś nikim, to mówisz też o mnie. - odparł cicho.
- Harry...
- Pójdziesz jutro na ten pokaz. To jest szansa dla ciebie. - wyszeptał.
- ale...ja właśnie nie zamierzam tam iść...
- Gabby dla czego masz taką niską samoocenę? Dla czego tak się poniżasz bez powodu? Jesteś cudowna, idealna. Dla czego mi nie wierzysz? - zaczął się dopytywać.
- Zawsze byłam poniżana...nikt nigdy mnie nie kochał... - odpowiedziałam nie pewnie.
Po jego policzku spłynęła.....łza?!
________________
- Dobrze, to teraz się ubierz i idziemy na spacer. Może pojedziemy też do chłopaków, chcą cię poznać. - zaproponował Harry z zadowoleniem patrząc na pustą tacę. Wepchnęłam w siebie 3 tosty. Będę gruba jak świnia, trudno, Harry nie odpuści.
- Jak chcesz. - uśmiechnęłam się. - a na razie ubrałbyś się. - powiedziałam patrząc na jego umięśnione ciało. Nadal był w obcisłych bokserkach.
- Ubiorę się jak będziemy wychodzić, tak się czuję wolny. - odpowiedział zbierając naczynia na tacę.
Uszykowałam się i zeszłam na dół. Harry skorzystał z łazienki na dole i też był ubrany.
Przykucnęłam i zajrzałam do mojej szafki z butami.
- Jak ja będę wyglądać w płaskich butach? - spytałam zrozpaczona. Harry oparł się o ścianę. Był już gotowy.
- Jesteś tak piękna, ładnie tobie we wszystkim. - odparł uważnie się mnie przyglądając.
- Błagam cię, nie okłamuj mnie. - westchnęłam wybierając stare, brązowe buty.
Wyszliśmy. Wszędzie było pełno paparazzi, Harry trzymał rękę na moich plecach, przenosząc ja czasem dyskretnie na mój tyłek. Byłam zła, bo nie mogłam nic z tym zrobić, reporterzy od razu by to wychwycili.
Jedni krzyczeli ,,Harrielle", inni zadawali pytania. To był jakiś szał. szybkim krokiem przeszliśmy do samochodu;gdy tylko ochroniarze zamknęli drzwi wbiłam paznokcie w jego ciągle za daleko zapuszczające się ręce.
- To za co?! - krzyknął oburzony Harry przykładając zaczerwienione miejsce do warg.
- Za spuszczanie się za nisko.- zaśmiałam się.
- Moja wina że masz taki tyłek? - spytał ze smutną miną.
- Jaki?!
- No taki...taki ładny, i chcę żeby nikt mi go nie zabrał. - powiedział cicho.
- Jaki ty jesteś zboczony... - odrzekłam starając się zachować poważny ton. Mimo to powstrzymywałam śmiech, spojrzałam się przez okno.
Stało pełno dziewczyn z plakatami ,,I love Harry".
- Widzisz kotku, te cię kochają. - odrzekłam.
- One mnie kochają Harry'ego Stylesa z One Direction. Lubię je, dzięki nim mamy te wszystkie nagrody, ale serce oddałem już tobie. - uśmiechnął się.
Przesunął się na miejsce w środku i objął mnie ramieniem.
- Harry...a jak oni mnie nie polubią? - zaczęłam się bać.
- No co ty...w szpitalu kiedy mogli przyjeżdżali cię odwiedzać, z resztą oni tacy nie są. - odpowiedział spokojnie.
Przez jakiś czas jechaliśmy w ciszy.
- Zostało nam 14 dni. - przerwał ciszę Harry.
- 14 dni do czego? - spytałam nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.
- Paul i Chris mówili, że po miesiącu musimy zerwać... - wyszeptał.
Wzdrygnęłam się.
- Wytrzymasz tyle ze mną? - spytałam.
- Oj Gabby przecież wiesz że nie o to mi chodzi. Oni nie wiedzą że na prawdę jesteśmy razem. I oni powiedzieli, ze nawet jakby coś między nami było to musieli byśmy zerwać... - zacieśnił uścisk na moim ramieniu.
- Nie wiem... - przerwał mi dzwonek mojej komórki.
- Co jest? - spytałam do słuchawki. Dzwoniła Alice. Była kiedyś modelką, ale zaszła w ciążę i jest teraz czymś w rodzaju mojej stylistki.
- Gabby gdzie jesteś? - spytała podekscytowanym głosem.
- Ja...ja jestem z Harry'm... - odpowiedziałam. - co jest?
- Mark Twinson, ten wielki producent przyjeżdża jutro, i agencja wystawia szybko pokaz. Została jeszcze jedna kolekcja, ale to nie wszystko! Twinson wybrał sobie poszczególne modelki które chce zobaczyć, i powiedział że szuka dwóch na New York Manson, ten największy pokaz! I zgadnij kogo chce widzieć w roli głównej! - wykrzyczała do telefonu Alice.
Przypuszczam że Harry wszystko słyszał.
- yyyy... - zaczęłam się śmiać.
- Taką jedną modelkę Gabrielle Minay! - wrzasnęła podekscytowana Alice.
- J...ja...yyyhyyh.. - nie wiedziałam czy się śmiać czy jeszcze gorzej: bać się.
Spojrzałam się nie pewnie na Harry'ego.
Jego oczy świeciły , a na policzkach widoczne były dwa dołeczki. Uśmiechał się.
- Pokaz jest jutro o 18.00, o 8.00 najpóźniej musisz być w agencji! Najlepiej żebyś przyszła też dzisiaj, dasz radę? - spytała Alice.
- Jeśli to jest ważne, chłopaki zrozumieją. - wyszeptał Harry.
- Alice...dobrze, o 12.00 ok? - zaproponowałam.
- Dobrze, będę czekać! Jezu, jutro wielki dzień! - zaczęła znowu wrzeszczeć.
- Tak..pa. - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Głęboko wciągnęłam powietrze.
- Słyszałeś wszystko tak? - spytałam cicho.
- Słowo w słowo. I jestem bardzo dumny. - uśmiechnął się. Spojrzałam na zegarek. 11.00
Samochód się zatrzymał. Wysiedliśmy pod dużym białym domem z wielkimi oknami.
- No, to tu mieszkamy. - powiedział loczek.
- HHaaarrreeeehhh! - wykrzyknął wybiegający z domu człowiek.
- LOooouuuuu! - odkrzyknął Hazz i do niego podbiegł.
Podeszłam do nich powoli.
- Jestem Louis. Gdybyś czasem miała dość Hazzy, polecam swoją sypialnię. - powiedział podając rękę.
Zaśmiałam się.
- Nie będzie takiej potrzeby. - powiedział Harry i szybko chwycił mnie za rękę.
Weszliśmy do domu. Wnętrze było nowoczesne, ale panował straszny bałagan.
- No nareszcie! - krzyknął siedzący na kanapie blondyn, zażerający się kanapką. Przełknął szybko jedzenie, otarł ręce o ubranie i wstał.
- To jest Niall. Pełni funkcję czyściciela lodówki. - powiedział Harry. - Gabby jest twoim totalnym przeciwieństwem blondasku. - zwrócił się do niego.
- Nie lubisz jeść?! - spytał przerażony.
- Nie bardzo. - zaśmiałam się.
- A gdzie reszta hołoty? - zapytał Harry.
- Hmmm...można by się było zastanawiać. Wiesz, Liam się nami nie opiekuje bo znika na całe dnie. Zayn wybył do Perrie na noc, wiadomo po co. A ty też już chcesz się wyprowadzić. - powiedział Louis. - jak oni szybko dojrzewają... - zwrócił się do Niall'a.
- Jak by co, ja go wam nie zabieram, weźcie go sobie. - zaśmiałam się.
- Zboczony, nie? - spytali równocześnie Niall i Louis.
- Bardzo! - krzyknęłam śmiejąc się ze zbitej miny Harry'ego.
Potem Harry załatwiał coś z Louis'em, a Niall przekonywał mnie jakie jedzenie jest pyszne.
Właśnie pokazywał mi zalety makaronu, kiedy do salonu weszli loczek i Lou.
- Mogę spać jeszcze u ciebie przez kilka dni? - wymruczał mi do ucha Harry.
- Ile chcesz. - odpowiedziałam cicho, tak żeby reszta nie usłyszała.
- To ja jeszcze wezmę parę rzeczy z mojego pokoju, chcę jeszcze przez kilka dni zostać u Gabby. Pójdziesz ze mną? - powiedział już normalnym głosem Hazz zwracając się do mnie.
- uuu, będzie się działo. - zabuczał Niall
- Nic się nie będzie działo. - zaśmiałam się wstając z kanapy. Podążyłam z Harry'm po schodach.
Nacisnął na klamkę jednych z drzwi i po chwili znalazłam się w dużej sypialni. Na środku pomieszczenia stało wielkie łóżko, a na nim jak zwykle pełno rozwalonych ubrań.
- Posprzątałbyś tu trochę! - zaśmiałam się.
- Gabby...ten jutrzejszy pokaz jest ważny dla ciebie nie? - spytał nagle.
- Jednocześnie tak i nie. Super, najsłynniejszy projektant na świecie i chce widzieć mnie...ale słyszałeś: wyjazd na stałe do Nowego Jorku, oczywiście JEŚLI by mnie wybrał, co jest nie możliwe ale.. - Harry mi przerwał.
Wbił się gwałtownie w moje usta.
- Nie tylko ja sądzę że jesteś piękna. - wymruczał.
- Modelka nie musi być piękna, tylko raczej nie mieć uczuć i sentymentu do siebie. - odparłam gorzko.
Taka była prawda. Kim była dziewczyna, która nie miała talentu do niczego, nie odznaczała się urodą, mimo to robiła karierę? Proste: sprzedała ciało, i gotowe.
- Dla czego? - spytał zbity z tropu Hazza.
- Na prawdę musisz się nie sznować żeby sprzedawać siebie, przebierać się w ośmieszające czasem ciuchy i pozować nago żeby potem jacyś idioci to oglądali. Modelka jest nikim - odparłam z goryczą oddalając się od chłopaka. Gdy moje plecy dotknęły ściany on się do mnie zbliżył.
- Nie mów tak o sobie. Jesteś piękna! - przyparł moje ciało do zimnych cegieł.
- Harry, taka jest prawda, i tyle. - szepnęłam.
- Gdy tak mówisz ranisz też mnie, a wiesz dla czego? Bo jesteś dla mnie życiem. I jeśli mówisz że jesteś nikim, to mówisz też o mnie. - odparł cicho.
- Harry...
- Pójdziesz jutro na ten pokaz. To jest szansa dla ciebie. - wyszeptał.
- ale...ja właśnie nie zamierzam tam iść...
- Gabby dla czego masz taką niską samoocenę? Dla czego tak się poniżasz bez powodu? Jesteś cudowna, idealna. Dla czego mi nie wierzysz? - zaczął się dopytywać.
- Zawsze byłam poniżana...nikt nigdy mnie nie kochał... - odpowiedziałam nie pewnie.
Po jego policzku spłynęła.....łza?!
niedziela, 25 sierpnia 2013
Odnośnie następnego rozdziału
Dziś wieczorem już go nie wstawię bo oglądam galę MTV, ale za to jutro wstaję o 8.00 o obiecuję ze od razu zacznę pisać, więc powinien ukazać się koło 10.00 najpóźniej 11.00 ;)
dziękuję za przybywające komentrze <3
do następnego
@JuliaMalik ;*
dziękuję za przybywające komentrze <3
do następnego
@JuliaMalik ;*
sobota, 24 sierpnia 2013
Rozdział VII Czy to nie sen?
Przepraszam że tak późno. Przepraszam że krótki, miałam w planach jeszcze inne akcje w tym rozdziale ale niestety nie zdążyłam, zauważyłam że pojawiło się dużo nowych osób na blogu (DZIĘKUJĘ <3) i nie chciałam tak się opóźniać więc potraktujcie to jako połowę rozdziału. Komentujcie, proszę.
@JuliaMalik
_______________________________________
To sen. Zdecydowanie sen. Jakie ja miałam życie? Beznadziejne. Teraz wiem już ile straciłam. Ale czy można być aż tak szczęśliwym jak ja?
Leżałam z zamkniętymi oczami, i myślałam nad sobą. W krótkiej koszulce służącej mi za piżamę leżałam w łóżku wtulona w chłopaka w samych bokserkach. To już był sen, że nareszcie ktoś mnie kochał. Ale kim jeszcze był ten chłopak?
Harry Styles. Ile ŁADNIEJSZYCH dziewczyn ode mnie dałoby wszystko za jeden jego dotyk? Ile dziewczyn wrzeszczy na jego widok? Gdy jestem przy nim mam potworne motylki w brzuchu. On jest aniołem. Wygląda jak anioł. Nie można powiedzieć, że jest po prostu przystojny. On jest niezwykły. W moich uszach nadal brzmiały jego słowa z wczorajszego wieczoru: ,,Nie jesteś niczyja. Jesteś moja".
Wysoki, szczupły i umięśniony chłopak, który pojawił się nagle w moim życiu zmienił je w przeciągu 2 tygodni diametralnie.
Jego klatka unosiła się miarowo. Spał. Jedną ręką mocno mnie obejmował, a drugą miał wplecioną w moje włosy. W pewnym sensie nie mogłam się ruszyć, ale czułam się cudownie i nawet nie chciałam.
Chciałabym, żeby było tak już zawsze. Ale wątpię. Słyszałam o Harry'm już wcześniej różne rzeczy.
Był zboczony. Zgadza się. Szalony, roześmiany. Oj tak. I przede wszystkim wyznania jego byłych, jak dobrze im się z nim spało. No właśnie. Harry uwielbiał to robić, a ja po tym wszystkim nie byłam do tego zdolna.
Poczułam, że jego palce zaczęły delikatnie głaskać mnie po głowie. Obudził się. Najlepiej będzie udawać że śpię, byłam po prostu ciekawa co będzie robić.
Jedną ręką nadal bawił się moimi włosami, a drugą jeździł po moich plecach. Poczułam się jak w niebie. Jego zapach mnie omamiał, a przy każdym dotyku miałam dreszcze.
Delikatnie osunął mnie na moją poduszkę obok. Poprawił kołdrę. Na moich ustach poczułam jego wargi. Chciałabym teraz otworzyć oczy, ale ciekawość była większa. Namiętnie bawił się moimi ustami.
Chyba wstał z łóżka. Postanowiłam zaryzykować i rozchylić lekko powieki. Stał przy łóżku i sprawdzał coś w telefonie. Nadal był w samych bokserkach, więc byłam lekko skrępowana. W pewnej chwili zadzwonił jego komórka. Harry wzdrygnął się i szybko odebrał.
- Co jest? - spytał swoim głębokim, jeszcze bardziej zachrypniętym głosem.
- Hazza gdzie ty się podziewasz? - spytał głos w słuchawce. Słyszałam dokładnie, co mówi, sama się zdziwiłam że Harry ma tak głośno ustawione. Każdy mógł to podsłuchać.
- Jestem u Gabby. - odrzekł.
- hahahah, czyli że działo się w nocy tak? - głos w telefonie zaczął się śmiać.
- nic się nie działo, bo w nocy się śpi, nie wiedziałeś? - roześmiał się tym razem Harry.
- Nic nie robiliście? To nie podobne do ciebie!
- Lou, czy ja cię wypytuje co robisz u Eleanor? I dla twojego spokoju powiem ci że tej nocy spałem. Tylko spałem. - odpowiedział spokojnie Harry.
- Dobra dobra, nie pieprz mi tu kłamstw. Jak ona się czuje w ogóle? - spytał głos z słuchawki.
-Dobrze, dobrze. Nie mówiła mi o swoich planach na dzisiaj, ale jeśli będzie wolna i się zgodzi to przyjedziemy do was. - odrzekł loczek.
- To ty masz zamiar się wyprowadzić od nas? - wykrzyknął zrozpaczony głos.
- Nie, nie, ale wiesz...jesteśmy razem. Ja ją na prawdę kocham, Lou. Ona jest cudowna, muszę się nacieszyć tym szczęściem. - powiedział Hazz.
- Czemu mówisz tak cicho?
- Bo Gabby jeszcze śpi. Nie chcę jej obudzić, po tej chorobie musi dużo odpoczywać. - odparł cicho.
Moje serce zaczęło szybciej bić. Troszczył się o mnie....dziwne uczucie, bo nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam...
- Dobra Hazz, ogarniemy chatę, i przychodźcie koniecznie, ściągnę El, zresztą Liam ma nam coś do powiedzenia. Musimy poznać tą twoją nową dziewczynę, tylko jestem ciekawy na ile ona ci starczy. - roześmiał się głos w telefonie.
Potwierdziło się to co słyszałam. Ale niech ten sen trwa chociaż kilka dni. Chcę poczuć to ciepło, miłość....nawet jeśli ona ma wygasać. Tylko że wypowiedź Harry'ego totalnie mnie zaskoczyła.
- Lou, ona jest tą jedyną. Nawet jeśli ona mnie zostawi, to ja nie chcę już nikogo. - odrzekł Harry.
I w tym momencie moje ciało oblała fala ciepła.
Pożegnał się, i usłyszałam dźwięk odkładanej na szafkę komórki. Odchrząknął cicho, i zaczął się kręcić po pokoju. Ostrożnie go obserwowałam. Stanął przy oknie, ręką przeczesał rozczochrane loki i głośno wypuścił powietrze z ust. Nagle spojrzał się na mnie. Na szczęście zdążyłam zareagować, i w porę zamknęłam oczy.
Słyszałam tylko ja podłoga wydaje ciche odgłosy pod wpływem jego kroków, i nagle na policzku poczułam jego rękę.Delikatnie mnie głaskał, zjeżdżał na szyję i powracał, mile masując miejsce za uchem. Tym razem nie mogłam się powstrzymać. Otworzyłam oczy.
- Kotku nie chciałem cię obudzić, ale nie wiem czy nie masz jakiegoś spotkania albo coś, więc wolałem cię obudzić, żeby nie było. - uśmiechnął się.
- Niee, nie...jutro, ale dziękuję że się troszczysz. - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
-Zrobię Ci śniadanie do łóżka. - zaproponował. Dwa tygodnie temu nie jadałam śniadania, ani obiadu czy kolacji. Zwykle jeden posiłek złożony z kilku warzyw, zjedzony o różnej porze, samotnie w kuchni...
Wtedy dla mnie zawsze na dworze padało, a niebo było szare. Mimo że teraz była jesień, przez zasłonięte zasłony przebijały się promienie słoneczne, a ja byłam po raz pierwszy od dawna....szczęśliwa.
Usłyszałam śmiech Harry'ego.
- Gabby, jesteś tam? - spytał zakładając mi włosy za ucho.
- J..ja...tak, tak, przepraszam... - odpowiedziałam otrząsając się z zamyślenia.
- O czym tak rozmyślasz kochanie?
- Myślę...myślę że to sen... - odpowiedziałam spuszczając wzrok na pościel. - jeszcze nie dawno byłam całkiem sama...a teraz jesteś ty...
- To nie jest sen, kocham cię. Nigdy już nie będziesz sama. Obiecuję ci to. - wyszeptał. - spójrz się na mnie, chcę widzieć te piękne oczy.
Faktem jest, że mam brzydkie, szare oczy...ostatnia rzecz, którą nazwałabym u siebie piękną...
Nasze twarze się zbliżyły do siebie.
@JuliaMalik
_______________________________________
To sen. Zdecydowanie sen. Jakie ja miałam życie? Beznadziejne. Teraz wiem już ile straciłam. Ale czy można być aż tak szczęśliwym jak ja?
Leżałam z zamkniętymi oczami, i myślałam nad sobą. W krótkiej koszulce służącej mi za piżamę leżałam w łóżku wtulona w chłopaka w samych bokserkach. To już był sen, że nareszcie ktoś mnie kochał. Ale kim jeszcze był ten chłopak?
Harry Styles. Ile ŁADNIEJSZYCH dziewczyn ode mnie dałoby wszystko za jeden jego dotyk? Ile dziewczyn wrzeszczy na jego widok? Gdy jestem przy nim mam potworne motylki w brzuchu. On jest aniołem. Wygląda jak anioł. Nie można powiedzieć, że jest po prostu przystojny. On jest niezwykły. W moich uszach nadal brzmiały jego słowa z wczorajszego wieczoru: ,,Nie jesteś niczyja. Jesteś moja".
Wysoki, szczupły i umięśniony chłopak, który pojawił się nagle w moim życiu zmienił je w przeciągu 2 tygodni diametralnie.
Jego klatka unosiła się miarowo. Spał. Jedną ręką mocno mnie obejmował, a drugą miał wplecioną w moje włosy. W pewnym sensie nie mogłam się ruszyć, ale czułam się cudownie i nawet nie chciałam.
Chciałabym, żeby było tak już zawsze. Ale wątpię. Słyszałam o Harry'm już wcześniej różne rzeczy.
Był zboczony. Zgadza się. Szalony, roześmiany. Oj tak. I przede wszystkim wyznania jego byłych, jak dobrze im się z nim spało. No właśnie. Harry uwielbiał to robić, a ja po tym wszystkim nie byłam do tego zdolna.
Poczułam, że jego palce zaczęły delikatnie głaskać mnie po głowie. Obudził się. Najlepiej będzie udawać że śpię, byłam po prostu ciekawa co będzie robić.
Jedną ręką nadal bawił się moimi włosami, a drugą jeździł po moich plecach. Poczułam się jak w niebie. Jego zapach mnie omamiał, a przy każdym dotyku miałam dreszcze.
Delikatnie osunął mnie na moją poduszkę obok. Poprawił kołdrę. Na moich ustach poczułam jego wargi. Chciałabym teraz otworzyć oczy, ale ciekawość była większa. Namiętnie bawił się moimi ustami.
Chyba wstał z łóżka. Postanowiłam zaryzykować i rozchylić lekko powieki. Stał przy łóżku i sprawdzał coś w telefonie. Nadal był w samych bokserkach, więc byłam lekko skrępowana. W pewnej chwili zadzwonił jego komórka. Harry wzdrygnął się i szybko odebrał.
- Co jest? - spytał swoim głębokim, jeszcze bardziej zachrypniętym głosem.
- Hazza gdzie ty się podziewasz? - spytał głos w słuchawce. Słyszałam dokładnie, co mówi, sama się zdziwiłam że Harry ma tak głośno ustawione. Każdy mógł to podsłuchać.
- Jestem u Gabby. - odrzekł.
- hahahah, czyli że działo się w nocy tak? - głos w telefonie zaczął się śmiać.
- nic się nie działo, bo w nocy się śpi, nie wiedziałeś? - roześmiał się tym razem Harry.
- Nic nie robiliście? To nie podobne do ciebie!
- Lou, czy ja cię wypytuje co robisz u Eleanor? I dla twojego spokoju powiem ci że tej nocy spałem. Tylko spałem. - odpowiedział spokojnie Harry.
- Dobra dobra, nie pieprz mi tu kłamstw. Jak ona się czuje w ogóle? - spytał głos z słuchawki.
-Dobrze, dobrze. Nie mówiła mi o swoich planach na dzisiaj, ale jeśli będzie wolna i się zgodzi to przyjedziemy do was. - odrzekł loczek.
- To ty masz zamiar się wyprowadzić od nas? - wykrzyknął zrozpaczony głos.
- Nie, nie, ale wiesz...jesteśmy razem. Ja ją na prawdę kocham, Lou. Ona jest cudowna, muszę się nacieszyć tym szczęściem. - powiedział Hazz.
- Czemu mówisz tak cicho?
- Bo Gabby jeszcze śpi. Nie chcę jej obudzić, po tej chorobie musi dużo odpoczywać. - odparł cicho.
Moje serce zaczęło szybciej bić. Troszczył się o mnie....dziwne uczucie, bo nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam...
- Dobra Hazz, ogarniemy chatę, i przychodźcie koniecznie, ściągnę El, zresztą Liam ma nam coś do powiedzenia. Musimy poznać tą twoją nową dziewczynę, tylko jestem ciekawy na ile ona ci starczy. - roześmiał się głos w telefonie.
Potwierdziło się to co słyszałam. Ale niech ten sen trwa chociaż kilka dni. Chcę poczuć to ciepło, miłość....nawet jeśli ona ma wygasać. Tylko że wypowiedź Harry'ego totalnie mnie zaskoczyła.
- Lou, ona jest tą jedyną. Nawet jeśli ona mnie zostawi, to ja nie chcę już nikogo. - odrzekł Harry.
I w tym momencie moje ciało oblała fala ciepła.
Pożegnał się, i usłyszałam dźwięk odkładanej na szafkę komórki. Odchrząknął cicho, i zaczął się kręcić po pokoju. Ostrożnie go obserwowałam. Stanął przy oknie, ręką przeczesał rozczochrane loki i głośno wypuścił powietrze z ust. Nagle spojrzał się na mnie. Na szczęście zdążyłam zareagować, i w porę zamknęłam oczy.
Słyszałam tylko ja podłoga wydaje ciche odgłosy pod wpływem jego kroków, i nagle na policzku poczułam jego rękę.Delikatnie mnie głaskał, zjeżdżał na szyję i powracał, mile masując miejsce za uchem. Tym razem nie mogłam się powstrzymać. Otworzyłam oczy.
- Kotku nie chciałem cię obudzić, ale nie wiem czy nie masz jakiegoś spotkania albo coś, więc wolałem cię obudzić, żeby nie było. - uśmiechnął się.
- Niee, nie...jutro, ale dziękuję że się troszczysz. - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
-Zrobię Ci śniadanie do łóżka. - zaproponował. Dwa tygodnie temu nie jadałam śniadania, ani obiadu czy kolacji. Zwykle jeden posiłek złożony z kilku warzyw, zjedzony o różnej porze, samotnie w kuchni...
Wtedy dla mnie zawsze na dworze padało, a niebo było szare. Mimo że teraz była jesień, przez zasłonięte zasłony przebijały się promienie słoneczne, a ja byłam po raz pierwszy od dawna....szczęśliwa.
Usłyszałam śmiech Harry'ego.
- Gabby, jesteś tam? - spytał zakładając mi włosy za ucho.
- J..ja...tak, tak, przepraszam... - odpowiedziałam otrząsając się z zamyślenia.
- O czym tak rozmyślasz kochanie?
- Myślę...myślę że to sen... - odpowiedziałam spuszczając wzrok na pościel. - jeszcze nie dawno byłam całkiem sama...a teraz jesteś ty...
- To nie jest sen, kocham cię. Nigdy już nie będziesz sama. Obiecuję ci to. - wyszeptał. - spójrz się na mnie, chcę widzieć te piękne oczy.
Faktem jest, że mam brzydkie, szare oczy...ostatnia rzecz, którą nazwałabym u siebie piękną...
Nasze twarze się zbliżyły do siebie.
Mimowolnie zamknęłam oczy. Po chwili zaczęliśmy się całować. To było cudowne, niezwykłe i magiczne.
- Oczarowałaś mnie do końca. Jesteś niezwykła. - szepnął.
Wtuliłam się w niego.
- Prześpij się jeszcze, zrobię śniadanie. - uśmiechnął się i wstał. Wyszedł.
Opadłam na poduszkę. Duża dawka szoku, i motylki w brzuchu.
czwartek, 22 sierpnia 2013
Mój mąż zaręczył się z inną xd Nie wiem czy śmiać się, czy obawiać raczej o Little Mix i One Direction. Znalazłam się w pułapce, bo kocham Perrie i Zayna, ale jak o tym usłyszałam...zrobiło mi się trochę smutno.
Teraz tym bardziej ryczę. Przeczytajcie:
„Droga, piękna dziewczyno!
Teraz tym bardziej ryczę. Przeczytajcie:
„Droga, piękna dziewczyno!
Więc pewnie już słyszałaś, że się żenię. Dziękuję za Twoje
poparcie. Ale muszę coś powiedzieć. Nigdy nie chciałem, abyś myślała, że Cię
nie kocham. Proszę Cię. Nie płacz. Hej, głowa do góry! Czemu jesteś smutna? Nie
zostawiam cię przecież. Nigdy nie mógłbym. Zajęłaś za dużo w moim sercu.
Dlaczego mnie kochasz? Wydaje mi się to głupie, ale cieszę się że mnie kochasz.
Tak, znalazłem tą dziewczynę, tą jedyną. Jest cudowna, ale ona nie jest Tobą.
Nigdy nie myśl, że zapomnę o Tobie. Znaczysz dla mnie więcej niż jestem w
stanie wytłumaczyć. Nie płacz. Proszę. Patrzyłaś jak dorastam i kocham Cię za
to, że mnie podtrzymywałaś. Haha, pamiętasz ten czas kiedy … oczywiście, że
pamiętasz. Byłaś dokładnie obok mnie. KOCHAM CIĘ. Nie chcę żebyś się teraz
denerwowała, przenigdy. Czy wyrażam się jasno? Jesteś piękna. Nie czuj się
jakbyś mnie straciła. Nigdzie nie odchodzę. Kocham Cię, aniołku. Tak, żenię się,
ale pewnego dnia ty też będziesz. Swoje serce oddasz dla niego. Czuję się z tym
dobrze. Łączy nas specjalna miłość, inna. Nigdy nie będzie złamana. Więc
następnym razem, kiedy będzie Ci się chciało płakać, po prostu zapamiętaj, nie
straciłaś mnie. I nigdy nie stracisz.
Zayn x”
Zayn x”
Gdyby Malik tak powiedział... po sieci krążą plotki, że to jego autentyczne słowa.
Niech będą szczęśliwi, oczywiście, ale....niech nie ucierpią przy tym zespoły, bo wtedy CAŁE MOJE i wszystkich Directioners oraz Mixers szczęście zniknie...
Ona jest prześliczna, i widać że jest z nią szczęśliwy....
Dalszego szczęścia życzę, Zayn...
<3
Kilka ważnych spraw organizacyjnych.
Nazbierało się strasznie dużo pytań na e-mailu, i strasznie dużo spraw do wyjaśnienia, omówienia sobie nawzajem.
NAJWAŻNIEJSZA SPRAWA: NIE ZAUWAŻYŁAM WCZORAJ WSTAWIAJĄC DRUGĄ CZĘŚĆ ROZDZIAŁU ŻE POŁOWA SIĘ NIE ZAPISAŁA WIĘC ZAKTUALIZOWAŁAM TERAZ POSTA, I MACIE W NIM DALSZĄ CZĘŚĆ.
Pytania od was:
1. Kiedy Ola wróci z Anglii?
- Nie mam zielonego pojęcia, i ona sama też nie wie. To nie zależy od niej tylko od pracy jej rodziców, na pewno jednak wróci do Polski przed rozpoczęciem roku szkolnego.
2. Czy Ola widziała 1D?
-Tak, z daleka, na V-festival. Podnieca się tym jak nie wiem ;)
3. Czy @JuliaMalik ma rodzeństwo?
- Młodszą siostrę (7 lat) i drugą która jest moją przyjaciółką, ale wszyscy mówią że jesteśmy jak siostry ;)
4. Ile rozdziałów będzie miało to fanfiction?
- Na razie dokładnie nie wiadomo. Nie zamierzamy jednak tego ciągnąć w nieskończoność, w którymś momencie to się skończy i zaczniemy nowe.
To są takie główne, bo mnóstwo było o nasze zdjęcia, kontakt do nas itp. a takich info nie udzielamy.
Teraz sprawy OD NAS.
1. Jak to jest, że jest tyle wyświetleń, a komentuje jedna osoba? Jeśli tak dalej pójdzie, to chyba z tego zrezygnuję, bo nie wiem czy dla kogoś w ogóle piszę.
2. Umie ktoś tu robić szablony?
To wszystko. KOMENTUJCIE, BŁAGAM, ANONIMOWI TEŻ MOGĄ KOMENTOWAĆ! USZANUJCIE NASZĄ PRACĘ, W PORÓWNANIU Z TYM, JAK DŁUGO MY Z OLĄ PISZEMY TE ROZDZIAŁY, JEDEN KOMENTARZ NA PRAWDĘ NIC WAS NIE KOSZTUJE.
NAJWAŻNIEJSZA SPRAWA: NIE ZAUWAŻYŁAM WCZORAJ WSTAWIAJĄC DRUGĄ CZĘŚĆ ROZDZIAŁU ŻE POŁOWA SIĘ NIE ZAPISAŁA WIĘC ZAKTUALIZOWAŁAM TERAZ POSTA, I MACIE W NIM DALSZĄ CZĘŚĆ.
Pytania od was:
1. Kiedy Ola wróci z Anglii?
- Nie mam zielonego pojęcia, i ona sama też nie wie. To nie zależy od niej tylko od pracy jej rodziców, na pewno jednak wróci do Polski przed rozpoczęciem roku szkolnego.
2. Czy Ola widziała 1D?
-Tak, z daleka, na V-festival. Podnieca się tym jak nie wiem ;)
3. Czy @JuliaMalik ma rodzeństwo?
- Młodszą siostrę (7 lat) i drugą która jest moją przyjaciółką, ale wszyscy mówią że jesteśmy jak siostry ;)
4. Ile rozdziałów będzie miało to fanfiction?
- Na razie dokładnie nie wiadomo. Nie zamierzamy jednak tego ciągnąć w nieskończoność, w którymś momencie to się skończy i zaczniemy nowe.
To są takie główne, bo mnóstwo było o nasze zdjęcia, kontakt do nas itp. a takich info nie udzielamy.
Teraz sprawy OD NAS.
1. Jak to jest, że jest tyle wyświetleń, a komentuje jedna osoba? Jeśli tak dalej pójdzie, to chyba z tego zrezygnuję, bo nie wiem czy dla kogoś w ogóle piszę.
2. Umie ktoś tu robić szablony?
To wszystko. KOMENTUJCIE, BŁAGAM, ANONIMOWI TEŻ MOGĄ KOMENTOWAĆ! USZANUJCIE NASZĄ PRACĘ, W PORÓWNANIU Z TYM, JAK DŁUGO MY Z OLĄ PISZEMY TE ROZDZIAŁY, JEDEN KOMENTARZ NA PRAWDĘ NIC WAS NIE KOSZTUJE.
środa, 21 sierpnia 2013
POPRAWIONY Rozdział VI ,,Nie jesteś niczyja. Jesteś moja" część druga
Nie ma tu scen 18 + ale są zboczone momenty które Ola kazała mi przepisywać, więc ja trochę zdechłam to pisząc xd Ola szła na V-festival w Londynie, na którym był Zayn, Niall, Liam i Little Mix o ile się nie mylę ( nadal jak zwykle mam problem z określeniem gdzie się podział Hazza ) i od wczoraj nie mam z nią kontaktu, więc... boję się że straciłam kuzynkę przez to że ich zobaczyła i zmarła xd
____________________________________
Od kluczyłam szybko drzwi i weszłam do domu.
- Nareszcie. - mruknęłam do siebie.
- Idź się prześpij, a ja zrobię kolację. - powiedział tym swoim czarującym głosem Harry.
- Przez cały tydzień leżałam. Mam niebezpiecznie dużo energii. - zaśmiałam się.
Widząc że Harry jest jakiś dziwny, postanowiłam poruszyć pewien temat.
- O czym gadałeś z lekarzem za moimi plecami? - spytałam.
- J...ja? O niczym - zmusił się na uśmiech.
- Harry, widziałam.
Westchnął.
Podeszłam do niego.
- Nie chcesz mówić? Mam to z ciebie wycisnąć? - spytałam ze śmiechem.
- A potrafisz? - uśmiechnął się.
Przygryzłam dolną wargę, i delikatnie zaczęłam jeździć rękami po koszulce opinającej jego tors. Po chwili zjechałam niżej. Dotykałam lekko jego męskość, przez dżinsy. Odchylił do tyłu głowę a ja się zaśmiałam się.
- Powiesz mi czy nie? - spytałam znowu.
- Ga..Gabby...przestań bo...spuszczę...się...do...spodni... - wydusił.
Znowu się zaśmiałam, nie przestawając okrężnymi ruchami masować jednego miejsca.
- Powiesz?
Jęknął.
- To jest cholernie przyjemne, ale przestań! - wymruczał, ale widziałam na jego twarzy zadowolenie.
- Zadałam pytanie. - zaśmiałam się.
- Dobrze..... - z jego ust wydał się gardłowy jęk.
Z wyższością zaprzestałam masażu, i delikatnie wplotłam ręce w jego loki, odchylając w ten sposób jego głowę z powrotem w przód.
Po chwili otworzył oczy, i potrząsnął głową.
- Nie spodziewałem się, że tak dobrze to umiesz robić! - powiedział mile zaskoczony, obejmując moją talię.
- Nie zmieniaj tematu.
- Gabby...lekarze...noo...ujmę to inaczej. Byłaś w ciąży, i wiedziałaś o tym. - powiedział cicho.
Pochyliłam głowę, wyślizgnęłam się z jego objęć i podeszłam do okna. Stałam do niego tyłem. Tak, wiedziałam o tym. I nie chciałam mu o tym mówić. Nie chciałam tego dziecka. To była moja własna, prywatna sprawa z kim i w jakich okolicznościach zaszłam w tą pieprzoną ciążę.
Po moim policzku spłynęła łza.
- Wytłumaczysz to jakoś? - spytał.
- Ha...Harry ja.... - nie wiedziałam co powiedzieć. Rozpłakałam się już totalnie.
Powoli do mnie podszedł. Poczułam jego oddech na szyi.
- Dla czego robiłaś mi nadzieję? Rozkochałem się w tobie na zabój....dla czego mi to robisz? Nie mogłaś po prostu powiedzieć, że jesteś zajęta? Nie robiłbym sobie nadziei. - szepnął. Jego oddech przyśpieszył.
- Harry...ja...mój...mój były....z którym nie jestem od 2 lat mnie....prześladuje i.... - płakałam, oddychałam nie równo, nie umiałam wydusić słowa. - on mnie...zgwałcił... - dokończyłam ciężko wydychając powietrze.
Zapadła cisza, nie było żadnych dźwięków po za moim łkaniem i szybkim, ciężkim oddechem Harry'ego.
Pewnie za chwilę po prostu wyjdzie. Będzie miał dość mojej przeszłości i jej konsekwencji które się na mnie tak wyraźnie odbiły. Ale zamiast tego on objął mnie ramieniem, i kurczowo przycisnął do siebie.
- On tego pożałuje, obiecuję ci. Dla czego mi nie powiedziałaś od razu? - spytał wgłębiając nos w moje włosy.
- Bałam się że mnie zostawisz...nikt nie chciałby wychowywać obcego dziecka. - szepnęłam.
- Dla ciebie zrobiłbym wszystko. Kocham cię, nawet nie wiesz jak. Uspokój się, zawsze będę przy tobie.-wymruczał.
Delikatnie uniósł moją głowę do góry, i otarł kciukiem spływające łzy.
Wpatrywałam się bez pamięci w jego twarz. Idealne rysy szczęki i podbródka. Kształtne usta, o niezwykłej, różowawej barwie. I te oczy. Wpatrywały się we mnie uważnie z góry. Głęboka zielona barwa jego tęczówek oczarowywała na miejscu.
- Idź się położyć. Zrobię kolację i cię obudzę. - odrzekł głębokim, zachrypniętym głosem.
Przytuliłam się do niego i poszłam na górę.
------pół godziny później----------
- Kochanie, obudź się. - usłyszałam łagodny głos Harry'ego.
Otworzyłam oczy. Rękawy od szarego swetra miał niedbale podwinięte, loczki przewiązane do góry czarną bandamką, a całość dopełniał za mały, różowy fartuch przewiązany w pasie.
Roześmiałam się.
- Wyglądasz pięknie. - powiedziałam leniwie podrywając się z łóżka. Kolacja. Nie chcę, i za nic jej nie zjem!
Widząc że powoli i od niechcenia stawiam kroki, wziął mnie na ręcę.
- Co ty robisz? - spytałam zaskoczona.
- Nie wymigasz mi się od kolacji. - zaśmiał się.
- Sama zejdę! Jestem za ciężka dla ciebie!- próbowałam protestować.
- Ciężka! Ważysz tyle co pchła! - powiedział cmokając mnie w czoło.
Zszedł na dół, i usadził mnie na krześle. Postawił na stole duży talerz z 2 tostami, sałatką i jeszcze jakąś kanapką.
- I...i ja mam to niby zjeść?! - spytałam zaskoczona.
- Oczywiście. - uśmiechnął się Harry.
- Ile to ma kalorii?! - zaczęłam protestować.
- Dokładnie tyle, ile kazał lekarz. Zrób to dla mnie. Nie jestem wybitnym kucharzem ale to nie jest trujące. - zaśmiał się.
Z oporem zaczęłam jeść. Harry usiadł na przeciwko mnie, i cały czas się ze mnie śmiał.
Po upłynięciu niecałej godziny dopchnęłam ostatni kęs kanapki.
- Nie miej takiej krzywej miny, bo pomyślę że to ohydne. - roześmiał się Loczek.
- Będę gruba jak świnia.- mruknęłam.
- W takim razie będę kochał świnię. - odpowiedział spokojnie.
- Cham! - krzyknęłam i z wyrzutem zaczęłam okładać jego ramię pięściami. Jednak on nie wiele sobie z tego robił, tylko śmiał się już głośno, a na jego policzkach widać już było wyraźne dołeczki.
- Przestań mnie bić, bo tylko energię stracisz pchełko, a na razie mogę tu przenocować? - spytał.
- Jeszcze się pytasz? - odpowiedziałam pytając.
- Czyli tak?
- Oczywiście, przecież co ja bym bez ciebie zrobiła. - potwierdziłam.
Wyszłam z łazienki w moim pokoju. Harry siedział na łóżku w samych bokserkach. Od razu w moje oczy rzuciła się ta charakterystyczna wypukłość (wiadomo o co chodzi) Jaka ja jestem zboczona!
- Nie zamierzasz się może ubrać? - spytałam starając nie patrzeć się ,,w to miejsce"
- Ja tak zawsze śpię. Nawet tak chodzę po domu, będziesz musiała się przyzwyczaić. - uśmiechnął się.- a na razie, gdzie ty masz prześcieradła, bo nie mogę nigdzie znaleźć?
No tak, szykował sobie łóżko w drugim pokoju. Nagle poczułam potworną potrzebę jego bliskości, zapachu, dotyku.
- Harry...a..mógłbyś spać ze mną? - spytałam cicho.
Chłopak poderwał się z miejsca.
- Na prawdę mogę? Myślałem po prostu że nie chcesz...no wiesz... - zaczął się wahać.
- Nie chcę na razie ,,tego'' robić, ale potrzebuję ciepła. - zamrugałam oczami.
- Czuję się zaszczycony. - odpowiedział.
Szybko weszłam pod pierzynę, a Harry ułożył się obok mnie. Objął mnie ramieniem w talii. Było idealnie, do czasu gdy się podniósł. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, ale on nic nie mówiąc podążył do ściany na przeciwko. Ściągnął z niej oprawioną w ramkę kartkę. Kartkę która przypominała mi, że nie mogę nikomu ufać. Kartkę którą napisała 13 lat temu moja matka, jakby z resztką instynktu macierzyńskiego troszcząc się o to, żeby ludzie mogli się mną jakoś zaopiekować. Zostawiając mnie na pastwę losu, z własnej woli na dworcu pamiętając chociaż o tym, żeby znany był mój wiek, imię i nazwisko. ,,Ma na imię Gabrielle, 6 lat. Jest niczyja" a na dole dopisane jeszcze nazwisko ,,Minay"
Harry schował ją głęboko do jednej z szuflad.
- Nie jesteś niczyja. Jesteś moja. - odrzekł czarującym, niskim głosem, patrząc się prosto w moje zszokowane, zdezorientowane oczy.
____________________________________
Od kluczyłam szybko drzwi i weszłam do domu.
- Nareszcie. - mruknęłam do siebie.
- Idź się prześpij, a ja zrobię kolację. - powiedział tym swoim czarującym głosem Harry.
- Przez cały tydzień leżałam. Mam niebezpiecznie dużo energii. - zaśmiałam się.
Widząc że Harry jest jakiś dziwny, postanowiłam poruszyć pewien temat.
- O czym gadałeś z lekarzem za moimi plecami? - spytałam.
- J...ja? O niczym - zmusił się na uśmiech.
- Harry, widziałam.
Westchnął.
Podeszłam do niego.
- Nie chcesz mówić? Mam to z ciebie wycisnąć? - spytałam ze śmiechem.
- A potrafisz? - uśmiechnął się.
Przygryzłam dolną wargę, i delikatnie zaczęłam jeździć rękami po koszulce opinającej jego tors. Po chwili zjechałam niżej. Dotykałam lekko jego męskość, przez dżinsy. Odchylił do tyłu głowę a ja się zaśmiałam się.
- Powiesz mi czy nie? - spytałam znowu.
- Ga..Gabby...przestań bo...spuszczę...się...do...spodni... - wydusił.
Znowu się zaśmiałam, nie przestawając okrężnymi ruchami masować jednego miejsca.
- Powiesz?
Jęknął.
- To jest cholernie przyjemne, ale przestań! - wymruczał, ale widziałam na jego twarzy zadowolenie.
- Zadałam pytanie. - zaśmiałam się.
- Dobrze..... - z jego ust wydał się gardłowy jęk.
Z wyższością zaprzestałam masażu, i delikatnie wplotłam ręce w jego loki, odchylając w ten sposób jego głowę z powrotem w przód.
Po chwili otworzył oczy, i potrząsnął głową.
- Nie spodziewałem się, że tak dobrze to umiesz robić! - powiedział mile zaskoczony, obejmując moją talię.
- Nie zmieniaj tematu.
- Gabby...lekarze...noo...ujmę to inaczej. Byłaś w ciąży, i wiedziałaś o tym. - powiedział cicho.
Pochyliłam głowę, wyślizgnęłam się z jego objęć i podeszłam do okna. Stałam do niego tyłem. Tak, wiedziałam o tym. I nie chciałam mu o tym mówić. Nie chciałam tego dziecka. To była moja własna, prywatna sprawa z kim i w jakich okolicznościach zaszłam w tą pieprzoną ciążę.
Po moim policzku spłynęła łza.
- Wytłumaczysz to jakoś? - spytał.
- Ha...Harry ja.... - nie wiedziałam co powiedzieć. Rozpłakałam się już totalnie.
Powoli do mnie podszedł. Poczułam jego oddech na szyi.
- Dla czego robiłaś mi nadzieję? Rozkochałem się w tobie na zabój....dla czego mi to robisz? Nie mogłaś po prostu powiedzieć, że jesteś zajęta? Nie robiłbym sobie nadziei. - szepnął. Jego oddech przyśpieszył.
- Harry...ja...mój...mój były....z którym nie jestem od 2 lat mnie....prześladuje i.... - płakałam, oddychałam nie równo, nie umiałam wydusić słowa. - on mnie...zgwałcił... - dokończyłam ciężko wydychając powietrze.
Zapadła cisza, nie było żadnych dźwięków po za moim łkaniem i szybkim, ciężkim oddechem Harry'ego.
Pewnie za chwilę po prostu wyjdzie. Będzie miał dość mojej przeszłości i jej konsekwencji które się na mnie tak wyraźnie odbiły. Ale zamiast tego on objął mnie ramieniem, i kurczowo przycisnął do siebie.
- On tego pożałuje, obiecuję ci. Dla czego mi nie powiedziałaś od razu? - spytał wgłębiając nos w moje włosy.
- Bałam się że mnie zostawisz...nikt nie chciałby wychowywać obcego dziecka. - szepnęłam.
- Dla ciebie zrobiłbym wszystko. Kocham cię, nawet nie wiesz jak. Uspokój się, zawsze będę przy tobie.-wymruczał.
Delikatnie uniósł moją głowę do góry, i otarł kciukiem spływające łzy.
Wpatrywałam się bez pamięci w jego twarz. Idealne rysy szczęki i podbródka. Kształtne usta, o niezwykłej, różowawej barwie. I te oczy. Wpatrywały się we mnie uważnie z góry. Głęboka zielona barwa jego tęczówek oczarowywała na miejscu.
- Idź się położyć. Zrobię kolację i cię obudzę. - odrzekł głębokim, zachrypniętym głosem.
Przytuliłam się do niego i poszłam na górę.
------pół godziny później----------
- Kochanie, obudź się. - usłyszałam łagodny głos Harry'ego.
Otworzyłam oczy. Rękawy od szarego swetra miał niedbale podwinięte, loczki przewiązane do góry czarną bandamką, a całość dopełniał za mały, różowy fartuch przewiązany w pasie.
Roześmiałam się.
- Wyglądasz pięknie. - powiedziałam leniwie podrywając się z łóżka. Kolacja. Nie chcę, i za nic jej nie zjem!
Widząc że powoli i od niechcenia stawiam kroki, wziął mnie na ręcę.
- Co ty robisz? - spytałam zaskoczona.
- Nie wymigasz mi się od kolacji. - zaśmiał się.
- Sama zejdę! Jestem za ciężka dla ciebie!- próbowałam protestować.
- Ciężka! Ważysz tyle co pchła! - powiedział cmokając mnie w czoło.
Zszedł na dół, i usadził mnie na krześle. Postawił na stole duży talerz z 2 tostami, sałatką i jeszcze jakąś kanapką.
- I...i ja mam to niby zjeść?! - spytałam zaskoczona.
- Oczywiście. - uśmiechnął się Harry.
- Ile to ma kalorii?! - zaczęłam protestować.
- Dokładnie tyle, ile kazał lekarz. Zrób to dla mnie. Nie jestem wybitnym kucharzem ale to nie jest trujące. - zaśmiał się.
Z oporem zaczęłam jeść. Harry usiadł na przeciwko mnie, i cały czas się ze mnie śmiał.
Po upłynięciu niecałej godziny dopchnęłam ostatni kęs kanapki.
- Nie miej takiej krzywej miny, bo pomyślę że to ohydne. - roześmiał się Loczek.
- Będę gruba jak świnia.- mruknęłam.
- W takim razie będę kochał świnię. - odpowiedział spokojnie.
- Cham! - krzyknęłam i z wyrzutem zaczęłam okładać jego ramię pięściami. Jednak on nie wiele sobie z tego robił, tylko śmiał się już głośno, a na jego policzkach widać już było wyraźne dołeczki.
- Przestań mnie bić, bo tylko energię stracisz pchełko, a na razie mogę tu przenocować? - spytał.
- Jeszcze się pytasz? - odpowiedziałam pytając.
- Czyli tak?
- Oczywiście, przecież co ja bym bez ciebie zrobiła. - potwierdziłam.
Wyszłam z łazienki w moim pokoju. Harry siedział na łóżku w samych bokserkach. Od razu w moje oczy rzuciła się ta charakterystyczna wypukłość (wiadomo o co chodzi) Jaka ja jestem zboczona!
- Nie zamierzasz się może ubrać? - spytałam starając nie patrzeć się ,,w to miejsce"
- Ja tak zawsze śpię. Nawet tak chodzę po domu, będziesz musiała się przyzwyczaić. - uśmiechnął się.- a na razie, gdzie ty masz prześcieradła, bo nie mogę nigdzie znaleźć?
No tak, szykował sobie łóżko w drugim pokoju. Nagle poczułam potworną potrzebę jego bliskości, zapachu, dotyku.
- Harry...a..mógłbyś spać ze mną? - spytałam cicho.
Chłopak poderwał się z miejsca.
- Na prawdę mogę? Myślałem po prostu że nie chcesz...no wiesz... - zaczął się wahać.
- Nie chcę na razie ,,tego'' robić, ale potrzebuję ciepła. - zamrugałam oczami.
- Czuję się zaszczycony. - odpowiedział.
Szybko weszłam pod pierzynę, a Harry ułożył się obok mnie. Objął mnie ramieniem w talii. Było idealnie, do czasu gdy się podniósł. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, ale on nic nie mówiąc podążył do ściany na przeciwko. Ściągnął z niej oprawioną w ramkę kartkę. Kartkę która przypominała mi, że nie mogę nikomu ufać. Kartkę którą napisała 13 lat temu moja matka, jakby z resztką instynktu macierzyńskiego troszcząc się o to, żeby ludzie mogli się mną jakoś zaopiekować. Zostawiając mnie na pastwę losu, z własnej woli na dworcu pamiętając chociaż o tym, żeby znany był mój wiek, imię i nazwisko. ,,Ma na imię Gabrielle, 6 lat. Jest niczyja" a na dole dopisane jeszcze nazwisko ,,Minay"
Harry schował ją głęboko do jednej z szuflad.
- Nie jesteś niczyja. Jesteś moja. - odrzekł czarującym, niskim głosem, patrząc się prosto w moje zszokowane, zdezorientowane oczy.
sobota, 17 sierpnia 2013
Rozdział VI ,,Nie jesteś niczyja. Jesteś moja." część pierwsza
Wykorzystałam autentyczny cytat Hazzy:
,, Niskie dziewczyny są słodkie, a wysokie seksowne"
sama go nie wymyśliłam, żeby nie było :D
______________________________________
Minął tydzień. Jane pakowała moje rzeczy do torby, a ja już ubrana siedziałam na szpitalnym łóżku. Na reszcie opuszczałam to okropne miejsce. Białe ściany, biały sufit, białe meble i łóżka, biała pościel...nie działało to najlepiej na psychikę.
- O której Harry ma przyjechać? - spytała.
- Koncert już się chyba skończył, ale wiesz ile zajmuje dotarcie z areny na koniec Londynu. - powiedziałam patrząc się w sufit.
- Wszystko dobrze? - spytała.
- Taaak...tak tylko się zastanawiam...co będzie jak Harry mnie zostawi? - spytałam nagle. Próbowałam wyobrazić sobie tą sytuację ale jakoś nie mogłam.
- Harry nie zamierza cię zostawić. Widać że cię kocha, i skąd takie myśli? - zaśmiała się w odpowiedzi.
- Spójrz na mnie, a potem na niego. To sen. Za piękny sen. Sen który nie będzie trwać wiecznie...znajdzie sobie inną, lepszą, i tyle go widzieli... - odparłam. Ogarnął mnie smutek i jakies poczucie samotności, bezradności.
- Wbrew pozorom poznałam go dobrze jak byłaś w śpiączce. On taki nie jest. - powiedziała uśmiechnięta.
I w tej chwili do sali wbiegł zdyszany Harry.
- Jestem! Przepraszam, ale były potworne tłumy! - podbiegł do mnie, i delikatnie ucałował mnie w usta.
- Ze spokojem. - zaśmiała się Jane. Przywitali się uściskiem.
- Gabby, musimy jeszcze iść na chwilę do lekarza. - zwrócił się do mnie.
Leniwie podniosłam się z łóżka, i sięgnęłam po moje ukochane szpilki.
- Chyba nie myślisz że założysz te buty! - krzyknął Harry wyciągając mi je z rąk.
Siedziałam na łóżku, on przyklęknął przy mnie.
- Ja nie mam innych butów. - zaśmiałam się.
- Właśnie że masz. Dokładnie przeszukałem twoją szafę z butami, i znalazłem na dnie, zupełnie z tyłu, przygniecione szpilkami numer 567 te oto buty. - powiedział z sarkazmem pokazując mi parę starych, beżowych baletek.
Spojrzałam na nie przerażona.
- Oj Harry, ona zaraz na zawał serca umrze. Nasza Gabby nigdy nie nosi płaskich butów. - zaśmiała się Jane.
- Teraz będzie musiała. Lekarz kazał co najmniej przez miesiąc nosić płaskie. - powiedział głębokim głosem, delikatnie rozpinając zamek od mojego buta. Masował przy tym moją łydkę. Pod wpływem jego dotyku się rozpływałam, i nie miałam siły już protestować. Anielskimi dłońmi włożył na moje stopy baletki, i pomógł mi wstać.
- I jak ja teraz wyglądam? - mruknęłam niezadowolona przeglądając się w małym lustrze.
Miałam kremową, koronkową sukienkę, i przyzwyczaiłam się do tego nosić beżowe szpilki, a teraz?! Stanął przy mnie Harry.
- Jak ja teraz przy tobie wyglądam? Dosięgam tobie ledwo do ramienia! - powiedziałam zrozpaczona.
Zaśmiał się, i ukazując swoją wyższość objął mnie ramieniem.
- Niskie dziewczyny są słodkie... - powiedział z uśmiechem.
- a wysokie są seksowne. - dokończyła ze śmiechem Jane, która do tej pory nie dawała znaków życia. - znam twój cytat.
- Skąd? - spytał zaskoczony Harry.
- Jestem waszą fanką. - odparła lekko się czerwieniąc.
Harry zaczął się śmiać.
- Podpisać ci autograf? - spytał nadal dusząc się ze śmiechu.
- A mógłbyś? - oczy Jane zaświeciły takim blaskiem szczęścia, jakiego jeszcze nie widziałam.
Skinął głową, sięgnął kartkę i złożył na niej swój ,,święty" podpis.
- Zajmij się teraz swoją dziewczyną. Ten cytat ją trochę dobił, bo chyba wolała by być dla ciebie seksowna. - zaśmiała się teraz Jane.
Widziałam w lustrze, jak loczek znów obraca się do mnie. Przytulił mnie od tyłu, i przyłośył swój nos do mojej szyi.
- Ona już mnie wystarczająco pociąga. - wymruczał.
- Jesteś zboczony. - odrzekłam i wyślizgnęłam się z jego objęć.
Do drzwi zapukał lekarz.
- Oo, widzę że pani już gotowa. Mógłbym państwa prosić do siebie na chwileczkę?
Harry wziął moją walizkę i poszliśmy do jego gabinetu. Jane miała czekać już przed szpitalem.
Wszystko byłoby dobrze, ale zauważyłam że Harry dziwnie się zachowuje. Rozmawiał o czymś po cichu z lekarzem za moimi plecami. Gdy zajęliśmy miejsca w jednym z pomieszczeń nadal wymieniali spojrzenia.
- Więc tak, pani stan polepszył się, ale nadal trzeba uważać. Organizm jest jeszcze bardzo słaby. Miałbym do pani kilka próśb, i przy okazji do pana by pomógł ich dopilnować. - odezwał się zajmując miejsce za biurkiem.
Dziwnie było słuchać jak ktoś zwraca się do ciebie per ,,pani", skoro mam tylko 19 lat.
- Przede wszystkim: płaskie buty, zero obcasów. - powiedział cicho.
- Właśnie z tym walczyłem. - powiedział Harry podnosząc z ziemi moje szpilki.
- Na razie przykro mi, ale nie ma o tym mowy. - odparł wpatrując mi się uważnie.
- A na wybiegi, pokazy, sesje, gale? - mogłam wymieniać jeszcze długo, ale te były według mnie najważniejsze.
- Nie znam się na showbiznesie, ale myślę że galę i sejsę można odbyć w płaskiej podeszwie, a na pokazy....na prawdę, na krótko, i chociaż bez dodatkowego podwyższenia.. - poprosił.
- Zajmę się tym. - powiedział Harry obejmując mnie ramieniem.
- Druga sprawa: pisałem już panu na kartce odpowiednią dietę, ale co najmniej 3 posiłki dziennie. Pełnowartościowe, nie żadne fast foody. - polecił gapiąc się na mój biust.
Wzdrygnęłam się i szybko zasłoniłam dekolt. Stary, okropny facet.
- I następne rzeczy...może trochę krępujące, ale muszę to powiedzieć. Najlepiej niech państwo nie uprawiają seksu przez następne dwa tygodnie, organizm musi wypocząć. - powiedział cicho.
- Nie mamy takich planów. - odparłam chłodno, starając się przebrnąć przez trudny temat. Harry wzdrygnął się na moją odpowiedź, jak by chciał zaprotestować, ale w końcu nic nie odpowiedział.
- I żadna ciąża nie wchodzi w grę przez dłuższy czas. - odpowiedział lekarz.
- Z tym też nie będzie problemu. - odparłam.
Ze strony Harry'ego nie było jakby znaków życia.
- No, to by było na tyle. Gdyby tylko się coś działo, proszę przyjeżdżać. Następną wizytę umawiamy za miesiąc tak? - upewnił się doktor.
- Tak. - potwierdził Harry.
- Aha, jeszcze jedno...może głupio o to pytać, ale moja córka jest zarówno pana jak i pani fanką, i...czy mogli by państwo podpisać? - wskazał kartkę.
Harry...rozumiem, ale ja?!
Zaskoczona podpisałam, a po mnie Harry.
Wyszliśmy przed szpital, gdzie czekała Jane. O dziwo panowała cisza. Do Harry'ego to raczej nie podobne. Odwieźliśmy Jane do domu, i czarny Jeep skierował się w stronę mojego mieszkania.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział cicho Harry zatrzymując się pod moim domem.
Wysiadł i podbiegł do moich drzwi. Podał mi rękę, i pomógł wysiąść z samochodu.
____________________________
Podzieliłam rozdział na dwie części żeby szybciej coś dodać, żeby to nie wyglądało że blog jest nie czynny ;) sorki że taki o niczym, ale zacznie się dziać. Tak jak już pisałam dostęp do internetu mam utrudniony więc do 25 sierpnia rozdziały będą tak co 2-3 dni.
Do następnego ;* @JuliaMalik
,, Niskie dziewczyny są słodkie, a wysokie seksowne"
sama go nie wymyśliłam, żeby nie było :D
______________________________________
Minął tydzień. Jane pakowała moje rzeczy do torby, a ja już ubrana siedziałam na szpitalnym łóżku. Na reszcie opuszczałam to okropne miejsce. Białe ściany, biały sufit, białe meble i łóżka, biała pościel...nie działało to najlepiej na psychikę.
- O której Harry ma przyjechać? - spytała.
- Koncert już się chyba skończył, ale wiesz ile zajmuje dotarcie z areny na koniec Londynu. - powiedziałam patrząc się w sufit.
- Wszystko dobrze? - spytała.
- Taaak...tak tylko się zastanawiam...co będzie jak Harry mnie zostawi? - spytałam nagle. Próbowałam wyobrazić sobie tą sytuację ale jakoś nie mogłam.
- Harry nie zamierza cię zostawić. Widać że cię kocha, i skąd takie myśli? - zaśmiała się w odpowiedzi.
- Spójrz na mnie, a potem na niego. To sen. Za piękny sen. Sen który nie będzie trwać wiecznie...znajdzie sobie inną, lepszą, i tyle go widzieli... - odparłam. Ogarnął mnie smutek i jakies poczucie samotności, bezradności.
- Wbrew pozorom poznałam go dobrze jak byłaś w śpiączce. On taki nie jest. - powiedziała uśmiechnięta.
I w tej chwili do sali wbiegł zdyszany Harry.
- Jestem! Przepraszam, ale były potworne tłumy! - podbiegł do mnie, i delikatnie ucałował mnie w usta.
- Ze spokojem. - zaśmiała się Jane. Przywitali się uściskiem.
- Gabby, musimy jeszcze iść na chwilę do lekarza. - zwrócił się do mnie.
Leniwie podniosłam się z łóżka, i sięgnęłam po moje ukochane szpilki.
- Chyba nie myślisz że założysz te buty! - krzyknął Harry wyciągając mi je z rąk.
Siedziałam na łóżku, on przyklęknął przy mnie.
- Ja nie mam innych butów. - zaśmiałam się.
- Właśnie że masz. Dokładnie przeszukałem twoją szafę z butami, i znalazłem na dnie, zupełnie z tyłu, przygniecione szpilkami numer 567 te oto buty. - powiedział z sarkazmem pokazując mi parę starych, beżowych baletek.
Spojrzałam na nie przerażona.
- Oj Harry, ona zaraz na zawał serca umrze. Nasza Gabby nigdy nie nosi płaskich butów. - zaśmiała się Jane.
- Teraz będzie musiała. Lekarz kazał co najmniej przez miesiąc nosić płaskie. - powiedział głębokim głosem, delikatnie rozpinając zamek od mojego buta. Masował przy tym moją łydkę. Pod wpływem jego dotyku się rozpływałam, i nie miałam siły już protestować. Anielskimi dłońmi włożył na moje stopy baletki, i pomógł mi wstać.
- I jak ja teraz wyglądam? - mruknęłam niezadowolona przeglądając się w małym lustrze.
Miałam kremową, koronkową sukienkę, i przyzwyczaiłam się do tego nosić beżowe szpilki, a teraz?! Stanął przy mnie Harry.
- Jak ja teraz przy tobie wyglądam? Dosięgam tobie ledwo do ramienia! - powiedziałam zrozpaczona.
Zaśmiał się, i ukazując swoją wyższość objął mnie ramieniem.
- Niskie dziewczyny są słodkie... - powiedział z uśmiechem.
- a wysokie są seksowne. - dokończyła ze śmiechem Jane, która do tej pory nie dawała znaków życia. - znam twój cytat.
- Skąd? - spytał zaskoczony Harry.
- Jestem waszą fanką. - odparła lekko się czerwieniąc.
Harry zaczął się śmiać.
- Podpisać ci autograf? - spytał nadal dusząc się ze śmiechu.
- A mógłbyś? - oczy Jane zaświeciły takim blaskiem szczęścia, jakiego jeszcze nie widziałam.
Skinął głową, sięgnął kartkę i złożył na niej swój ,,święty" podpis.
- Zajmij się teraz swoją dziewczyną. Ten cytat ją trochę dobił, bo chyba wolała by być dla ciebie seksowna. - zaśmiała się teraz Jane.
Widziałam w lustrze, jak loczek znów obraca się do mnie. Przytulił mnie od tyłu, i przyłośył swój nos do mojej szyi.
- Ona już mnie wystarczająco pociąga. - wymruczał.
- Jesteś zboczony. - odrzekłam i wyślizgnęłam się z jego objęć.
Do drzwi zapukał lekarz.
- Oo, widzę że pani już gotowa. Mógłbym państwa prosić do siebie na chwileczkę?
Harry wziął moją walizkę i poszliśmy do jego gabinetu. Jane miała czekać już przed szpitalem.
Wszystko byłoby dobrze, ale zauważyłam że Harry dziwnie się zachowuje. Rozmawiał o czymś po cichu z lekarzem za moimi plecami. Gdy zajęliśmy miejsca w jednym z pomieszczeń nadal wymieniali spojrzenia.
- Więc tak, pani stan polepszył się, ale nadal trzeba uważać. Organizm jest jeszcze bardzo słaby. Miałbym do pani kilka próśb, i przy okazji do pana by pomógł ich dopilnować. - odezwał się zajmując miejsce za biurkiem.
Dziwnie było słuchać jak ktoś zwraca się do ciebie per ,,pani", skoro mam tylko 19 lat.
- Przede wszystkim: płaskie buty, zero obcasów. - powiedział cicho.
- Właśnie z tym walczyłem. - powiedział Harry podnosząc z ziemi moje szpilki.
- Na razie przykro mi, ale nie ma o tym mowy. - odparł wpatrując mi się uważnie.
- A na wybiegi, pokazy, sesje, gale? - mogłam wymieniać jeszcze długo, ale te były według mnie najważniejsze.
- Nie znam się na showbiznesie, ale myślę że galę i sejsę można odbyć w płaskiej podeszwie, a na pokazy....na prawdę, na krótko, i chociaż bez dodatkowego podwyższenia.. - poprosił.
- Zajmę się tym. - powiedział Harry obejmując mnie ramieniem.
- Druga sprawa: pisałem już panu na kartce odpowiednią dietę, ale co najmniej 3 posiłki dziennie. Pełnowartościowe, nie żadne fast foody. - polecił gapiąc się na mój biust.
Wzdrygnęłam się i szybko zasłoniłam dekolt. Stary, okropny facet.
- I następne rzeczy...może trochę krępujące, ale muszę to powiedzieć. Najlepiej niech państwo nie uprawiają seksu przez następne dwa tygodnie, organizm musi wypocząć. - powiedział cicho.
- Nie mamy takich planów. - odparłam chłodno, starając się przebrnąć przez trudny temat. Harry wzdrygnął się na moją odpowiedź, jak by chciał zaprotestować, ale w końcu nic nie odpowiedział.
- I żadna ciąża nie wchodzi w grę przez dłuższy czas. - odpowiedział lekarz.
- Z tym też nie będzie problemu. - odparłam.
Ze strony Harry'ego nie było jakby znaków życia.
- No, to by było na tyle. Gdyby tylko się coś działo, proszę przyjeżdżać. Następną wizytę umawiamy za miesiąc tak? - upewnił się doktor.
- Tak. - potwierdził Harry.
- Aha, jeszcze jedno...może głupio o to pytać, ale moja córka jest zarówno pana jak i pani fanką, i...czy mogli by państwo podpisać? - wskazał kartkę.
Harry...rozumiem, ale ja?!
Zaskoczona podpisałam, a po mnie Harry.
Wyszliśmy przed szpital, gdzie czekała Jane. O dziwo panowała cisza. Do Harry'ego to raczej nie podobne. Odwieźliśmy Jane do domu, i czarny Jeep skierował się w stronę mojego mieszkania.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział cicho Harry zatrzymując się pod moim domem.
Wysiadł i podbiegł do moich drzwi. Podał mi rękę, i pomógł wysiąść z samochodu.
____________________________
Podzieliłam rozdział na dwie części żeby szybciej coś dodać, żeby to nie wyglądało że blog jest nie czynny ;) sorki że taki o niczym, ale zacznie się dziać. Tak jak już pisałam dostęp do internetu mam utrudniony więc do 25 sierpnia rozdziały będą tak co 2-3 dni.
Do następnego ;* @JuliaMalik
czwartek, 15 sierpnia 2013
Hej hej heej ;) + zapowiedź
Jestem na mazurach ale na szczęście mam internet tylko to polega na tym że mam w telefonie bezprzewodowy i mogę go udostępniać 8 urządzeniom. I właśnie udostępniam to w laptopie i mniej więcej to mam, tylko taki zasięg powoduje potwornie szybkie wyczerpywanie się baterii i potrzebuję ładować i laptopa, i komórkę. Niby wszystko dobrze, ale ten nasz domek ma takie gniazdka że raz jest prąd a raz nie ma xd Więc będzie to utrudnione, kiedy będę mogła to będę pisać ale nie będzie to tak regularnie jak jestem w domu, bo Ola jest w Anglii i też nie ma jak za bardzo.
Na razie mała zapowiedź.
Gabrielle wychodzi ze szpitala. Z dnia na dzień na wzajem poznają się lepiej, przekonują się do siebie, a ich miłość rośnie. Harry opiekuje się nią jak tylko może, stara się aby przekonała się co do swojego wyglądu i figury. Jednak ona wciąż nie wierzy w to co on mówi. Zaczynają pojawiać się razem na rozmaitych galach, imprezach razem. W mediach pełno jest już plotek na temat ,,Harrielle". I gdy wszystko zaczyna na nowo się układać, gdy na twarzy Gabrielle co raz częściej gości uśmiech....coś się burzy. Mija miesiąc, a idealny już związek będzie musiał zostać.....przerwany?!
Na razie mała zapowiedź.
Gabrielle wychodzi ze szpitala. Z dnia na dzień na wzajem poznają się lepiej, przekonują się do siebie, a ich miłość rośnie. Harry opiekuje się nią jak tylko może, stara się aby przekonała się co do swojego wyglądu i figury. Jednak ona wciąż nie wierzy w to co on mówi. Zaczynają pojawiać się razem na rozmaitych galach, imprezach razem. W mediach pełno jest już plotek na temat ,,Harrielle". I gdy wszystko zaczyna na nowo się układać, gdy na twarzy Gabrielle co raz częściej gości uśmiech....coś się burzy. Mija miesiąc, a idealny już związek będzie musiał zostać.....przerwany?!
środa, 14 sierpnia 2013
Rozdział V przebudzenie
36 godzin spędzonych w zasadzie bez ruchu w szpitalu nie wróży nic dobrego. Siedziałem i patrzyłem się to w sufit, to na nią. Była blada. Za blada. Biała jak ściana...jak śnieżnobiały sufit w który się gapiłem. Oczy miała zamknięte. Długie rzęsy sporadycznie lekko drgały, jakby Gabby o czymś śniła. Róż z policzków zniknął. Pełne, zazwyczaj różowawe usta były teraz blade i sine. Wychudzone ręce spoczywały wzdłuż jej tułowia. Właściwie to kołdra była wypukła, a nie jej ciało. Jak ja tego nie zauważyłem? Nosiła raczej obcisłe ubrania.... Byłem taki głupi! Żeby tylko się obudziła! Ostatnia szansa od losu...na pewno bym ją wykorzystał. Noc, dzień, i znowu noc. Ostatnia noc nadziei. Ludzie przybiegający tutaj po autografy. Dostrzegalna ludzka natura: troszczenie się tylko o siebie. Co z tego, że siedzę tu załamany, a moja dziewczyna może umrzeć? Przecież autograf mogę zawsze dać, tak? Ludzie są prymitywni. Mam ogromne wsparcie od chłopaków. Siedzieli tu przez cały dzień, ale musieli jechać na koncert. Właśnie. Pierwszy koncert be ze mnie. Nie mówię że sobie nie poradzą, moje solówki wezmą Zayn i Lou, ale jak to się przyjmie w mediach? Poznałem Jane i Alice, przyjaciółki Gabby. Jane siedzi tu przez cały czas, a Alice ma dziecko, i musi wracać czasem do domu. Ale czy towarzystwo gigantycznej fanki, mieszającej uczucia smutku i troski z radością i podekscytowaniem z widzenia mnie może być dobre? Teraz siedzę sam. Przy jednej małej lampce, prawie po ciemku. Szpitalny hałas ucichł, słychać było tylko pojedyncze odgłosy zamykanych drzwi. Czy Gabby była w ciąży? Miała anoreksję? Czy jeszcze coś gorszego?
Właściwie nie wiem którą opcję wybrać. Lekarz mówił, że nie mogą teraz robić USG, ale ciąża może być na 50%. Wiem że to nie duża szansa, ale i tak stres jest. Cieszyłbym się, gdyby to było moje dziecko, ale niestety na to nie ma w ogóle szans.
Moja głowa po raz kolejny opadła bezwładnie.
- Pójdź może na świeże powietrze na chwilę, napij się czegoś, to ci dobrze zrobi. - powiedziała cicho Jane.
- Muszę przy niej siedzieć. - odpowiedziałem uparcie.
- 10 minut cię nie zbawi. - przekonywała.
Głęboko wciągnąłem powietrze.
- Zaraz wracam. - odparłem podrywając się z krzesła.
Poszedłem do bufetu po kawę, i wyszedłem przed szpital. Wieczorne powietrze orzeźwiało trochę umysł.
Jeszcze tydzień temu nie pomyślałbym że może mi tak na kimś zależeć. Za tydzień wyjeżdżam na długo. Kilka koncertów, jeżdżenie po Ameryce, a co wtedy z nią będzie...jeśli przeżyje w ogóle...
Wolnym krokiem wróciłem do szpitala. W korytarzu od sali Gabby zauważyłem sylwetkę Jane.
Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem że ona płacze.
- Co jest? - spytałem przerażony myśląc już o najgorszym.
- Ona...się wybudziła...ale coś jest nie tak.... - powiedziała cicho.
Mój oddech przyśpieszył.
- Nie...nie...nie..nie...nie...nie... - nie chciałem uwierzyć...
Chyba pół godziny później z sali wyszło chyba z 6 lekarzy.
Razem z Jane poderwaliśmy się z krzeseł.
- Co z nią? - spytałem powstrzymując łzy.
Ciężko westchnął .
- Pani może do niej wejść. Ale pana poproszę ze mną. - odrzekł.
- Lepiej z nią? - spytała z nadzieja Jane.
- Nie powiedział bym. - odparł przygnębiony.
Jane's pov
Odeszli. Zbliżyłam się do drzwi, i nie pewnie je otworzyłam. Jaki widok zastanę? Czy w ogóle Gabby wie, że to może być ciąża? Pamiętam jak wiele razy mówiła że nie chce mieć nigdy dzieci...
Powoli weszłam do sali.
- Gabby... - powiedziałam cicho.
Głowę opierała na ramieniu. Nadal była blada jak ściana, i widać że bardzo słaba.
- Jane... - lekko się uśmiechnęła.
- Jak się czujesz? - spytałam głaszcząc delikatnie jej ramię.
- Z trudem...się ruszam, czuję się..źle. - wyjąkała.
- Nawet nie wiesz, jak my to przeżywaliśmy! Dla nas to taka ulga, że się wybudziłaś! - powiedziałam ocierając łzę. Łzę szczęścia. Mam dreszcze na myśl, że mogło by być inaczej...
- My...Nas? Alice tu jest? - spytała słabo.
- Alice była, ale mała zachorowała. Harry. On siedział tu przy tobie przez równe 36 godzin. Nie dawno wyszedł na chwilę na kawę, i tak musiałam go wręcz wywalać z sali. - zaśmiałam się.
Pokochał ją tak mocno, tylko przez tydzień...
- On... - spojrzała się w sufit, jak by mocno się nad czymś zastanawiała.
- Teraz lekarz poprosił go na rozmowę. On Cię kocha. - powiedziałam.
- Jak mógłby mnie pokochać przez tydzień? - stwierdziła krytycznie.
- A masz inne wytłumaczenie, dla czego tu siedział, i nawet koncert odwołał? - zaśmiałam się.
I w tej chwili wszedł do sali Harry. Nie wyglądał najlepiej. Wymięta koszula powiewała na umięśnionym ciele, włosy miał rozczochrane. W oczach było zmęczenie, malujące się na twarzy. Jednak na widok Gabby zaświeciły się. Stanął po drugiej stronie łóżka i delikatnie chwycił jej rękę. Spojrzała się na niego. W jego oczach było widać łzy. Uśmiechał się lekko. Na policzkach wydatne były te jego dwa urocze dołeczki.
- To ja was może zostawię. - powiedziałam wychodząc za drzwi.
Gabrielle's pov
Mimo że byłam słaba, i nie do końca kojarzyłam jeszcze fakty, gdy do sali wszedł Harry ja...poczułam się inaczej. Moje serce zaczęło szybciej bić, a gdy chwycił moją rękę ogarnęły mnie dreszcze.
Gdy Jane wyszła, usiadł na łóżku i delikatnie zaczął całować skórę mojej dłoni.
- Harry....siedziałeś tu...przez cały czas? - szepnęłam nadal z trudem wymawiając choćby jedno słowo.
- Tak. - odpowiedział swoim głębokim, zachrypniętym od płaczu głosem.
- Ale...dla czego? - nie rozumiałam już nic.
- Przecież jesteśmy razem. Kocham Cię. Wiem że to dziwnie brzmi, bo jesteśmy ze sobą tydzień. Ale ja wiem. Wiem, że Cię kocham. - szepnął.
Po policzku spłynęła mi łza. Harry szybko ją otarł i pochylił się nade mną.
- Zarazisz się..nie wiem czym co prawda.. - zaśmiałam się.
- Anoreksją chyba. - powiedział .
Już miał zacząć mnie całować, ale mu przerwałam.
- A..Anoreksją? - spytałam wystraszona.
Zaczął głaskać moje włosy.
- Tak kochanie. Mówiłem Ci to wcześniej. Teraz będziesz musiała jeść co najmniej 3 posiłki dziennie, i twój chłopak tego dopilnuje. - powiedział łagodnie.
- 3?! To za dużo....będę gruba! Nadal jestem, a co potem? - spytałam zrozpaczona.
- Przestaniesz wreszcie tak mówić? Jesteś potwornie chuda. Ja już się tobą zajmę. - powiedział muskając delikatnie moje usta.
- Harry, ktoś zobaczy... - odparłam słabo.
- Nic mnie to nie obchodzi. Dla mnie jesteś najpiękniejsza . - szepnął.
Nikt mi tak nigdy nie mówił, nikt nigdy się o mnie nie troszczył. Nienawidziłam go kiedyś....moje oczy były wtedy zaślepione opiniami Anty-fanów...
- Nad czym ty tak myślisz? - zaśmiał się.
- Bo nadal nie mogę pojąć, dla czego nagle spotkało mnie takie szczęście. Z dnia na dzień...- powiedziałam cicho.
- Przez całe życie miałaś pod górkę. Pora żebyś była szczęśliwa. - odrzekł.
Uśmiechnęłam się.
- Możesz coś dla mnie zrobić? - spytałam.
- Dla ciebie wszystko księżniczko. - odpowiedział.
- Jesteś pewnie zmęczony...idź do domu... - szepnęłam.
- Nie zostawię cię. - wymruczał.
- Ja sobie poradzę, a przecież ty musisz się porządnie wyspać. - nalegałam.
- Wolę spać z tobą. - uśmiechnął się zawadiacko.
- Harry...widzę że ledwo trzymasz się na nogach. - powiedziałam.
- Niee... - z jego ust wydarło się głebokie ziewnięcie, którego mimo starań nie powstrzymał.
Zaśmiałam się.
- Idź, kocham cie.
- Wracam rano. Jesteś moja. - cmoknął mnie w usta. Stanął jeszcze w drzwiach.
Boże, jaki on był przystojny!
Uśmiechnął się, pomachał jeszcze ręką na pożegnanie i wyszedł.
Właściwie nie wiem którą opcję wybrać. Lekarz mówił, że nie mogą teraz robić USG, ale ciąża może być na 50%. Wiem że to nie duża szansa, ale i tak stres jest. Cieszyłbym się, gdyby to było moje dziecko, ale niestety na to nie ma w ogóle szans.
Moja głowa po raz kolejny opadła bezwładnie.
- Pójdź może na świeże powietrze na chwilę, napij się czegoś, to ci dobrze zrobi. - powiedziała cicho Jane.
- Muszę przy niej siedzieć. - odpowiedziałem uparcie.
- 10 minut cię nie zbawi. - przekonywała.
Głęboko wciągnąłem powietrze.
- Zaraz wracam. - odparłem podrywając się z krzesła.
Poszedłem do bufetu po kawę, i wyszedłem przed szpital. Wieczorne powietrze orzeźwiało trochę umysł.
Jeszcze tydzień temu nie pomyślałbym że może mi tak na kimś zależeć. Za tydzień wyjeżdżam na długo. Kilka koncertów, jeżdżenie po Ameryce, a co wtedy z nią będzie...jeśli przeżyje w ogóle...
Wolnym krokiem wróciłem do szpitala. W korytarzu od sali Gabby zauważyłem sylwetkę Jane.
Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem że ona płacze.
- Co jest? - spytałem przerażony myśląc już o najgorszym.
- Ona...się wybudziła...ale coś jest nie tak.... - powiedziała cicho.
Mój oddech przyśpieszył.
- Nie...nie...nie..nie...nie...nie... - nie chciałem uwierzyć...
Chyba pół godziny później z sali wyszło chyba z 6 lekarzy.
Razem z Jane poderwaliśmy się z krzeseł.
- Co z nią? - spytałem powstrzymując łzy.
Ciężko westchnął .
- Pani może do niej wejść. Ale pana poproszę ze mną. - odrzekł.
- Lepiej z nią? - spytała z nadzieja Jane.
- Nie powiedział bym. - odparł przygnębiony.
Jane's pov
Odeszli. Zbliżyłam się do drzwi, i nie pewnie je otworzyłam. Jaki widok zastanę? Czy w ogóle Gabby wie, że to może być ciąża? Pamiętam jak wiele razy mówiła że nie chce mieć nigdy dzieci...
Powoli weszłam do sali.
- Gabby... - powiedziałam cicho.
Głowę opierała na ramieniu. Nadal była blada jak ściana, i widać że bardzo słaba.
- Jane... - lekko się uśmiechnęła.
- Jak się czujesz? - spytałam głaszcząc delikatnie jej ramię.
- Z trudem...się ruszam, czuję się..źle. - wyjąkała.
- Nawet nie wiesz, jak my to przeżywaliśmy! Dla nas to taka ulga, że się wybudziłaś! - powiedziałam ocierając łzę. Łzę szczęścia. Mam dreszcze na myśl, że mogło by być inaczej...
- My...Nas? Alice tu jest? - spytała słabo.
- Alice była, ale mała zachorowała. Harry. On siedział tu przy tobie przez równe 36 godzin. Nie dawno wyszedł na chwilę na kawę, i tak musiałam go wręcz wywalać z sali. - zaśmiałam się.
Pokochał ją tak mocno, tylko przez tydzień...
- On... - spojrzała się w sufit, jak by mocno się nad czymś zastanawiała.
- Teraz lekarz poprosił go na rozmowę. On Cię kocha. - powiedziałam.
- Jak mógłby mnie pokochać przez tydzień? - stwierdziła krytycznie.
- A masz inne wytłumaczenie, dla czego tu siedział, i nawet koncert odwołał? - zaśmiałam się.
I w tej chwili wszedł do sali Harry. Nie wyglądał najlepiej. Wymięta koszula powiewała na umięśnionym ciele, włosy miał rozczochrane. W oczach było zmęczenie, malujące się na twarzy. Jednak na widok Gabby zaświeciły się. Stanął po drugiej stronie łóżka i delikatnie chwycił jej rękę. Spojrzała się na niego. W jego oczach było widać łzy. Uśmiechał się lekko. Na policzkach wydatne były te jego dwa urocze dołeczki.
- To ja was może zostawię. - powiedziałam wychodząc za drzwi.
Gabrielle's pov
Mimo że byłam słaba, i nie do końca kojarzyłam jeszcze fakty, gdy do sali wszedł Harry ja...poczułam się inaczej. Moje serce zaczęło szybciej bić, a gdy chwycił moją rękę ogarnęły mnie dreszcze.
Gdy Jane wyszła, usiadł na łóżku i delikatnie zaczął całować skórę mojej dłoni.
- Harry....siedziałeś tu...przez cały czas? - szepnęłam nadal z trudem wymawiając choćby jedno słowo.
- Tak. - odpowiedział swoim głębokim, zachrypniętym od płaczu głosem.
- Ale...dla czego? - nie rozumiałam już nic.
- Przecież jesteśmy razem. Kocham Cię. Wiem że to dziwnie brzmi, bo jesteśmy ze sobą tydzień. Ale ja wiem. Wiem, że Cię kocham. - szepnął.
Po policzku spłynęła mi łza. Harry szybko ją otarł i pochylił się nade mną.
- Zarazisz się..nie wiem czym co prawda.. - zaśmiałam się.
- Anoreksją chyba. - powiedział .
Już miał zacząć mnie całować, ale mu przerwałam.
- A..Anoreksją? - spytałam wystraszona.
Zaczął głaskać moje włosy.
- Tak kochanie. Mówiłem Ci to wcześniej. Teraz będziesz musiała jeść co najmniej 3 posiłki dziennie, i twój chłopak tego dopilnuje. - powiedział łagodnie.
- 3?! To za dużo....będę gruba! Nadal jestem, a co potem? - spytałam zrozpaczona.
- Przestaniesz wreszcie tak mówić? Jesteś potwornie chuda. Ja już się tobą zajmę. - powiedział muskając delikatnie moje usta.
- Harry, ktoś zobaczy... - odparłam słabo.
- Nic mnie to nie obchodzi. Dla mnie jesteś najpiękniejsza . - szepnął.
Nikt mi tak nigdy nie mówił, nikt nigdy się o mnie nie troszczył. Nienawidziłam go kiedyś....moje oczy były wtedy zaślepione opiniami Anty-fanów...
- Nad czym ty tak myślisz? - zaśmiał się.
- Bo nadal nie mogę pojąć, dla czego nagle spotkało mnie takie szczęście. Z dnia na dzień...- powiedziałam cicho.
- Przez całe życie miałaś pod górkę. Pora żebyś była szczęśliwa. - odrzekł.
Uśmiechnęłam się.
- Możesz coś dla mnie zrobić? - spytałam.
- Dla ciebie wszystko księżniczko. - odpowiedział.
- Jesteś pewnie zmęczony...idź do domu... - szepnęłam.
- Nie zostawię cię. - wymruczał.
- Ja sobie poradzę, a przecież ty musisz się porządnie wyspać. - nalegałam.
- Wolę spać z tobą. - uśmiechnął się zawadiacko.
- Harry...widzę że ledwo trzymasz się na nogach. - powiedziałam.
- Niee... - z jego ust wydarło się głebokie ziewnięcie, którego mimo starań nie powstrzymał.
Zaśmiałam się.
- Idź, kocham cie.
- Wracam rano. Jesteś moja. - cmoknął mnie w usta. Stanął jeszcze w drzwiach.
Boże, jaki on był przystojny!
Uśmiechnął się, pomachał jeszcze ręką na pożegnanie i wyszedł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)