środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział IX ,,Sny się spełniają" 18 +

UWAGA!
ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE PRZEZNACZONE DLA CZYTELNIKÓW POWYŻEJ 18 ROKU ŻYCIA*
* chyba że masz tak zrytą banię że i tak wszystko o tym już wiesz, i przeczytałaś milion takich opowiadań, czytaj, co ci szkodzi? xd
________________________________________________________
Godzinę później pojechałam do agencji. Siedziałam tam chyba do 18.00. Ustalali makijaż, ciuchy, kolejki, fryzurę, salę. Same nudy, a ja jak zwykle byłam tylko laleczką.
Zmęczona jechałam właśnie autobusem na koniec Londynu. Na dworze  było już ciemno, w te okolice nikt już nie jeździł zwłaszcza o tej porze, więc byłam sama w pojeździe. 14 dni. Tyle zostało, a potem? Spotykanie się po kryjomu nie ma sensu, wszędzie latają paparazzi albo fani Harry'ego. Na prawdę nie wiem, co wtedy będzie.
Wysiadłam na przystanku, widziałam już w oddali mój dom. W oknach paliły się światła - znak, że Harry już wrócił.
Przed drzwiami zrobiłam coś, czego się nie spodziewałam. Wyciągnęłam z torebki puder, tusz do rzęs i lusterko. Poprawiłam makijaż....dla niego??
Odchrząknęłam, poprawiłam ubranie i lekko nacisnęłam klamkę. Na dworze było zimno, w końcu to już jesień, więc gdy weszłam do przedpokoju ogarnęło mnie przyjemne ciepło. Z kuchni słychać było włączone radio i śpiewanie Harry'ego.
Zdjęłam buty i kurtkę, i po cichu weszłam do kuchni. Nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu.
Harry stał do mnie tyłem, miał na sobie czarne rurki a jego tors zasłaniał za mały, różowy fartuch kuchenny. Loczki miał rozczochrane i w kompletnym nie ładzie. Śpiewał na cały głos i tańczył po kuchni przy okazji coś gotując.
Odwrócił się nagle, i się uśmiechnął.
- W ogóle nie słyszałem jak weszłaś. - powiedział cmokając mnie w czoło.
- Nie dziwię się, taki hałas. - roześmiałam się. - jestem tak zmęczona, że pójdę zaraz spać w ubraniach.
- Noo....a ja ci tutaj kolację robię...prześpij się na kanapie, to ci doda sił, a ja cię obudzę. - powiedział.
- No dobrze...ale wiesz że ja nie lubię jeść? - westchnęłam.
- Ale...ale zjesz, i koniec. - uśmiechnął się. Opłukał szybko ręce i pobiegł do salonu. Rozłożył mi poduszki i przygotował koc.
 Ja w tym czasie poszłam do łazienki i przebrałam się w luźny, za duży T-Shirt.
Szybko wskoczyłam pod koc. Nie zwracając uwagi na nic zasnęłam potwornie zmęczona. Po kilku godzinach chodzenia w tą i z powrotem po wybiegu, przymierzania tysięcy strojów...nie miałam siły o niczym nawet myśleć.
*************************SEN*************************
Zerwałam kartkę z kalendarza. 21 września, 2015 rok... Jestem radosna, podekscytowana. 
Dziś była moja i Harry'ego druga rocznica związku. Właśnie sam lokaty wszedł do kuchni.
- Gabby, wiesz co dziś jest? - uśmiechnął się szeroko.
- Hmm,...co nie co wiem, ale wytłumacz mi. - zaśmiałam się. Uklęknął i chwycił mnie za ręce.
-Dwa lata temu, w 2013 roku w ten dzień zgodziłaś się ze mną wytrzymywać. -  uśmiechnął się jeszcze szerzej. - dzięki tobie w ogóle tu jeszcze jestem. Rozumiałaś mnie zawsze, poświęcałaś się dla mnie. Kocham cię, tak mocno że nie wiem, jakiego słowa użyć by wyszło tak jak należy. Dziękuję ci za to że zawsze przy mnie byłaś. I dziękuję ci za najważniejsze: za Katty. Przepraszam cię za ten cały ból, który ci wyrządziłem, przepraszam za to co musiałaś wytrzymywać. Proszę tylko, żeby wszystko było tak jak teraz. I...jeszcze jedno. Nie musimy się z tym śpieszyć, ale czy...zostaniesz panią Styles? - spytał cicho a mnie zatkało.
Z oczu poleciały mi łzy.
- T..tak...- wydusiłam.
Założył mi na palec najpiękniejszy pierścionek, jaki w życiu widziałam.
Po chwili usłyszałam płacz dziecka. Harry się uśmiechnął. Razem poszliśmy na górę. Jedne z drzwi prowadziły do różowego pokoiku. Na ścianach widoczne były dziecięce obrazki. Stały małe, śnieżno białe mebelki, na których siedziały uśmiechnięte pluszaki. Przez okno świeciło słońce, a w całym pokoju pachniało kwiatami. Na jasnych panelach leżał puszysty, biały dywan, a po środku niego stało małe, białe łóżeczko z różowawym baldachimem. W nim leżał noworodek, mógł mieć najwięcej 2 miesiące. Ubrany był w czyściutkie, kolorowe śpiochy, przykryty puszystą, pachnącą kołderką. Gdy tylko Harry przybliżył się do posłanka dziecko przestało płakać. Otworzyło szerzej oczka. Widać już było wyraźną, zieloną barwę tęczówek. Różowawe usta kształtowały się w niewyraźnym uśmiechu. Włoski były ciemno brązowe, i mocno kręcone.
- Katty.. - wyszeptał loczek i podniósł ją z łóżeczka. Widać było, jak bardzo świecą mu się ze szczęścia oczy. Oparłam się o ścianę. To był cudowny widok. Wysoki, umięśniony chłopak, ubrany w czarne rurki i niedopiętą szarą koszulę, trzymający małego bobasa w kolorowym ubranku. Już byli do siebie podobni. Ta sama barwa oczu, te same dołeczki przy nawet najmniejszym uśmiechu...
********************KONIEC SNU***********************************
- Kotku.... - usłyszałam łagodny głos. To był loczek. Delikatnie głaskał moją rękę. Ten sen....był....
Otworzyłam oczy.
- Nareszcie się obudziłaś. - uśmiechnął się.
Usiadłam na kanapie, wciąż nie mogąc otrząsnąć się po śnie.
- Wyspałaś się? - spytał z troską.
- Jako  tako. - uśmiechnęłam się.
- Zapraszam na kolację księżniczko. - wymruczał.
Podał mi rękę, i delikatnie pomógł mi wstać. Spojrzał się łakomym wzrokiem na moje ledwo zasłonięte krocze. Widząc to szybko naciągnęłam koszulkę jak najbardziej się da i lekko uderzyłam go w ramię.
- Przepraszam. - wydukał.
Szybko podeszłam do stołu w kuchni i usiadłam.
Stół był już nakryty, a w wazonie był bukiet czerwonych róż.
- Masz jakąś okazję że takie...wyjątkowe? - uśmiechnęłam się.
- Ty jesteś wyjątkowa, to mi wystarczy.
Powoli zaczęłam jeść. Harry siedział na przeciwko i mocno się we mnie wpatrywał.
- Zawieść cię jutro? - spytał.
- Chce ci się wcześnie tak wcześnie wstawać? Ja tam muszę być przed 8.00! - uśmiechnęłam się.
- Dla ciebie wszystko. - odrzekł cicho.
Głos miał jakiś dziwny, jeszcze bardziej ochrypły.
- Wszystko dobrze? - spytałam przełykając kolejny kęs kanapki.
- A czemu ma nie być? - roześmiał się. Widziałam jednak, że to jest bardzo sztuczne.
- Jesteś jakiś dziwny. Coś się stało? - spytałam znowu.
- Myślę nad moim snem.  - wychrypiał.
To było dziwneee....ja jeszcze nie śpię?
- Tak...to...go opowiedz. - poprosiłam.
- Śniło mi się że jest nasza druga rocznica. - przerwał na chwilę.
Śniło nam się to samo? Ja już zaczynam się bać.W dodatku wolałabym żeby ten sen nie był proroczy. Dziecko? Nie ma mowy.
- I że właśnie ci się oświadczam...i ty powiedziałaś tak. A potem idziemy do pokoju w którym śpi noworodek...i ja biorę go na ręce...a ty stoisz i się uśmiechasz. - powiedział uważnie czekając mojej reakcji.
Wyprostowałam się na krześle.
- Czyli...to chyba wbrew pozorom ....dobry sen dla ciebie...czemu się nad nim zastanawiasz? - odchrząknęłam.
- Bo wcześniej jak ci się oświadczałem przepraszałem cię za to co musiałaś przeze mnie cierpieć. I właśnie zrozumiałem, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. I że przenigdy bym cię nie skrzywdził... - wyszeptał.
- Wiem. - odparłam równie cicho.
Wstał i podszedł do mnie od tyłu. Pochylił się i zaczął całować moją szyję.
- Pozwól mi mieć trochę więcej ciebie. Oddaj mi się. - wychrypiał.
Przełknęłam jedzenie.
- Harry ja... - bałam się, po prostu się bałam.
- Zaufaj mi. Ja to zrobię z miłością. - wyszeptał.
Znów delikatnie całował moją szyję. Nie wiedziałam co robić. Nie chodzi o to, że bałam się pierwszego razu. Robiłam to kilka razy....i bardzo źle to wspominam.
- Będę delikatny. - wymruczał mi do ucha. Delikatnie pieścił moją szyję, zjeżdżał niżej do piersi. Widząc że nie protestuję, wziął mnie na ręce, i nie przerywając pocałunków zaniósł do sypialni.
Położył delikatnie mnie na łóżku. Sam stanął nade mną na czworaka i zaczęliśmy się całować. Składał pocałunki na mojej szyi, w końcu coraz niżej, i dotarł do piersi. Przez bluzkę i stanik zaczął je masować. Jęknęłam cicho. Podniósł się i zdjął swoją koszulkę. Teraz to ja zaczęłam jeździć rękami po jego plecach i torsie. Patrzyłam na jego wszystkie tatuaże, podczas gdy on mnie całował. Nagle poczułam jak lekko zasysa moją skórę na szyi. Odepchnęłam go szybko. Malinka!
- Harry...jak ja to zakryję jutro?! - spytałam przeglądając się w lustrze obok łóżka. Wstałam.
- Przepraszam. Jesteś za bardzo pociągająca. - wymruczał. Przytulił mnie od tyłu i masował moje piersi.  Ściągnął moją bluzkę. Odwrócił mnie do siebie.
- Piękny widok. będzie jeszcze ładniejszy, gdy co nieco zdejmiemy. - mówiąc to bez przeszkód rozpiął mi stanik. Odruchowo zasłoniłam się rękami, ale w porę mi je przytrzymał.
- Nie zasłaniaj mi widoku. - wyszeptał.


Językiem zaczął jeździć dookoła moich piersi. Lizał sutki i doprowadzał mnie do szaleństwa.
Znów położył mnie na łóżko i kontynuował działanie. Zacisnęłam oczy i zaczęłam jęczeć. Przez chwilę zobaczyłam, że Harry jest bardzo zadowolony z mojej reakcji.
Nie chciałam być gorsza. Chciałam zrobić coś dla niego.
Wiedział już o co mi chodzi, ściągnął spodnie i znowu usiadł na łóżko. Tym razem ja byłam na górze. Rękami jeździłam po jego umięśnionym torsie. Wreszcie dotknęłam paska od bokserek, i z potwornym łomotaniem serca wolno zaczęłam je z ciągać. Jego erekcja była już bardzo wyraźna. Delikatnie jeździłam po nim dłonią, od góry do jego podstawy. Harry miał zamknięte oczy. Gdy wzięłam jego penisa do ust, usłyszałam głośne jęki. Powoli jeździłam po nim językiem. Loczek wplótł ręce w moje włosy, i mocno je czochrał.
- Gabby...jesteś....cudowna... - wydyszał Harry.
 Po chwili przestałam ruchów. Hazz otrząsnął się. Przewrócił mnie do pozycji leżącej. Rozszerzył mi nogi, delikatnie zsunął mi majtki i rzucił je w kąt pomieszczenia. Doprowadzał mnie do obłędu językiem jeżdżąc po mojej kobiecości. Potem podniósł się, ze spodni leżących na podłodze wyjął srebrne opakowanie. Otworzył je i usiadł na łóżku. Założył prezerwatywę, i wrócił do mnie.
- Mogę? - spytał jeszcze raz. Podparł się na rękach rozłożonych między moimi ramionami. Uklęknął między moimi nogami.
Kiwnęłam głową.  Loczek lekko pchnął biodrami. Poczułam jak wsuwa swojego członka co raz głębiej.
Powoli  wkładał go i wyciągał, i robił to co raz szybciej.
Harry jęczał głośno, a ja ciągle powtarzałam jego imię. Tempo było jeszcze szybsze. Nie wiedząc co zrobić wbiłam paznokcie w jego plecy.
Na moim ciele było już pełno kropelek potu. To było nieziemskie. Harry krzyczał już na cały głos. Zacisnęłam oczy. Oddychałam już potwornie szybko. Moje plecy wygięły się w łuk.
Harry gwałtownie wypuścił powietrze. Poczułam jak gorący płyn wlewa się do prezerwatywy.
Loczek nie wychodząc ze mnie położył się na moim ciele. Czułam jak jego klatka opada i unosi się w szybkim tempie. Musnął moje usta.
- Byłaś cudowna. - wydyszał.
_________________________________________
Boże przebacz za to co napisałam xd Ale muszę was trochę podtrzymywać, zboczuchy wy moje <3
Mogę o coś was prosić? https://www.facebook.com/pages/One-Direction-5-Bog%C3%B3w/306402516149283 lajkujcie i komentujcie na tej str. Podpisuję się jako /Adminka Misialik.



 

1 komentarz:

  1. Świetny blog i świetny rozdział.

    Zapraszam do siebie - http://szukaj-sercem-1d.blogspot.com/

    Pozdrawiam i z niecierpliwością wyczekuję następnego rozdziału, Vee. <3

    OdpowiedzUsuń