Obudził mnie budzik. Spojrzałam na zegarek. 5.30?! Chyba jakieś żarty, na pewno się zepsuł. Właśnie z przyjemnością zamknęłam oczy, i miałam zamiar znów powrócić do krainy snów...ale sobie przypomniałam. Zerwałam się z łóżka, i zauważyłam że wciąż jestem naga. W panice chwyciłam ręcznik wiszący na krześle, i owinęłam się nim. Dzisiaj pokaz! Mark Twinson chce mnie widzieć jako modelkę główną na wybiegu! W panice straciłam głowę. Spojrzałam na Harry'ego, który również był nagi. Zrzucając kołdrę z siebie, odkryłam też jego, i teraz jego męskość była widoczna. Przejechałam rękami po twarzy, i głęboko wypuściłam powietrze. Przypomniałam sobie tą noc. To niezwykłe uczucie, kiedy on był przy mnie.
Mój pierwszy raz miałam mając 16 lat. Tak, wiem że za wcześnie. Ale pochodząc z domu dziecka łatwo zboczyć na niezbyt dobre ścieżki. Pierwszy raz był ze starym facetem. Tak, byłam dziwką, prostytutką. Nikt po za Jane i Alice o tym nie wie.
Kolejne razy były również z ,,klientami", a ostatni raz to był...gwałt.
Po raz pierwszy robiłam to z miłością, bez obrzydzenia. Wiedziałam że go kocham, wiem że mogę mu zaufać, wiem że mogę się przed nim rozebrać bez wstydu. Nie żałuję tego. Po raz pierwszy ktoś był dla mnie tak delikatny...gdy robił szybsze ruchy, najpierw się mnie pytał, obserwował czy chociaż w najmniejszym stopniu mnie to nie boli. Nie byłam w ogóle obrzydzona. Wiem, że jestem z właściwą osobą.
Poszłam do łazienki, i wzięłam porządną kąpiel. Zawinęłam z powrotem ręcznik i stanęłam przed lustrem.
Zaczęłam nakładać makijaż, i do łazienki wszedł Harry : cały goły.
- Tak wcześnie wstałeś? - zaśmiałam się.
- Mówiłem że cię zawiozę, i muszę zrobić ci śniadanie. - uśmiechnął się. Przetarł oczy i odgarnął rozczochrane loki do góry.
- Nie jestem dzieckiem, dam sobie radę. - odwzajemniłam uśmiech w lustrze.
- Dasz sobie radę tak, ze nic nie zjesz. Opuścisz jeden posiłek i już wróci ci choroba. I tak...ta noc... - zaśmiał się. - też jeszcze raczej nie miała być, ale nie mogłem się powstrzymać. Jesteś potwornie pociągająca. - wyszeptał.
Uśmiechnęłam się.
- Puder! Gdzie jest mój puder! - krzyknęłam i w panice zaczęłam przeszukiwać wszystkie możliwe miejsca.
- Po co Ci puder? Moim zdaniem bez makijażu jesteś o wiele ładniejsza! - zaprotestował Harry.
W końcu znalazłam, na dnie mojej kosmetyczki. Wróciłam do lustra, a loczek nadal stał za mną.
W chwili gdy nie trzymałam ręcznika, odwinął go i z zadowoleniem na mnie spojrzał.
- To już nie będzie potrzebne. - stwierdził.
- Będzie potrzebne! - zaprotestowałam zasłaniając ręką piersi.
- I tak widziałem cię nago. - uśmiechnął się.
- Ale to nie znaczy że teraz musisz kochanie. - powiedziałam i wyrwałam mu ręcznik. Owinęłam się nim i z powrotem wzięłam się do nakładania mascary.
- Mogę być na tym pokazie? - spytał nagle.
- Oczywiście, ale....po co? - roześmiałam się.
- Nigdy cię jeszcze nie widziałem na wybiegu. - wymruczał.
- Nic specjalnego. - zaśmiałam się znowu.
- Modelki nie mogą wyrażać żadnych uczuć na pokazie, tylko iść i w ogóle jakby nic nie czuły. Wiem bo moja siostra się tym zajmuje. I właśnie dla tego chcę tam iść. Zobaczę jak bardzo jesteś w tym dobra, gdy będę cię rozśmieszał. - powiedział jakby złośliwym głosem.
Pokręciłam głową.
- Ubierz się. - poleciłam.
I nagle zadzwonił mój telefon. Harry poszedł do sypialni, i wkrótce znów był w łazience, tym razem z telefonem w dłoni.
- Kto to Pani Benia? - spytał patrząc na wyświetlacz.
Przestałam się malować.
- Pani Benia dzwoni?! - krzyknęłam i podbiegłam odbierając od niego telefon. - To moja opiekunka z domu dziecka. - wyjaśniłam krótko Harry'emu i odebrałam.
- Halo? - spytałam do słuchawki. W lustrze wciąż widziałam kręcącego się po łazience Harry'ego. Nie mogłam przestać patrzeć się na jego męskość.
- Gabby, przepraszam, nie przeszkadzam? - spytała kobieta.
- Wie pani, że nigdy nie przeszkadza. - uśmiechnęłam się sama do siebie. Pani Benia była jedyną osobą, która poświęcała mi trochę uwagi.
- Wolałam się upewnić, słyszałam ze masz dzisiaj jakiś ważny pokaz. - powiedziała.
- Taak, ale jeszcze mam czas. O co chodzi? - spytałam.
- Przyszedł do nas list, jest zaadresowany na ciebie, od Caroline Minay. - zrobiła przerwę.
- Od....Mamy?! - nie wiedziałam jak zareagować.
- Sama się dziwię. List na ciebie czeka. - powiedziała kobieta.
- Hmmm....nie wiem, czy dam radę dzisiaj przyjechać, za chwilę muszę jechać do agencji, pokaz mam o 18.00 i potrwa dość długo...jutro mogłabym przyjechać? - spytałam patrząc się na odbicie nagiego Harry'ego.
- Przyjeżdżaj kiedy chcesz. Tęsknię za tobą. - zaśmiała się. - Jak ci się układa?
- Mi...dobrze, co raz lepiej. - odpowiedziałam.
- Słyszałam że się z kimś spotykasz. - znów się roześmiała. - Harry Styles. Wszystkie dziewczynki z domu się w nim podkochują. Ma na prawdę świetny głos.
Harry drgnął na dźwięk swojego nazwiska.
- Jeśli uda mi się go namówić, może jutro przyjedzie ze mną, miałyby trochę radości. - uśmiechnęłam się do siebie.
- Byłoby cudownie. Nie przeszkadzam. Do zobaczenia. - pożegnała się i rozłączyła.
- Co jest kochanie? - spytał Harry przytulając mnie od tyłu. czułam jak jego ,,przyjaciel" napiera na mój tyłek.
- Pojedziesz jutro ze mną do Domu Dziecka? Przyszedł list od mojej matki. - poprosiłam.
- Oczywiście. A po co moje nazwisko padło? - zainteresował się.
- Masz tam małe fanki. Wiesz że im jest ciężko, więc pomyślałam ze mógłbyś rozdać parę autografów. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma problemu. Umalowałaś się już? - spytał.
- Tak, Styles. Teraz wyjdź bo chcę się ubrać. - poleciłam.
- Widziałem cię już nago. - zrobił smutną minkę.
Westchnęłam. W sumie było mi już wszystko obojętne.
Mając jeszcze ręcznik założyłam szybko majtki. Widziałam łakomy wzrok Harry'ego w lustrze. Oparł się o ścianę. Zsunęłam szybko ręcznik, i miałam już zakładać stanik, ale Harry przytrzymał mnie za nadgarstki.
Nosem jeździł po moich piersiach i lekko je lizał.
Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu.
- Ha...Harry przestań... - wydusiłam.
- Dobrze, ale dzisiaj w nocy będę mógł zrobić z tobą co chcę. - uśmiechnął się.
- Dziwnie to brzmi.- powiedziałam i szybko założyłam stanik.
Ubrałam się do końca, a Harry zrobił mi śniadanie. Właśnie je jadłam a on ubierał się w łazience.
Wszedł do kuchni.
- Przyjadę na pokaz, ale mamy jeszcze z chłopakami sesję. - powiedział.
Przygryzłam wargę. Był ubrany w prześwitującą koszulę, rozpiętą do połowy, na to marynarkę, i czarne rurki podkreślające jego nogi. Loczki miał już zaczesane do tyłu, a na nogach swoje wytarte, brązowe buty. Gapiłam się na niego, i nie mogłam oderwać wzroku.
- Co jest? - zaśmiał się.
- Nawet nie wiesz, jaki jesteś przystojny. - szepnęłam.
Uśmiechnął się. Nagle zadzwonił sygnał jego komórki leżącej na blacie. Obok leżał też portfel, który sięgnął wraz z telefonem.
- Halo? - spytał i wyszedł z kuchni. Nie zauważył, że upuścił kilka rzeczy.
Zaśmiałam się z mojego niezdary i schyliłam się po przedmioty. Jednak radość z mojej twarzy zniknęła.
W rękach miałam kartkę. Dla czego szczęście zniknęło? Nagłówek i pierwsze zdanie od razu rzuciły mi się w oczy.
Kochany Harry!
Ostatni raz był niezapomniany. Nie rozumiem dla czego nie odbierasz moich telefonów, ale to pewnie przez pracę, i przez tą całą Gabby. Dla tego piszę do Ciebie list. Wiem że starodawnie, ale postanowiłam wprowadzić trochę odmiany do naszego związku. Nie rozumiem, już trochę z nią jesteś, nie możesz teraz zerwać? Jestem szczęściarą, że ciebie mam. Jesteś nieziemski w łóżku. Jeszcze tak nieprzyzwoicie przystojny! To jest aż straszne, co ty ze mną robisz!
Rozumiem, musisz udawać że z nią jesteś, ale nie chciałbyś czasem opuścić pustej modeleczki na jedną noc? Nie chcesz przerwać starania się z pieprzonymi śniadankami, obiadkami?
Z nią nawet się nie zerżniesz, a znam cię od dawna, i wiem jaki jesteś. Wiem przecież kim byłeś przed sławą, nie?
Nie pokoi mnie coś. Dla czego wszystko psujesz? Nie pamiętasz tych upojnych nocy, mówiłeś do mnie ,,księżniczko", i całkowicie ci się oddawałam? Było cudownie. Nadal Cię kocham, i wiem że ty kochasz mnie, a potwierdziłeś to wczorajszym wieczorem.
Kocham Cię
Taylor <3
Zszokowana położyłam list na stół. W rękach miałam jeszcze 4 zdjęcia. Na każdym z nich był Harry (w samych bokserkach) i Taylor. Tak, ta Taylor Swift w samym staniku, zakryta można by powiedzieć Harry'm. Je również odłożyłam obok listu.
Zrobiło mi się niedobrze. Przeleciał mnie ot, tak, a zaraz przed pieprzył się z Taylor. Wykorzystał czas kiedy mnie nie było. Wiedziałam że to sen. To wszystko było by zbyt piękne: przystojny chłopak kochający mnie bez granic...
O wilku mowa. Wszedł do kuchni. Wzięłam z powrotem do ręki zdjęcia i kartkę.
- Przepraszam, księżniczko ale musiałem odebrać. - uśmiechnął się słodko.
- Nie mów tak na mnie. - odparłam chłodno. Zauważył co trzymam w ręce i przyklęknął.
Chwila ciszy. Zdjęcia wypadły mi z ręki, a z oczu poleciały łzy.
- Gabby...kotku...to nie tak....ja... - szepnął jąkając się.
- Wszystko wiem, Taylor doskonale mi wyjaśniła. - odparłam z goryczą. - i teraz też wiem, że nigdy nie brałeś mnie na serio. Co ja sobie myślałam? - rozpłakałam się na dobre i wybiegłam z domu. To nic, że makijaż mi się rozmaże. Alice go poprawi. W dupie miałam teraz cały świat. Nigdy nikt mnie tak nie upokorzył i nie skrzywdził. Wsiadłam szybko do swojego samochodu i pojechałam....nawet sama nie wiem gdzie....
Ołłłł... Harry, Harry, Harry... Boski rozdział!♥
OdpowiedzUsuń