@JuliaMalik
_______________________________________
To sen. Zdecydowanie sen. Jakie ja miałam życie? Beznadziejne. Teraz wiem już ile straciłam. Ale czy można być aż tak szczęśliwym jak ja?
Leżałam z zamkniętymi oczami, i myślałam nad sobą. W krótkiej koszulce służącej mi za piżamę leżałam w łóżku wtulona w chłopaka w samych bokserkach. To już był sen, że nareszcie ktoś mnie kochał. Ale kim jeszcze był ten chłopak?
Harry Styles. Ile ŁADNIEJSZYCH dziewczyn ode mnie dałoby wszystko za jeden jego dotyk? Ile dziewczyn wrzeszczy na jego widok? Gdy jestem przy nim mam potworne motylki w brzuchu. On jest aniołem. Wygląda jak anioł. Nie można powiedzieć, że jest po prostu przystojny. On jest niezwykły. W moich uszach nadal brzmiały jego słowa z wczorajszego wieczoru: ,,Nie jesteś niczyja. Jesteś moja".
Wysoki, szczupły i umięśniony chłopak, który pojawił się nagle w moim życiu zmienił je w przeciągu 2 tygodni diametralnie.
Jego klatka unosiła się miarowo. Spał. Jedną ręką mocno mnie obejmował, a drugą miał wplecioną w moje włosy. W pewnym sensie nie mogłam się ruszyć, ale czułam się cudownie i nawet nie chciałam.
Chciałabym, żeby było tak już zawsze. Ale wątpię. Słyszałam o Harry'm już wcześniej różne rzeczy.
Był zboczony. Zgadza się. Szalony, roześmiany. Oj tak. I przede wszystkim wyznania jego byłych, jak dobrze im się z nim spało. No właśnie. Harry uwielbiał to robić, a ja po tym wszystkim nie byłam do tego zdolna.
Poczułam, że jego palce zaczęły delikatnie głaskać mnie po głowie. Obudził się. Najlepiej będzie udawać że śpię, byłam po prostu ciekawa co będzie robić.
Jedną ręką nadal bawił się moimi włosami, a drugą jeździł po moich plecach. Poczułam się jak w niebie. Jego zapach mnie omamiał, a przy każdym dotyku miałam dreszcze.
Delikatnie osunął mnie na moją poduszkę obok. Poprawił kołdrę. Na moich ustach poczułam jego wargi. Chciałabym teraz otworzyć oczy, ale ciekawość była większa. Namiętnie bawił się moimi ustami.
Chyba wstał z łóżka. Postanowiłam zaryzykować i rozchylić lekko powieki. Stał przy łóżku i sprawdzał coś w telefonie. Nadal był w samych bokserkach, więc byłam lekko skrępowana. W pewnej chwili zadzwonił jego komórka. Harry wzdrygnął się i szybko odebrał.
- Co jest? - spytał swoim głębokim, jeszcze bardziej zachrypniętym głosem.
- Hazza gdzie ty się podziewasz? - spytał głos w słuchawce. Słyszałam dokładnie, co mówi, sama się zdziwiłam że Harry ma tak głośno ustawione. Każdy mógł to podsłuchać.
- Jestem u Gabby. - odrzekł.
- hahahah, czyli że działo się w nocy tak? - głos w telefonie zaczął się śmiać.
- nic się nie działo, bo w nocy się śpi, nie wiedziałeś? - roześmiał się tym razem Harry.
- Nic nie robiliście? To nie podobne do ciebie!
- Lou, czy ja cię wypytuje co robisz u Eleanor? I dla twojego spokoju powiem ci że tej nocy spałem. Tylko spałem. - odpowiedział spokojnie Harry.
- Dobra dobra, nie pieprz mi tu kłamstw. Jak ona się czuje w ogóle? - spytał głos z słuchawki.
-Dobrze, dobrze. Nie mówiła mi o swoich planach na dzisiaj, ale jeśli będzie wolna i się zgodzi to przyjedziemy do was. - odrzekł loczek.
- To ty masz zamiar się wyprowadzić od nas? - wykrzyknął zrozpaczony głos.
- Nie, nie, ale wiesz...jesteśmy razem. Ja ją na prawdę kocham, Lou. Ona jest cudowna, muszę się nacieszyć tym szczęściem. - powiedział Hazz.
- Czemu mówisz tak cicho?
- Bo Gabby jeszcze śpi. Nie chcę jej obudzić, po tej chorobie musi dużo odpoczywać. - odparł cicho.
Moje serce zaczęło szybciej bić. Troszczył się o mnie....dziwne uczucie, bo nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam...
- Dobra Hazz, ogarniemy chatę, i przychodźcie koniecznie, ściągnę El, zresztą Liam ma nam coś do powiedzenia. Musimy poznać tą twoją nową dziewczynę, tylko jestem ciekawy na ile ona ci starczy. - roześmiał się głos w telefonie.
Potwierdziło się to co słyszałam. Ale niech ten sen trwa chociaż kilka dni. Chcę poczuć to ciepło, miłość....nawet jeśli ona ma wygasać. Tylko że wypowiedź Harry'ego totalnie mnie zaskoczyła.
- Lou, ona jest tą jedyną. Nawet jeśli ona mnie zostawi, to ja nie chcę już nikogo. - odrzekł Harry.
I w tym momencie moje ciało oblała fala ciepła.
Pożegnał się, i usłyszałam dźwięk odkładanej na szafkę komórki. Odchrząknął cicho, i zaczął się kręcić po pokoju. Ostrożnie go obserwowałam. Stanął przy oknie, ręką przeczesał rozczochrane loki i głośno wypuścił powietrze z ust. Nagle spojrzał się na mnie. Na szczęście zdążyłam zareagować, i w porę zamknęłam oczy.
Słyszałam tylko ja podłoga wydaje ciche odgłosy pod wpływem jego kroków, i nagle na policzku poczułam jego rękę.Delikatnie mnie głaskał, zjeżdżał na szyję i powracał, mile masując miejsce za uchem. Tym razem nie mogłam się powstrzymać. Otworzyłam oczy.
- Kotku nie chciałem cię obudzić, ale nie wiem czy nie masz jakiegoś spotkania albo coś, więc wolałem cię obudzić, żeby nie było. - uśmiechnął się.
- Niee, nie...jutro, ale dziękuję że się troszczysz. - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
-Zrobię Ci śniadanie do łóżka. - zaproponował. Dwa tygodnie temu nie jadałam śniadania, ani obiadu czy kolacji. Zwykle jeden posiłek złożony z kilku warzyw, zjedzony o różnej porze, samotnie w kuchni...
Wtedy dla mnie zawsze na dworze padało, a niebo było szare. Mimo że teraz była jesień, przez zasłonięte zasłony przebijały się promienie słoneczne, a ja byłam po raz pierwszy od dawna....szczęśliwa.
Usłyszałam śmiech Harry'ego.
- Gabby, jesteś tam? - spytał zakładając mi włosy za ucho.
- J..ja...tak, tak, przepraszam... - odpowiedziałam otrząsając się z zamyślenia.
- O czym tak rozmyślasz kochanie?
- Myślę...myślę że to sen... - odpowiedziałam spuszczając wzrok na pościel. - jeszcze nie dawno byłam całkiem sama...a teraz jesteś ty...
- To nie jest sen, kocham cię. Nigdy już nie będziesz sama. Obiecuję ci to. - wyszeptał. - spójrz się na mnie, chcę widzieć te piękne oczy.
Faktem jest, że mam brzydkie, szare oczy...ostatnia rzecz, którą nazwałabym u siebie piękną...
Nasze twarze się zbliżyły do siebie.
Mimowolnie zamknęłam oczy. Po chwili zaczęliśmy się całować. To było cudowne, niezwykłe i magiczne.
- Oczarowałaś mnie do końca. Jesteś niezwykła. - szepnął.
Wtuliłam się w niego.
- Prześpij się jeszcze, zrobię śniadanie. - uśmiechnął się i wstał. Wyszedł.
Opadłam na poduszkę. Duża dawka szoku, i motylki w brzuchu.
Świetne,czekam nn,życzę weny ;) ~~Wika~~
OdpowiedzUsuńdziękuję ;) Nawet nie wiesz ile dla mnie ten komentarz znaczy
UsuńOd czego tu zacząć? Boski rozdział. A propo to kofam tego bloga<3 czekam nn:-*
OdpowiedzUsuń