środa, 21 sierpnia 2013

POPRAWIONY Rozdział VI ,,Nie jesteś niczyja. Jesteś moja" część druga

Nie ma tu scen 18 + ale są zboczone momenty które Ola kazała mi przepisywać, więc ja trochę zdechłam to pisząc xd Ola szła na V-festival w Londynie, na którym był Zayn, Niall, Liam i Little Mix o ile się nie mylę ( nadal jak zwykle mam problem z określeniem gdzie się podział Hazza ) i od wczoraj nie mam z nią kontaktu, więc... boję się że straciłam kuzynkę przez to że ich zobaczyła i zmarła xd
____________________________________
Od kluczyłam szybko drzwi i weszłam do domu.
- Nareszcie. - mruknęłam do siebie.
- Idź się prześpij, a ja zrobię kolację. - powiedział tym swoim czarującym głosem Harry.
- Przez cały tydzień leżałam. Mam niebezpiecznie dużo energii. - zaśmiałam się.
Widząc że Harry jest jakiś dziwny,  postanowiłam poruszyć pewien temat.
- O czym gadałeś z lekarzem za moimi plecami? - spytałam.
- J...ja? O niczym - zmusił się na uśmiech.
- Harry, widziałam.
Westchnął.
Podeszłam do niego.
- Nie chcesz mówić? Mam to z ciebie wycisnąć? - spytałam ze śmiechem.
- A potrafisz? - uśmiechnął się.
Przygryzłam dolną wargę, i delikatnie zaczęłam jeździć rękami po koszulce opinającej jego tors. Po chwili zjechałam niżej. Dotykałam lekko jego męskość, przez dżinsy. Odchylił do tyłu głowę a ja się zaśmiałam się.
- Powiesz mi czy nie? - spytałam znowu.
- Ga..Gabby...przestań bo...spuszczę...się...do...spodni... - wydusił.
Znowu się zaśmiałam, nie przestawając okrężnymi ruchami masować jednego miejsca.
- Powiesz?
Jęknął.
- To jest cholernie przyjemne, ale przestań! - wymruczał, ale widziałam na jego twarzy zadowolenie.
- Zadałam pytanie. - zaśmiałam się.
- Dobrze..... - z jego ust wydał się gardłowy jęk.
Z wyższością zaprzestałam masażu, i delikatnie wplotłam ręce w jego loki, odchylając w ten sposób jego głowę z powrotem w przód.
Po chwili otworzył oczy, i potrząsnął głową.
- Nie spodziewałem się, że tak dobrze to umiesz robić! - powiedział mile zaskoczony, obejmując moją talię.
- Nie zmieniaj tematu.
- Gabby...lekarze...noo...ujmę to inaczej. Byłaś w ciąży, i wiedziałaś o tym. - powiedział cicho.
Pochyliłam głowę, wyślizgnęłam się z jego objęć i podeszłam do okna. Stałam do niego tyłem. Tak, wiedziałam o tym. I nie chciałam mu o tym mówić. Nie chciałam tego dziecka. To była moja własna, prywatna sprawa z kim i w jakich okolicznościach zaszłam w tą pieprzoną ciążę.
Po moim policzku spłynęła łza.
- Wytłumaczysz to jakoś? - spytał.
- Ha...Harry ja.... - nie wiedziałam co powiedzieć. Rozpłakałam się już totalnie.
Powoli do mnie podszedł. Poczułam jego oddech na szyi.
- Dla czego robiłaś mi nadzieję? Rozkochałem się w tobie na zabój....dla czego mi to robisz? Nie mogłaś po prostu powiedzieć, że jesteś zajęta? Nie robiłbym sobie nadziei. - szepnął. Jego oddech przyśpieszył.
- Harry...ja...mój...mój były....z którym nie jestem od 2 lat mnie....prześladuje i.... - płakałam, oddychałam nie równo, nie umiałam wydusić słowa. - on mnie...zgwałcił... - dokończyłam ciężko wydychając powietrze.
Zapadła cisza, nie było żadnych dźwięków po za moim łkaniem i szybkim, ciężkim oddechem Harry'ego.
Pewnie za chwilę po prostu wyjdzie. Będzie miał dość mojej przeszłości i jej konsekwencji które się na mnie tak wyraźnie odbiły. Ale zamiast tego on objął mnie ramieniem, i kurczowo przycisnął do siebie.


- On tego pożałuje, obiecuję ci. Dla czego mi nie powiedziałaś od razu? - spytał wgłębiając nos w moje włosy.
- Bałam się że mnie zostawisz...nikt nie chciałby wychowywać obcego dziecka. - szepnęłam.
- Dla ciebie zrobiłbym wszystko. Kocham cię, nawet nie wiesz jak. Uspokój się, zawsze będę przy tobie.-wymruczał.
Delikatnie uniósł moją głowę do góry, i otarł kciukiem spływające łzy.
Wpatrywałam się bez pamięci w jego twarz. Idealne rysy szczęki i podbródka. Kształtne usta, o niezwykłej, różowawej barwie. I te oczy. Wpatrywały się we mnie uważnie z góry. Głęboka zielona barwa jego tęczówek oczarowywała na miejscu.
- Idź się położyć. Zrobię kolację i cię obudzę. - odrzekł głębokim, zachrypniętym głosem.
 Przytuliłam się do niego i poszłam na górę.
 ------pół godziny później----------
- Kochanie, obudź się. - usłyszałam łagodny głos Harry'ego.
Otworzyłam oczy. Rękawy od szarego swetra miał niedbale podwinięte, loczki przewiązane do góry czarną bandamką, a całość dopełniał za mały, różowy fartuch przewiązany w pasie.
Roześmiałam się.
- Wyglądasz pięknie. - powiedziałam leniwie podrywając się z łóżka. Kolacja. Nie chcę, i za nic jej nie zjem!
Widząc że powoli i od niechcenia stawiam kroki, wziął mnie na ręcę.
- Co ty robisz? - spytałam zaskoczona.
- Nie wymigasz mi się od kolacji. - zaśmiał się.
- Sama zejdę! Jestem za ciężka dla ciebie!- próbowałam protestować.
- Ciężka! Ważysz tyle co pchła! - powiedział cmokając mnie w czoło.
Zszedł na dół, i usadził mnie na krześle. Postawił na stole duży talerz z 2 tostami, sałatką i jeszcze jakąś kanapką.
- I...i ja mam to niby zjeść?! - spytałam zaskoczona.
- Oczywiście. - uśmiechnął się Harry.
- Ile to ma kalorii?! - zaczęłam protestować.
- Dokładnie tyle, ile kazał lekarz. Zrób to dla mnie. Nie jestem wybitnym kucharzem ale to nie jest trujące.  -  zaśmiał się.
Z oporem zaczęłam jeść. Harry usiadł na przeciwko mnie, i cały czas się ze mnie śmiał.
Po upłynięciu niecałej godziny dopchnęłam ostatni kęs kanapki.
- Nie miej takiej krzywej miny, bo pomyślę że to ohydne. - roześmiał się Loczek.
- Będę gruba jak świnia.- mruknęłam.
- W takim razie będę kochał świnię. - odpowiedział spokojnie.
- Cham! - krzyknęłam i z wyrzutem zaczęłam okładać jego ramię pięściami. Jednak on nie wiele sobie z tego robił, tylko śmiał się już głośno, a na jego policzkach widać już było wyraźne dołeczki.
- Przestań mnie bić, bo tylko energię stracisz pchełko, a na razie mogę tu przenocować? - spytał.
- Jeszcze się pytasz? - odpowiedziałam pytając.
- Czyli tak?
- Oczywiście, przecież co ja bym bez ciebie zrobiła. - potwierdziłam.

Wyszłam z łazienki w moim pokoju. Harry siedział na łóżku w samych bokserkach. Od razu w moje oczy rzuciła się ta charakterystyczna wypukłość (wiadomo o co chodzi) Jaka ja jestem zboczona!
- Nie zamierzasz się może ubrać? - spytałam starając nie patrzeć się ,,w to miejsce"
- Ja tak zawsze śpię. Nawet tak chodzę po domu, będziesz musiała się przyzwyczaić. - uśmiechnął się.- a na razie, gdzie ty masz prześcieradła, bo nie mogę nigdzie znaleźć?
No tak, szykował sobie łóżko w drugim pokoju. Nagle poczułam potworną potrzebę jego bliskości, zapachu, dotyku.
- Harry...a..mógłbyś spać ze mną? - spytałam cicho.
Chłopak poderwał się z miejsca.
- Na prawdę mogę? Myślałem po prostu że nie chcesz...no wiesz... - zaczął się wahać.
- Nie chcę na razie ,,tego'' robić, ale potrzebuję ciepła. - zamrugałam oczami.
- Czuję się zaszczycony. - odpowiedział.
Szybko weszłam pod pierzynę, a Harry ułożył się obok mnie. Objął mnie ramieniem w talii. Było idealnie, do czasu gdy się podniósł. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, ale on nic nie mówiąc podążył do ściany na przeciwko. Ściągnął z niej oprawioną w ramkę kartkę. Kartkę która przypominała mi, że nie mogę nikomu ufać. Kartkę którą napisała 13 lat temu moja matka, jakby z resztką instynktu macierzyńskiego troszcząc się o to, żeby ludzie mogli się mną jakoś zaopiekować. Zostawiając mnie na pastwę losu, z własnej woli na dworcu pamiętając chociaż o tym, żeby znany był mój wiek, imię i nazwisko. ,,Ma na imię Gabrielle, 6 lat. Jest niczyja" a na dole dopisane jeszcze nazwisko ,,Minay"
Harry schował ją głęboko do jednej z szuflad.
- Nie jesteś niczyja. Jesteś moja.  - odrzekł czarującym, niskim głosem, patrząc się prosto w moje zszokowane, zdezorientowane oczy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz